Co się stało z Władysławem Frasyniukiem? "Z przykrością obserwuję co wyprawia"

Władysław Frasyniuk znów będzie blokował miesięcznicę smoleńską. Dlaczego legenda Solidarności, która przez lata walczyła, m.in. o prawo do demonstrowania swoich poglądów, dziś odmawia tego prawa innym i zamierza tym samym łamać obowiązujące przepisy?

2017-07-10, 21:11

Co się stało z Władysławem Frasyniukiem? "Z przykrością obserwuję co wyprawia"

Władysław Frasyniuk to jedna z najwybitniejszych postaci opozycji antykomunistycznej. Za swoją działalność był nękany przez władze PRL. Z tego powodu w latach 1982-1986 z małymi przerwami przesiedział w więzieniu. - Wspominam go jak najlepiej. Wykazywał się wielką odwagą, niezłomnością i szczerością – tłumaczy portalowi Polskiego Radia Krzysztof Wyszkowski, inny legendarny opozycjonista z czasów PRL. Krytykuje on jednak obecną postawę Frasyniuka.

- Z przykrością obserwuję to, co dziś wyprawia. Przeraża mnie jego zacięta twarz, agresywność i wulgarność. To pokazuje, że dziś zwyciężyła w nim jakaś podkulturowa tendencja – mówi Wyszkowski. W jego ocenie Frasyniuk po wyjściu z więzienia pozwolił przejąć nad sobą kontrolę środowisku późniejszej Unii Wolności i od tamtej pory nie jest człowiekiem niezależnym. 

Negatywnie zaangażowanie Frasyniuka w blokowanie miesięcznic smoleńskich ocenia również prof. Antoni Dudek, politolog z Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego. – Jego obecna działalność jest parodią tego, co obserwowaliśmy w latach 80. – mówi portalowi Polskiego Radia. Skąd tak surowa ocena?

- Wtedy mieliśmy do czynienia z realną dyktatura pochodzącą z obcego nadania, która tłumiła wolnościowe dążenia Polaków. Dziś mamy rząd wybrany w demokratycznych wyborach. Oczywiście, można mieć do niego pewne zastrzeżenia, ale nie jest to porównywalne do tego, co było w latach 80. - przekonuje prof. Dudek. I dodaje, że obecnie nie ma uzasadnienia dla działań proponowanych przez Frasyniuka.

REKLAMA

– Można uważać, że miesięcznice smoleńskie są absurdalne i do niczego nie prowadzą, ale żyjemy w demokratycznym państwie, gdzie ludzie mają prawo artykułować swoje poglądy i organizować różne marsze. Dlatego nie widzę powodu, aby jedna grupa blokowała inną, tym bardziej, że w ten sposób łamie prawo, które zezwala przecież na kontrmanifestacje - uważa politolog UKSW.

Frasyniuk widzi jednak sprawę inaczej. Udział w kontrmanifestacji miesięcznicy smoleńskiej postrzega jako opowiedzenie się za demokracją i państwem prawa, przeciw rządom bezprawia. Te ostatnie są w jego ocenie reprezentowane przez Prawo i Sprawiedliwość. To dlatego 10 czerwca blokował legalny marsz i wdał się w przepychanki z policją, i dlatego dziś zamierza zrobić to ponownie. Czym podyktowane jest jego działanie?

- On naprawdę uważa, że PiS zmierza do dyktatury i jego obowiązkiem jest przeciwstawienie się temu na etapie, gdy dyktatura jeszcze się nie ukształtowała – uważa prof. Dudek. Politolog nie przypuszcza, aby Frasyniuk prowadził jakąś cyniczną grę. – To miałoby sens, gdyby chciał stanąć na czele jakiegoś ruchu politycznego, ale wiemy, że nie ma takich ambicji - tłumaczy rozmówca portalu Polskiego Radia.

Rzeczywiście, Frasyniuk zapowiedział ostatnio, że nie zamierza być liderem opozycji, ani zakładać żadnej nowej formacji. Legendarny działacz "Solidarności" w jednym z wywiadów stwierdził, że do polityki musi wejść nowego pokolenie, a on sam może jedynie służyć radą. O tym, że słowa idą w tym przypadku w parze z czynami świadczy fakt, że mimo wielu namów ze strony różnych środowisk, Frasyniuk nie zdecydował się ubiegać o przywództwo w Komitecie Obrony Demokracji.

REKLAMA

O tym, że obecna postawa Frasyniuka nie jest podyktowana cyniczną grą przekonany jest również Krzysztof Wyszkowski. Postawę swojego kolegi z opozycji tłumaczy on jednak „nieudolnością intelektualną”. - Frasyniuk nie jest człowiekiem samodzielnym. On daje się wrabiać sprytniejszym od siebie i za ich namową podejmuje takie, a nie inne działania – przekonuje Wyszkowski. W jego ocenie słowa, padają w tym przypadku na podatny grunt.

- Frasyniuk czuje się przegranym na tle innych wielkich przywódców „Solidarności”. Bujak zrobił gigantyczną fortunę na Agorze i jako sprytniejszy nie wysuwa się na pierwszy plan. Natomiast Frasyniuk obudził się z piaskiem w garści. Prowadzi jakąś firmę transportową, ale widocznie nie zadowala to człowieka, który w przeszłości był noszony na rękach – mówi Wyszkowski.

– Od czasu aresztowania nic mu się nie udało. Przy Okrągłym Stole robił za parobka, gdzie wykonywał zadania zlecone mu przez Geremka. Teraz uznał, że ma okazję jeszcze raz powalczyć o swoje i dlatego to robi. Ale tak naprawdę jest biedaczyną, któremu należy współczuć. Ma twardy charakter dlatego będzie się coraz bardziej zakopywał – przekonuje Wyszkowski. Pytanie, czy „zakopując” się Frasyniuk nie zasypie też swojej pięknej biografii z czasów PRL?  

 - Nie sądzę, aby tak się stało - uważa prof. Dudek. Politolog UKSW apeluje, aby na życiorys Frasyniuka i innych podobnie kontrowersyjnych osób spoglądać w sposób wyważony. – Zdarza się tak, że ktoś wykazuje się w walce z dyktaturą, a potem zaczyna robić bezsensowne rzeczy. Takich osób jest wiele w polskiej historii i choć możemy krytykować je za tę późniejszą działalność - w przypadku Frasyniuka za postawę w III RP - to nie może przekreślać to naszej oceny ich zasług z czasów walki z dyktaturą – ocenia prof. Dudek.

REKLAMA

- Michał Fabisiak, PolskieRadio.pl  

 

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej