Radioaktywne odpady na dnie Bałtyku. "To bzdura"
Rosyjski admirał Władimir Jegorow zaprzeczył w piątek doniesieniom, że Rosja na początku lat 90. zatopiła u brzegów Szwecji broń chemiczną i odpady radioaktywne.
2010-02-05, 16:49
Zdementował tym samym informacje szwedzkiej telewizji SVT. "To całkowita bzdura i prowokacja na szczeblu międzynarodowym" - oświadczył były dowódca rosyjskiej Floty Bałtyckiej
W reportażu wyemitowanym w środę wieczorem w szwedzkiej telewizji publicznej SVT ujawniono, że Rosjanie, likwidując radziecką bazę wojskową w Lipawie w związku z odzyskaniem niepodległości przez Łotwę, zrzucili starą broń chemiczną i odpady atomowe do Bałtyku w rejonie Gotlandii.
Miały tam trafić m.in. gazy paraliżujące system nerwowy oraz pojemniki z odpadami promieniotwórczymi.
"Siły morskie, które na początku lat 90. opuszczały bazę morską w Lipawie na Łotwie, nie miały broni chemicznej, materiałów i odpadów radioaktywnych" - powiedział admirał Jegorow.
REKLAMA
Dodał, że wycofanie wojsk rosyjskich z Łotwy odbywało się pod jej kontrolą, ściśle według rosyjsko-łotewskiej umowy o wycofaniu sił floty. "Nawet przy wielkiej chęci ukrycia czegoś nie udałoby się tego zrobić" - zaznaczył Jegorow.
Źródłem doniesień o działaniach Rosjan w rejonie Gotlandii jest były agent wywiadu szwedzkiego. Z ustaleń dziennikarzy wynika, że władze Szwecji dowiedziały się o składowisku odpadów w pobliżu Gotlandii pod koniec lat 90., ale nie podjęły w związku z tym żadnych działań.
W czwartek premier Szwecji Fredrik Reinfeldt zażądał wyjaśnień w tej sprawie od swych socjaldemokratycznych poprzedników.
rk,PAP
REKLAMA
REKLAMA