Prezydencki minister zdziwiony decyzją Tuska
Minister Władysław Stasiak jest zdziwiony słowami premiera Donalda Tuska o urzędzie prezydenta. Szef rządu powiedział, że woli być premierem i przewodniczącym Platformy Obywatelskiej i mieć realny wpływ na władzę, a nie "mieszkać" w pałacu prezydenckim.
2010-01-28, 14:17
Zdaniem ministra Stasiaka, taka wypowiedź stoi w sprzeczności z poglądami większości Polaków. Jego zdaniem decyzję Donalda Tuska o niekandydowaniu w wyborach prezydenckich w 2010 roku charakteryzuje "jakaś straszna doraźność i nerwowość".
Przy tej okazji szef Kancelarii Prezydenta powiedział, że jeśli Lech Kaczyński zdecyduje się na kandydowanie w jesiennych wyborach, to je z pewnością wygra.
Tusk informując, że nie będzie startował w wyścigu o urząd prezydenta w 2010 roku powiedział, że wybory prezydenckie są ważne, ale stawką w nich "jest bardziej prestiż i wielki zaszczyt, ale nie władza i instrumenty do dobrego i skutecznego rządzenia". "Wydaje się rzeczą oczywistą, że więcej dobrych rzeczy, więcej trudnych zadań zrealizujemy, ja osobiście zrealizuję, mając te instrumenty rządzenia w ręku, a nie mieszkając w pałacu" - dodał premier.
Stasiak w reakcji na te słowa podkreślił, że takie postrzeganie funkcji prezydenta jest sprawą szefa rządu. "My mamy swoją robotę, a to są dylematy pana premiera" - ocenił. Przyznał, że informacja o niestartowaniu Tuska jest istotna, jednak - jak podkreślił - szkoda, że "tak nagle i w biegu podawana" i szkoda, że z takim uzasadnieniem. Pytany o decyzję o ponownym kandydowaniu Lecha Kaczyńskiego odparł, że "pan prezydent sam ogłosi swoją decyzję". "Zapewniam, że nie będzie to decyzja gwałtowna, w biegu, podejmowana tak doraźnie" - powiedział Stasiak. Jak dodał, ogłoszenie decyzji prezydenta będzie przygotowane i nie będzie "z zaskoczenia".
REKLAMA
Według Stasiaka ważne jest, iż prawie 90 proc. Polaków uważa, że prezydent powinien być wybierany w wyborach powszechnych. Z sondażu GfK Polonia dla "Rzeczpospolitej" wynika, że 82 proc. Polaków uważa, że głowa państwa powinna być wybierana w wyborach powszechnych, a zaledwie 13 proc. Polaków zdecydowałoby, żeby prezydenta wybierało Zgromadzenie Narodowe, czyli połączone obie izby parlamentu. "To znaczy, że ci ludzie marnują czas, wybierając prezydenta, głowę swojego państwa, w wyborach prezydenckich? Idą tylko po to, żeby wybrać nowego lokatora w pałacu? Chyba nie" - podkreślił Stasiak. Jego zdaniem, wszyscy ci, którzy idą na wybory prezydenta, mają inne zdanie niż pan premier o roli głowy państwa w Polsce.
Odnosząc się do słów Tuska, że woli on realną władzę niż zaszczyty odparł, że strona prezydencka namawiała rząd, żeby skupić się na polityce merytorycznej, sprawach konkretnych, a nie propagandzie. Jak zaznaczył, prezydentowi Kaczyńskiemu bardzo zależy na powrocie "do polityki prawdziwej, a nie propagandowej". Jak mówił, dlatego m.in. ostatnio została powołana Narodowa Rada Rozwoju przy prezydencie, żeby podejmować poważną dyskusję o najważniejszych dla kraju sprawach. Jednocześnie wypomniał, że nadal nie ma zapowiadanego przez premiera projektu konstytucji czy ustawy antykorupcyjnej. "To są właśnie konkrety" - podkreślił Stasiak. Pytany, czy jest zaskoczony decyzją Tuska odparł, że podejrzewa, że jest nią zaskoczona także pewna część parlamentarzystów PO.
Sławomir Neumann (PO) powiedział w czwartek dziennikarzom, że oczekiwał innej decyzji Tuska. Podkreślił jednak, że - skoro premier tak postanowił - decyzję tę należy uszanować.
pm, PAP, Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)
REKLAMA
REKLAMA