Protesty ws. reformy sądownictwa osłabią notowania PiS? Ekspert wyjaśnia
Protesty dotyczące zmian w wymiarze sprawiedliwości powinny zaniepokoić polityków partii rządzącej? O tym, jak reforma sądownictwa i towarzysząca jej otoczka, wpłyną na wizerynek poszczególnych sił polityczych, opowiada w rozmowie z portalem Polskiego Radia Zbigniew Lazar, ekspert ds. reputacji.
2017-07-21, 15:00
W kilku polskich miastach odbyły się w tym tygodniu protesty przeciwko zmianom w wymiarze sprawiedliwości. W jaki sposób wpłyną one na notowania i wizerunek PiS?
Nie widać, żeby Prawo i Sprawiedliwość traciło z tego powodu poparcie. Najnowsze sondaże pokazują coś odwrotnego - PiS się umacnia. W polityce liczy się skuteczność. Trzeba umieć pokazać, co chce się osiągnąć, a następnie to robić. PiS tak czyni i stąd biorą się jego wysokie notowania. Wydaje mi się, że w tej chwili opozycja oprócz słów i demonstracji nie ma Polakom nic innego do zaoferowania. Pojawiają się co prawda głosy dotyczące zjednoczenia, ale słyszymy je od dłuższego czasu i nic z nich do tej pory nie wyszło. Poza tym słowa niektórych polityków opozycji mogą przerażać, jak wypowiedź pana Petru, który stwierdził ostatnio, że „należy zrobić wszystko, żeby obalić rząd”. Pamiętajmy jeszcze o jednym. Ludzie nie darzą sądów zbyt dużą sympatią, dlatego może podobać się im ich reformowanie.
Z badań wynika, że sądy są oceniane gorzej nawet od polityków.
No właśnie. Z ust jednego z przedstawicieli sądownictwa padły dziś słowa, że można było dużo wcześniej zaproponować jakieś konkretne rozwiązania usprawniające sytuację w sądownictwie. Problem polega na tym, że tak się nie stało. Polski wymiar sprawiedliwości miał naprawdę dużo czasu, żeby zająć się usprawnieniem swojego działania. Z przerażaniem odnotowuję natomiast, jak wiele uwagi poświęca się tym, którzy w wyniku obecnej reformy, ewentualnie stracą pracę w Sądzie Najwyższym. Mówiła o tym I prezes SN, Rzecznik Praw Obywatelskich, posłowie i senatorowie opozycji. Rozumiem obawy tych ludzi, ale uważam, że poświęcają tej kwestii nieproporcjonalnie dużo czasu. Proszę się zastanowić, jaki komunikat wysyłają oni Polakom?
Przekazują, że troszczą się o własne „stołki”.
Dokładnie. Jestem zaskoczony, że tak inteligentni ludzie, jak liderzy środowisk sędziowskich, nie rozumieją podstawowych spraw komunikacyjnych. Przekazem, jaki dziś wysyłają, sami strzelają sobie w kolano.
Premier Szydło mówi w tym samym czasie, że większość sędziów jest uczciwa, ale reforma wprowadzana przez PiS wyeliminuje „czarne owce”.
Właśnie dlatego od strony komunikacyjnej obecny rząd i PiS będą wygrywać ze środowiskiem sędziowskim i opozycją. Wydawałoby się, że prawnicy, ludzie doświadczeni w przedstawianiu logicznych argumentów, powinni wiedzieć w jaki sposób należy przemawiać do odbiorców. Komunikowanie się i przekonywanie drugiej strony do własnych racji, to przecież ich chleb powszechni, a tymczasem ponoszą oni wizerunkową klapę, co przekłada się na to, jak są postrzegani przez społeczeństwo. W mojej ocenie opozycja zapędziła się w intelektualny kozi róg. Jej przedstawiciele mówią dużo o zabieraniu wolności, ale nie potrafią tego w odpowiedni sposób wyartykułować i zwrócić się do Polaków z jasnym przekazem. Powinien on brzmieć: „nie podobają nam się działania obecnego rządu, ale mamy konkretny plan jak je zmienić”. Ale tak się nie dzieje.
REKLAMA
W ostatnim czasie w Sejmie nie zabrakło mocnych słów i doszło do kilku incydentów przy użyciu siły fizycznej. Jak Polacy ocenią te zachowania? Która strona politycznego sporu więcej na nich straci?
W mojej ocenie będzie to pochodna podziałów politycznych. Przeciwnicy rządu będą zachwyceni postawą posłów opozycji na sali plenarnej czy podczas prac komisji, bo uważają, że „należało pokazać politykom PiS, wyłączyć im mikrofon i światło”. Natomiast zwolennicy Prawa i Sprawiedliwości powiedzą „zobaczcie jakie prostaki, nie potrafią się zachować”. Identyczny podział będzie przebiegał w przypadku opinii na temat słów Jarosława Kaczyńskiego. Zwolennicy rządu powiedzą, że „nie wytrzymał nerwowo i dlatego powiedział to, co powiedział, choć i tak za mało im wygarnął”. Z kolei przeciwnicy stwierdzą, że „jego wypowiedź była skandaliczna i oznacza, że jest chory”. Jako PR-owiec ubolewam, że żadna ze stron „nie weźmie na wstrzymanie”.
- rozmawiał Michał Fabisiak, PolskieRadio.pl
REKLAMA