Czy czeka nas nieoczekiwany zwrot akcji? Ekspert OSW: wielka koalicja w Niemczech może zająć się sprawą niezwykle istotną dla Warszawy

Coraz większą legitymację, w przypadku polityków wielkiej koalicji, zyskuje postulat, by uzależnić finansowanie Unii Europejskiej od tzw. solidarności – ocenił w rozmowie z portalem PolskieRadio.pl Artur Ciechanowicz z Ośrodka Studiów Wschodnich. Jego zdaniem w przypadku formowania rządu CDU/CSU-SPD może on się pojawić podczas negocjacji.

2017-09-23, 14:00

Czy czeka nas nieoczekiwany zwrot akcji? Ekspert OSW: wielka koalicja w Niemczech może zająć się sprawą niezwykle istotną dla Warszawy

Powiązany Artykuł

Niemcy wybory Angela Merkel 1200 pap.jpg
KLUCZOWE WYBORY W EUROPIE. SERWIS SPECJALNY. WYBÓR NIEMCÓW

Agnieszka Kamińska, PolskieRadio.pl: Czy po wyborach możemy spodziewać się zmian w polityce Niemiec? To oczywiście będzie zależało od uformowanej koalicji, ale być może rysują się perspektywy innego podejścia do pewnych spraw.

Artur Ciechanowicz, Zespół Niemiec i Europy Północnej Ośrodka Studiów Wschodnich: Na podstawie programów, wypowiedzi polityków, rzeczywiście można poczynić pewne przewidywania. W przypadku polityków wielkiej koalicji wydaje się, że coraz większą legitymację zyskuje postulat, by uzależnić finansowanie UE od tzw. solidarności.

Taki postulat może nabierać mocy?

Szef Socjaldemokratycznej Partii Niemiec Martin Schulz mówi o tym otwarcie, to jeden z jego głównych postulatów, jeśli chodzi o politykę europejską. Jeśli dojdzie do negocjacji koalicyjnych, to musimy się liczyć z tym, że ten postulat podczas nich wystąpi.

Słowa kanclerz Niemiec Angeli Merkel po wyroku Trybunału ws. migracji pod adresem Węgier można interpretować w rożny sposób, jako wyraz jej przekonań, ale i ostrzeżenie.

REKLAMA

Jeżeli chodzi o FDP (Wolną Partię Demokratyczną), liberałowie są bardzo pragmatyczni. Reprezentują kręgi biznesowe. Wydaje się, że byliby mniej skłonni do wprowadzania sankcji finansowych wobec krajów, które nie chcą przyjąć imigrantów. Tym bardziej, że w ostatnim etapie kampanii szef FDP Christian Lindner mocno eksponował ten temat, mówiąc, że uchodźcom trzeba uświadamiać, że nie mogą pozostać w Niemczech na zawsze i że system azylowy, ochrony międzynarodowej nie może być traktowany jako system imigracyjny. Nie może być tak, jak mówił, że ktoś kto ucieka przed wojną, potem zostaje w Niemczech na zawsze, gdy niebezpieczeństwo nie jest już realne. Został po tym mocno skrytykowany przez Zielonych.

Zaostrzenie kursu wobec krajów Europy Środkowo-Wschodniej (w kwestii dotyczącej migracji, red.) w przypadku rządów koalicji chadecko-liberalnej jest jednak mniej prawdopodobne niż w przypadku wielkiej koalicji.

Wiele zależy też od tego, na czym będzie zależało FDP najbardziej, to partia pragmatyczna. Stara się przy tym wywiązywać z obietnic, które składa pewnym grupom interesów.

W przypadku Zielonych sprawa jest bardziej skomplikowana. Teoretycznie Zieloni mają dobrze rozpoznaną sytuację w Rosji. Są to stare powiązania z czasów istnienia ZSRR, gdy sympatycy i członkowie tej partii angażowali się w pomoc dla ruchów opozycyjnych, nawiązywali kontakty. Gdy słucha się posłanki Marieluise Beck, gdy wypowiada się na temat Rosji czy Ukrainy, brzmi to tak, jakby to mówił polityk PiS-u. Problem polega na tym, że już nie kandyduje w wyborach do Bundestagu, co znacznie osłabia antyrosyjskie skrzydło Zielonych. Z kolei Jürgen Trittin, prominentny działacz Zielonych, jest raczej prorosyjski.

REKLAMA

Na podstawie, kto jest liderem kampanii Zielonych możemy przypuszczać, że w sprawie Rosji moglibyśmy się porozumieć z Zielonymi, ale do końca tego nie wiadomo. Jednak jednocześnie to ugrupowanie jest dość krytyczne wobec polskiego rządu, lekką ręką wrzucają to, co się dzieje w Polsce w ramy trendu, który dostrzegają na świecie. Pasuje to do ich alarmistycznej  narracji o odrodzeniu nacjonalizmów,  którego symbolem ma być Donald Trump. Wrzucają wiele zjawisk do jednego worka, w tym Polskę i Węgry, niespecjalnie przyglądając się, co naprawdę tam ma miejsce.

Do parlamentu wejdzie też Alternatywa dla Niemiec (AfD). Czy w związku z tym możemy spodziewać się, że ta partia może zmienić mocno politykę Niemiec? Czy to będzie partia protestująca przeciwko polityce prowadzonej przez koalicjantów i na tym budująca swój elektorat?

AfD już wpływa bardzo mocno na politykę niemiecką, również na wybory i powyborcze konstelacje rządowe w landach. Pula miejsc w parlamentach lokalnych jest ograniczona. W momencie kiedy pojawia się nowy gracz, odbiera establishmentowym partiom część miejsc, wtedy mniej ich przypada dla nich. Wtedy trudniej jest budować dwupartyjną większość rządową i dlatego coraz częściej pojawiają się trójpartyjne koalicje, niezorientowane na jakiś program, tylko ukierunkowane przeciwko AfD. Jest to wtedy główna siła spajająca koalicję. To nowy czynnik w niemieckiej polityce.

REKLAMA

Po drugie AfD do debaty publicznej wprowadza tematy, które do tej pory uznawane były za tabu. Zmusza partie establishmentowe do zajmowania w tych kwestiach stanowiska. Nie każda partia, jak Zieloni czy Lewica , ma ten komfort, że może się odciąć od AfD, opatrzeć ją mianem radykalnie prawicowej czy nazistowskiej, tylko musi ustosunkować się do konkretnych problemów.

Jeśli spojrzymy na stanowiska chadecji czy SPD od 2013 roku – widzimy, że przejmują czasem retorykę AfD w niektórych sprawach. Dotyczy to zwłaszcza CSU. Jej wieloletni przywódca, nestor, były premier Bawarii Franz Josef Strauß, kiedyś powiedział że w Niemczech nie ma miejsca na partię na prawo od CSU. I nagle się ona pojawiła. CSU po prostu musi konkurować z AfD o elektorat na prawo od chadecji. Słowa Straußa to nie tylko bon mot, to też krótko ujęta strategia i taktyka CSU.

REKLAMA

Zatem AfD już choćby w tych dwóch kwestiach wpływa na niemiecką politykę. A wchodząc do parlamentu federalnego uzyska jeszcze większy wpływ. Siłą rzeczy ugrupowania w Bundestagu przykuwają dużo większą uwagę mediów ogólnoniemieckich niż partie obecne tylko w parlamentach landowych.

Niepokoją wypowiedzi o Rosji padające z ust polityków Alternatywy dla Niemiec, nawet jeśli to raczej partia marginalna.

Stosunek Niemców do Rosji generalnie jest trudny do zrozumienia dla Polaków. SPD na przykład uważa , że Niemcy są skazane na współpracę z Rosją. To podstawa ich wszelkich rozważań w kwestii relacji z Rosją. Uznają, że są skazani i już, nie są w stanie nic z tym zrobić. I tradycyjnie argumentują, że  przeciez Rosja to potencjał polityczny, gospodarczy i kulturalny, więc mowa jest że to kopalnia wszelkich surowców, rynek zbytu, w końcu sakramentalne słowa o kulturze, balecie i literaturze.

Z kolei afiliacja  z Rosją z punktu widzenia AfD jest wygodna, bo partia ta zabiega silnie o głosy tzw. późnych przesiedleńców, czyli etnicznych Niemców, repatriowanych do Niemiec z byłych republik ZSRR. Są czasem niemieckojęzyczni, czasem dwujęzyczni, czasem tylko rosyjskojęzyczni. 2 miliony  znich jest uprawnionych do głosowania i AfD zabiega o ich głosy. Grupę tę łączy to, że jest ona raczej konserwatywna światopoglądowo i nie odnajduje się w niektórych wymiarach niemieckiej rzeczywistości. AfD zaś obiecuje ją zmienić.

REKLAMA

To podejście rzeczywiście zdumiewa czy wręcz szokuje, jeśli wziąć pod uwagę sytuację w regionie i agresję Rosji.

Jest i  partia Lewicy – ona ma naprawdę bardzo specyficzny stosunek do Rosji. Wynika to z różnych względów. Jest zlepkiem wielu ruchów, wśród których można wyróżnić 4 nurty. To nurt związków zawodowych, dawna PDS, czyli partia postkomunistyczna, spadkobierczyni Socjalistycznej Partii Jedności Niemiec, czyli odpowiednika PZPR, mamy też partie protestu ze wschodnich Niemiec i radykalne ruchy lewackie z zachodu.  Część tych ruchów sympatyzuje z Rosją i utrzymuje bliskie więzi z tamtejszymi partiami i organizacjami. Gdybyśmy jednak zadali pytanie, czy służby rosyjskie oraz Kreml mają wpływ na decyzje czy program partyjny partii Lewicy czy innych partii, to nie chciałbym mówić, że ma duży.

Celem Rosji nie jest wpływanie na jedną partię,  tylko sianie zamętu. W interesie Rosji jest destabilizowanie sytuacji w Niemczech i temu służy popieranie różnych frakcji, różnych sporów wewnątrz partii

Na szczęście główny nurt polityki to kanclerz Niemiec Angela Merkel.

Stosunek chadecji do Rosji jest oczywiście inny. Podchodzą do niej  bardziej realistycznie, rozumieją, jaki to jest kraj. Jednak też uważają, że nie należy izolować Rosji, należy kontynuować dialog. Bo przecież – jak już mówiliśmy - Berlin uważa jest skazany na współpracę z Moskwą.

REKLAMA

Kanclerz Merkel jednak wystąpiła za nałożeniem i utrzymaniem sankcji wobec Rosji i jest to właśnie zasługa Niemiec. I jak pan wspomniał, ten kurs będzie zapewne utrzymany. I chyba trzeba podkreślić po tych wszystkich przerażających opisach, że to zasługa kanclerz – sankcje przeciwko Rosji, jedność UE w tej sprawie. I oby tak zostało.

***

Z Arturem Ciechanowiczem z Zespołu Niemiec i Europy Północnej rozmawiała Agnieszka Kamińska, portal PolskieRadio.pl

 

 

 

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej