Reprywatyzacja w Warszawie. Kiedy decyzja ws. Poznańskiej 14?
Szef komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji w stolicy Patryk Jaki wyraził w czwartek nadzieję, że komisja w przeciągu trzech tygodni będzie w stanie wydać decyzję w sprawie nieruchomości przy ul. Poznańskiej 14.
2017-08-31, 10:19
Komisja weryfikacyjna badała w środę sprawę zreprywatyzowanej w 2013 r. nieruchomości przy ul. Poznańskiej 14.
Poznańska 14 to nieruchomość, którą w 2013 r. przekazano w użytkowanie wieczyste na 99 lat spadkobiercy dawnych właścicieli, którego reprezentował adwokat Robert N. Kilka miesięcy później spadkobierca sprzedał spadek Robertowi N. i Januszowi Piecykowi. Jak podawały media, w styczniu 2014 r. sprzedali oni nieruchomość spółce Jowisz związanej z Grupą Fenix. Zarząd grupy zapewnia, że z wyjątkową starannością podszedł do zakupy nieruchomości.
"Powiedziałem dość"
Przed komisją zeznawali mieszkańcy zwróconej nieruchomości, którzy wskazywali, że po reprywatyzacji znacznie pogorszyła się ich sytuacja, a także podważali prawidłowość sądowego postępowania spadkowego z 2010 r. W czasie rozpraw przewodniczący komisji Patryk Jaki zdecydował o wykluczeniu pełnomocników miasta; komisja nałożyła także kolejną grzywnę - w wysokości 3 tys. zł. - za niestawienie się przed komisją na prezydent stolicy Hannę Gronkiewicz-Waltz.
Jaki pytany w czwartek w TVP Info o prawników reprezentujących miasto, którzy zostali wykluczeni z posiedzenia komisji tłumaczył, że nie mógł pozwolić na to, żeby mieszkańcy Warszawy brutalnie potraktowani przez czyścicieli kamienic byli gnębieni po raz drugi przez prawników miasta. - Wielokrotnie zwracałem im uwagę i powiedziałem dość - nie będzie czołgania drugi raz ludzi, którzy przeżywają taką gehennę, dlatego wyrzuciłem ich z komisji - podkreślił.
Dopytany czy tym samym pełnomocnicy miasta stracili swoją pensję szef komisji odparł, że tak. "Słyszymy, że mają godzinówki i to całkiem godne. Mówi się nawet o 1000 zł. za godzinę pracy, dlatego złośliwi komentują już, że dzięki temu skarb państwa zaoszczędził całkiem niezłe pieniądze" - dodał polityk.
"Myślałem, że przeproszą"
Na pytanie dlaczego zatrudnia się prawników z zewnętrznych kancelarii skoro miasto ma na etatach swoich adwokatów wiceminister ocenił, że "jest to kuriozum". Według niego wynajmuje się jedną z najdroższych kancelarii tylko po to, "żeby przyszła i przeszkadzała w weryfikowaniu reprywatyzacji".
Szef komisji podkreślił też, że był przekonany o tym, iż na zwołanej w środę konferencji prasowej urząd miasta przeprosi za zachowanie swoich prawników. - Myślałem, że przeproszą, a tu nic takiego - zaznaczył. Jaki nawiązując do pytań jakie prawnicy zadawali mieszkańcom kamienicy podczas posiedzenia komisji podkreślił: "Nawet nie mają żenady i wstydu, żeby pytać tych biednych ludzi o ich prywatne problemy i o to, dlaczego nie spłacają długów skoro 700 proc. urosło im zadłużenie".
Wiceprezydent Warszawy Witold Pahl zapowiedział, że w czwartek miasto złoży wniosek o wyłączenie z prac komisji weryfikacyjnej jej szefa Patryka Jakiego, któremu zarzuca działanie z pobudek politycznych.
Podczas środowych obrad komisji Jaki postanowił wykluczyć z nich dwoje pełnomocników stołecznego ratusza: Bartosza Przeciechowskiego i Zofię Gajewską. Prawnicy miasta zostali wykluczeni za niewłaściwe zachowanie; szef komisji ocenił, że postanowili oni "po raz drugi dręczyć mieszkańców" pytając m.in. o zadłużenia.
"Przerażający obraz"
Na pytanie, czy emocje po środowym posiedzeniu komisji dot. ulicy Poznańskiej 14 już opadły powiedział, że szczególnie spore są emocje wśród mieszkańców. - Jeżeli ma się człowieka wrażliwego, który obserwował relację z tej komisji, to wyłania się obraz przerażający - podkreślił.
Szef komisji zauważył, że mieszkańcy kamienicy na ulicy Poznańskiej 14 przed reprywatyzacją mieli bardzo dobre relacje: robili wspólne wigilie, była fantastyczna wspólnota. "I nagle się okazało, że przychodzi jakaś grupa reprywatyzacyjna ze słynnymi mecenasami i wszystko im to niszczy" - zaznaczył.
- Zrujnowali życie ludziom; większość osób tego nie wytrzymało. Większość się wyprowadziła, tam z 30 lokali zostało zaledwie kilka - dodał wiceminister sprawiedliwości.
kh
REKLAMA