Afera reprywatyzacyjna. Komisja weryfikacyjna badała sprawę Marszałkowskiej 43. Kolejna kara dla prezydent miasta

2017-09-06, 17:40

Afera reprywatyzacyjna. Komisja weryfikacyjna badała sprawę Marszałkowskiej 43. Kolejna kara dla prezydent miasta
Przewodniczący komisji weryfikacyjnej ds. reprywatyzacji Patryk Jaki i członek komisji Paweł Lisiecki podczas posiedzenia komisji.Foto: PAP/Bartłomiej Zborowski

- To była powszechna wiedza w mieście, jak dokonywano remontu jakiejś kamienicy to się pojawiali spadkobiercy - mówiła w środę przed komisją weryfikacyjną ds. reprywatyzacji mieszkanka kamienicy przy ul. Marszałkowskiej 43 Krystyna Wrońska. Dodała, że gdy w 2010 roku nieruchomość została przejęta przez spadkobierczynie praw do niej okazało się, że ich pełnomocniczka - prowadząca sprawę w Biurze Gospodarki Nieruchomościami - Iwona Gerwin jest z nimi spokrewniona. Karą grzywny po raz kolejny ukarano Hannę Gronkiewicz-Waltz.

Posłuchaj

Mieszkanka kamienicy Krystyna Wrońska o powiązaniach rodzinnych przy sprawie Marszałkowskiej 43 (IAR)
+
Dodaj do playlisty

Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz została w środę po raz szósty ukarana 3 tys. zł grzywny za niestawienie się przed komisją weryfikacyjną ds. stołecznej reprywatyzacji, która badała sprawę nieruchomości Marszałkowska 43.

Decyzję o przyznaniu praw do niej dwóm mieszkankom Francji wydał w 2010 r. Jakub R. (dziś podejrzany w sprawie reprywatyzacji Chmielnej 70, jest w areszcie). Odsprzedały one potem prawa i roszczenia bratu Jakuba R. (którego reprezentował znany adwokat mec. Robert N., również podejrzany ws. Chmielnej 70, jest w areszcie). Ten sprzedał je obecnemu właścicielowi.

O grzywnę dla prezydent stolicy za nieusprawiedliwioną nieobecność wniósł szef komisji Patryk Jaki. Przeciwny grzywnie był Robert Kropiwnicki, który ocenił, że ta "rytualna kara" dla prezydent stolicy "jest niestosowna i niepotrzebna". Jak dodał nie wie, co do sprawy Marszałkowskiej 43 wniosłoby osobiste stawiennictwo na rozprawie Gronkiewicz-Waltz.

Kropiwnickiemu odpowiadał Sebastian Kaleta, który zaznaczył, że w sprawie kary dla Gronkiewicz-Waltz komisja nie ma wyboru innego, niż postępowanie analogiczne, tak jak w poprzednich sprawach. - Piastowanie urzędów wiąże się z odpowiedzialnością - dodał.

- Nie interesowałam się koneksjami rodzinno-zawodowymi swoich szefów, czy pracowników - powiedziała w środę przed komisją weryfikacyjną badającą sprawę Marszałkowskiej 43, b. pracownica ratusza, radca prawna Alina Domańska. Dodała, że nie pamięta okoliczności tej sprawy.

Domańska powiedziała, że w stołecznym urzędzie miasta pracowała od 2002 r., a kilka miesięcy temu przeszła na emeryturę. - To była moja decyzja, prawie 47 lat pracy, wiek odpowiedni także dziękuję - zaznaczyła.

Odnosząc się do Marszałkowskiej 43 powiedziała, że "zupełnie nie pamięta tej sprawy, ani adresu, ani tym bardziej okoliczności tej sprawy" ze względu na lata, jakie minęły oraz ilość innych spraw, które do niej trafiały. Przewodniczący komisji Patryk Jaki zauważył, że "to nie jest tak długi czas, bo akt notarialny był podpisywany w 2016 r., a tam widnieje podpis świadka". Domańska odparła: "być może". - Ale tych aktów notarialnych też było wiele, czasami kilka w tygodniu - dodała. - Ja w tej sprawie nie przypominam sobie żadnych okoliczności - zaznaczyła świadek.

Manipulacje Iwony Gerwin?

- Moja obecność przy transakcji dot. Marszałkowskiej 43 jest przypadkowa; zostałem do niej namówiony przez Iwonę Gerwin, pełnomocnika spadkobierczyń z Francji - zeznał przed komisją weryfikacyjną brat Jakuba R., Adam.

Brat Jakuba R., Adam dopytywany przez przewodniczącego komisji Patryka Jakiego czy można powiedzieć, że był w tej sprawie słupem powiedział: "No w pewnym sensie chyba tak".

Zeznawał on w środę przed komisją jako drugi świadek. Powiedział, że zaangażował się w transakcję "tylko i wyłącznie dzięki pani mec. Iwonie Gerwin, która była pełnomocnikiem pań spadkobierczyń". - Przez nią zostałem namówiony do tej transakcji i ponieważ to pani Iwona Gerwin zaczęła zmieniać warunki transakcji, które były z paniami spadkobierczyniami na początku ustalone - co do jej wynagrodzenia i terminu płatności, w jak najszybszy sposób starałem się z tej transakcji wycofać - powiedział.

Spadkobierczynie Marszałkowskiej 43 zostały zmanipulowane przez mec. Iwonę Gerwin, bo odmówiły podpisania ostatecznej umowy notarialnej ws. sprzedaży praw do niej - zeznał przed komisją weryfikacyjna świadek, brat Jakuba R., Adam. Według niego nie było na to "racjonalnego powodu". - Mówiły, że muszą robić to, co pani Iwona chce, a ja się umawiałem z nimi, a nie że będę spełniał nowe oczekiwania pani Gerwin - oświadczył. - Pani Iwona żądała nienależnego wynagrodzenia - dodał.

- W momencie, jak ja się pozbyłem problemu, zamknąłem tę część mojego życia i bardzo daleko wyrzuciłem. To jest najgorsze doświadczenie mojego życia, co mnie spotkało wokół tego i ono trwa - powiedział świadek o całej sprawie.

Świadek zapewnił, że o transakcji ws. Marszałkowskiej nie rozmawiał z rodzicami (jego matką jest Alina D. podejrzana ws. reprywatyzacji, tak jak i jego brat Jakub R., b. szef Biura Gospodarki Nieruchomościami - PAP). - Czy jak pan kupuje nieruchomość za milion euro, w centrum Warszawy, to rozmawia pan o tym z ludźmi? - pytał go Robert Kropiwnicki (PO). Świadek odpowiedział, że ma kolekcję sprzętu Wojska Polskiego sprzed 1939 r. "wartą dużo więcej niż milion euro". - I to jest moja pasja. Na ten temat co dzień rozmawiam - dodał. - Kwestia Marszałkowskiej pojawiła się tylko dlatego, że zostałem namówiony do tego przez panią Gerwin - zaznaczył.

Rodzinne koneksje

Przed Komisją Weryfikacyjną zeznawała Krystyna Wrońska - lokatorka mieszkająca w kamienicy przy Marszałkowskiej 43. Wyjaśniła, że gdy w 2010 roku nieruchomość została przejęta przez spadkobierczynie praw do niej okazało się, że ich pełnomocniczka - prowadząca sprawę w Biurze Gospodarki Nieruchomościami - Iwona Gerwin jest z nimi spokrewniona. Nieruchomość po odzyskaniu została sprzedana Adamowi Rudnickiemu, z którym mecenas ma dziecko i była w nieformalnym związku.

Z kolei sama decyzja Biura Gospodarki Nieruchomościami o zwrocie kamienicy przy Marszałkowskiej 43 została wydana przez brata Adama Rudnickiego, ówczesnego wicedyrektora tej instytucji Jakuba R. Następnie według zeznań lokatorki Adam Rudnicki sprzedał prawa do nieruchomości Katarzynie Smolaga, która jest partnerką prawnika i handlarza roszczeniami Roberta N. 

Spadkobiercy pojawiali się po remontach

- Czy ja dobrze zrozumiałem, że w 2006 r. kiedy odnowiono kamienicę, poczyniono jakieś nakłady finansowe, były remonty, to wtedy pojawiły się dekretowe roszczenia o zwrot? - dopytywał świadka członek komisji Bartłomiej Opaliński.

Wrońska odpowiedziała, że "doposażanie budynku w centralne ogrzewanie i ciepłą wodę" kończyło się jesienią 2006 r., zaś wystąpienie mec. Iwony Gerwin reprezentującej spadkobierczynie - dwie kobiety z Francji - nastąpiło w sierpniu 2006 r. - Wcześniej wielokrotnie występowaliśmy na przykład o naprawę dachu (...), wszelkie prace związane z remontami mieszkań, do których było zobowiązane miasto, musieliśmy wykonywać sami, na własny koszt, bo miasto nigdy nie miało na to pieniędzy - mówiła.

Jaki pytał, czy nowa właścicielka powoływała się na wpływy w mieście. Wrońska odpowiedziała: "ta pani twierdziła, że ma sztab prawników, który jest jej w stanie wszystko załatwić, łącznie z pozwoleniami na podwyższenie budynku, dobudowanie piętra". - Czuła się bardzo pewnie - oceniła.

Reprezentujący właścicielkę nieruchomości mec. Rafał Sarbiński pytał Wrońską, skąd wie, że pani Smolaga jest związana z mec. N. i czy widziała ich kiedyś razem. "To ogólna wiedza w kamienicy" - brzmiała odpowiedź. Świadek dodała, że nigdy ich nie widziała razem, ale wie że pani Smolaga mówiła, że "ma męża adwokata".

Tajemnica adwokacka?

Iwona Gerwin powiedziała, że jest adwokatem reprezentującym przez wszystkie etapy postępowania spadkobierców dawnej właścicielki nieruchomości Janiny Grabowskiej. Mówiła, że na komisję przyszła jako pełnomocnik strony i protestuje przeciw przesłuchiwaniu jej jako świadka w pierwszej kolejności. - O tym decyduje komisja - odparł Jaki.

Odpowiedziała, że z uwagi na tajemnicę adwokacką, nie może dziś składać zeznań z zaskoczenia.

Jaki tłumaczył, że nie może się ona zasłonić tajemnicą i odmówić zeznań w całości, może zaś odmawiać odpowiedzi na pytania, jeśli naruszają one tajemnicę adwokacką. Pytał ją, kiedy poznała obie mieszkanki Francji oraz brata Jakuba R., pytał też o jej rozmowy z Robertem N.

Gerwin odmówiła odpowiedzi, powołując się na interes swych mocodawczyń. Jaki replikował, że pytania nie dotyczą tajemnicy adwokackiej. Oświadczył, że "w związku z bezzasadną odmową zeznań", na koniec rozprawy podda pod głosowanie nałożenie na nią grzywny.

Kolejna nieruchomość pod lupą komisji

To druga - po Poznańskiej 14 - badana przez komisję sprywatyzowana nieruchomość z lokatorami. Miasto wznowiło niedawno postępowanie w sprawie tej nieruchomości, wobec wątpliwości co do testamentu z lat 70. (postępowanie to zawieszono do czasu decyzji komisji).

W styczniu br. Prokuratura Regionalna we Wrocławiu postawiła zarzuty Jakubowi R. i Robertowi N. oraz innym trzem osobom. W zamian za decyzje o użytkowaniu wieczystym Chmielnej 70, R. miał przyjąć od N. wartą 2,5 mln zł korzyść majątkową w postaci udziału w nieruchomości w Kościelisku. Zarzuty w tej samej sprawie ma też matka Jakuba R. - Alina D., która miała posłużyć się przed sądem podrobionym dokumentem.

Dziewięcioosobowa komisja - pod przewodnictwem wiceministra sprawiedliwości Patryka Jakiego - od początków czerwca br. bada zgodność z prawem decyzji administracyjnych ws. reprywatyzacji warszawskich nieruchomości. Uchyliła już decyzje wydane z upoważnienia prezydent Warszawy: o przyznaniu Maciejowi M. prawa do dwóch działek przy ul. Twardej, o przyznaniu praw do działki Chmielna 70 Januszowi Piecykowi, mec. Grzegorzowi Majewskiemu i Marzenie K. oraz o przyznaniu Maciejowi M. działki Sienna 29.

Komisja może utrzymać w mocy decyzję reprywatyzacyjną (uznać słuszność zwrotu nieruchomości), albo uchylić ją i podjąć decyzję merytoryczną, która pozwoli odebrać bezprawnie pozyskaną nieruchomość. Może też stwierdzić wydanie decyzji reprywatyzacyjnej z naruszeniem prawa, jeśli wywołała ona nieodwracalne skutki prawne. Wtedy komisja może nałożyć na osobę, która skorzystała na wydaniu decyzji, obowiązek zwrotu nienależnego świadczenia w wysokości odpowiadającej wartości bezprawnie przejętej nieruchomości. Może też przyznać od miasta Warszawy odszkodowania lub zadośćuczynienia lokatorom, jeśli nieprawidłowości reprywatyzacyjne spowodowały pogorszenie ich sytuacji materialnej.

mr, pr

Polecane

Wróć do strony głównej