Media publiczne: przyszłość czy przeszłość?
Specjaliści z Niemiec, Austrii, Węgier, Wielkiej Brytanii, Portugalii, Nowej Zelandii i Polski debatują w Sejmie o mediach publicznych.
2010-01-23, 15:56
Posłuchaj
W konferencji biorą też udział przedstawiciele Europejskiej Unii Nadawców - największej tego typu organizacji na świecie.
Musimy odbudować zaufanie do mediów publicznych - podkreślił Piotr Dmochowski-Lipski, dyrektor generalny Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Przedstawiciel resortu kultury tłumaczył uczestnikom międzynarodowej konferencji w Sejmie „Media publiczne - przyszłość czy przeszłość", że niezależnie od tego, jak media publiczne będą finansowane, muszą być oparte na przejrzystości oraz zaufaniu społecznym. Jak podkreślił, niezbędne jest ustalenie na nowo kryterów oceny misji, a także funkcjonowania menadżerskiego mediów publicznych. Trzeba powrócić do niepartyjnej obsady władz, aby to profesjonaliści zarządzali mediami, bo nieprofesjonaliści - nawet przy najlepszych chęciach - nie są w stanie budować misji - zaznaczył Piotr Dmochowski-Lipski. Jak dodał, nie może być tak, jak w ubiegłej kadencji, że młody człowiek, który dopiero zaczyna swoją drogę życiową, zostawał członkiem zarządu, a następnie prezesem.
Czwarta władza to nie jest władza dziennikarzy, lecz opinii publicznej - przekonywał w Sejmie Ryszard Kalisz. Przewodniczący sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka uczestniczy w debacie "Media publiczne: przyszłość czy przeszłość?".
Ryszard Kalisz powiedział, że funkcjonująca w każdym demokratycznym państwie czwarta władza nie jest władzą dziennikarzy, lecz opinii publicznej. Polega ona na dyskusji wszystkich uczestników debaty publicznej, w której przedstawiamy swoje racje.
Polityk SLD podkreślił, że praca dziennikarza powinna działać w obu kierunkach - z jednej strony informować władze o tym, co się dzieje w społeczeństwie, a z drugiej kontrolować władzę i informować społeczeństwo o jej działaniach.
Media publiczne muszą istnieć obok mediów komercyjnych - uważa Doris Pack - przewodnicząca Komitetu Kultury i Mediów Parlamentu Europejskiego. Pack przestrzegała uczestników konferencji w polskim Sejmie przed sytuacją, w której obywatele nie ma ją dostępu do mediów publicznych. Jako przykład podawała Stany Zjednoczone i opowiedziała, że oglądanie amerykańskiej telewizji było dla niej straszliwym doświadczeniem.
- Kiedy my mamy do czynienia z programem, który jest przerywany reklamą, to w Stanach Zjednoczonych mamy stałą reklamę, która jest przerywana programami. I na tym polega bardzo istotna różnica jak pojmuje się znaczenie mediów i jak rolę powinny one spełniać - podkreśliła przewodnicząca Komitetu Kultury i Mediów.
Doris Pack dodała, że wyraża się to także w finansowaniu, bo w Stanach Zjednoczonych podstawową odpowiedzialność za finansowanie telewizji ponoszą producenci proszku do prania.
Przewodnicząca Komitetu Kultury i Mediów Parlamentu Europejskiego podkreśliła, że europejski model mieszany zapewnia pluralizm i kulturalną różnorodność.
Na Węgrzech podobnie jak w Polsce sytuacja finansowa mediów publicznych jest dramatyczna - podkreśla Laszlo Majtenyi - były dyrektor generalny ORTT -węgierskiego odpowiednika Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji. Majtenyi tłumaczył, że odejście od abonamentu na Węgrzech okazało się błędem. Jak mówił, obecnie media są opłacane z budżetu, ale to źródło finansowania nie wystarcza na utrzymanie publicznego radia i telewizji. - Istnieje silna zależność między stanem budżetu państwa a kondycją finansową mediów publicznych - podkreślił Laszlo Majtenyi.
REKLAMA
W 2002 roku na Węgrzech zniesiono opłaty abonamentowe. Była to realizacja obietnic wyborczych partii, która objęła władzę po wyborach. Politycy pozostawili bankrutujacą telewizję publiczną i poważnie nie dofinansowane radio publiczne na łasce budżetu państwa.
Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)
REKLAMA