Modlitwa ekumeniczna nad grobami ofiar zbrodni wołyńskiej

Polacy i Ukraińcy wspólnie modlili się w sobotę nad grobem zbiorowym polskich ofiar zbrodni wołyńskiej w dawnej Janowej Dolinie w obwodzie rówieńskim na północnym zachodzie Ukrainy. W tym roku mija 74. rocznica krwawych wydarzeń na Wołyniu.

2017-07-08, 17:49

Modlitwa ekumeniczna nad grobami ofiar zbrodni wołyńskiej
Zdjęcie ilustracyjne. Foto: Glow Images/East News

Posłuchaj

Uczczono pamięć ofiar na Wołyniu. Relacja Pawła Buszki z Janowej Góry (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Modlitwa w Janowej Dolinie, której dzisiejsza nazwa to Bazaltowe, była pierwszą uroczystością, w której razem uczestniczyli przedstawiciele polskich i ukraińskich władz oraz Kościołów działających w obu krajach.

- Jestem głęboko przekonany, że najważniejszą rozmową w takich miejscach jest rozmowa z Bogiem, czyli wspólna modlitwa. Dziś byliśmy jej świadkami: Ukraińcy, Polacy, katolicy i prawosławni - przybyliśmy tu dziś wspólnie, by razem się modlić - mówił w trakcie uroczystości biskup ordynariusz diecezji łuckiej Kościoła rzymskokatolickiego Witalij Skomarowski.

Hierarcha ocenił, że mimo wysiłków na rzecz pojednania między Polakami i Ukraińcami nieporozumienia na tle historycznym wciąż dzielą nasze narody.

- To porozumienie nie zależy tylko od nas, strony polskiej czy ukraińskiej, ale jest też wpływ trzeciej strony, zainteresowanej, żebyśmy nie doszli do zgody. Naszym zadaniem, zadaniem Kościoła jest jednak łączyć: człowieka z Bogiem i ludzi pomiędzy sobą - powiedział bp Skomarowski.

REKLAMA

"Ludzie o zatrutych sercach"

Jak zaznaczył zastępca ambasadora Polski na Ukrainie Jacek Żur, Janowa Dolina to miejsce w którym niewinną krew przelali ludzie o sercach zatrutych szowinizmem. Dyplomata dodał, że moralnym obowiązkiem przed przyszłymi pokoleniami jest potępienie inspiratorów zbrodni wołyńskiej, oraz ich sprawców. Jak podkreślił, dojrzały naród musi uczciwie spojrzeć w głąb własnych dziejów i znaleźć w sobie siłę, aby powiedzieć "przepraszam”. Jacek Żur zaznaczył, że dzisiaj jedynymi tematami, które dzielą bratnie narody Polski i Ukrainy są bolesne tematy historyczne. Są one, jak dodał, wykorzystywane przez obcą propagandę.

- Nie każdy z rozdziałów wspólnej księgi naszych dziejów, Polski i Ukrainy, pisaliśmy samodzielnie. Wiele z nich powstawało pod batem lub lufą wrogiego karabinu. Dziś, gdy sami odpowiadamy za własne, niepodległe państwa, powinniśmy chlubić się tym, co w nich piękne i szlachetne, lecz równocześnie powinniśmy potępiać wszystko to, co jest godne potępienia, co burzy nasze relacje i rani partnerów i przyjaciół. Współpraca wymaga szacunku dla wrażliwości drugiej strony - podkreślał.

Walenty Wakoluk, prezes Stowarzyszenia Kultury Polskiej imienia Ewy Felińskiej i redaktor naczelny ukazującego się w Łucku dwutygodnika "Monitor Wołyński", ocenił, że do kwestii zbrodni wołyńskiej nie należy podchodzić z perspektywy bieżących racji politycznych.

- Powinniśmy powiedzieć sobie tak czysto po ludzku, po co myśmy to zrobili swojemu bliźniemu. Jest to jakiś wysiłek emocjonalny, lecz ludzki i prawdziwy, do którego chyba musimy jeszcze dorosnąć - zaznaczył.

REKLAMA

Przyznał jednocześnie, że Polacy na Wołyniu mają trudności z przekazaniem Ukraińcom prawdy o zbrodni, do której doszło na tych ziemiach.

- My tu jesteśmy miejscowi i możemy mówić o tym otwarcie. Wydaje mi się, że trochę upodabniamy się do Żydów, którzy stale mówią o Holokauście, ale nikt nas nie słucha. Musi chyba minąć trochę czasu. Kiedy ja mówię Ukraińcom, co nam uczyniono, oni pytają: a co wyście uczynili nam - i też mają rację. Pytanie, czy politycy z historykami zrobili wszystko, by do wszystkich stron tego konfliktu dotrzeć - powiedział Wakoluk.

W sobotnich uroczystościach w d. Janowej Dolinie uczestniczyli duchowni Kościołów rzymskokatolickiego i greckokatolickiego oraz Kościoła prawosławnego Patriarchatu Kijowskiego. Stronę polską reprezentował wiceambasador Żur i dyplomaci z konsulatu RP w Łucku z konsulem Wiesławem Mazurem na czele. Ze strony ukraińskiej na modlitwę przybyli przedstawiciele obwodowej i rejonowej (powiatowej) administracji państwowej.

W Janowej Dolinie byli także w sobotę wysłannicy polskich organizacji Wołynia, harcerze i uczestnicy dwóch rajdów motocyklowych: Wołyńskiego oraz rajdu "Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia".

REKLAMA

Zbrodnia przy kameniołomach bazaltu

W nocy z 22 na 23 kwietnia 1943 roku w Janowej Dolinie na Wołyniu Ukraińska Powstańcza Armia zamordowała około 600 Polaków.

Janowa Dolina była osiedlem wybudowanym w latach 30. przy kamieniołomach bazaltu eksploatowanych przez przedsiębiorstwo państwowe. W 1939 roku mieszkało tam około 2 tysięcy osób, w tym 80 proc. Polaków. Podczas okupacji niemieckiej w Janowej Dolinie znajdował się obóz dla jeńców sowieckich i niemiecki posterunek.

W nocy z 22 na 23 kwietnia 1943 r. (Wielki Piątek) żołnierze UPA, którymi dowodził Iwan Łytwyńczuk "Dubowyj", wraz z Ukraińcami z sąsiednich wsi wtargnęli do Janowej Doliny i zaczęli podpalać domy. Podczas napadu słaby opór napastnikom stawili nieliczni żołnierze AK, a także Niemcy zajmujący jeden z budynków w Janowej Dolinie. Ocaleli Polacy zostali wywiezieni przez Niemców do Kostopola.

Zbrodnia w Janowej Dolinie poprzedzała największą falę masowych zbrodni dokonanych przez UPA na Polakach mieszkających na Wołyniu. Zapoczątkowały ją mordy dokonane 11 i 12 lipca 1943 roku w 150 miejscowościach powiatach włodzimierskiego, horochowskiego i kowelskiego.

REKLAMA

Do największych masakr ludności polskiej na Wołyniu doszło m.in. w Woli Ostrowieckiej (572-620 zabitych) i Ostrówkach (476-520 zabitych). Według polskich historyków na Wołyniu i w Galicji Wschodniej w latach 1943-45 zginęło ok. 100 tys. Polaków, zamordowanych przez oddziały UPA i miejscową ludność ukraińską.

PAP/IAR/agkm




Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej