Reforma KRS i SN. Czy PiS dogada się z prezydentem?

Prezydent Andrzej Duda i prezes PiS Jarosław Kaczyński jeszcze nie do szli do porozumienia w sprawie reformy KRS i SN, ale piątkowe spotkanie obu panów było kolejnym krokiem w tym kierunku. Głównym punktem spornym pozostaje mechanizm, który ma zapobiec paraliżowi przy wyborze członków KRS przez Sejm większością 3/5.

2017-10-09, 12:33

Reforma KRS i SN. Czy PiS dogada się z prezydentem?
Jarosław Kaczyński. Foto: Fotokon/shutterstock

- Sądzę, że jesteśmy na dobrej drodze do tego, żeby to przełamać. Do tego, żeby ten incydent się zakończył. I zakończył się dobrze – mówił na konwencji Solidarnej Polski prezes PiS Jarosław Kaczyński. Podobne nadzieje wyraża prezydent. – W mojej ocenie teraz właśnie trwają działania o charakterze konstruktywnym – tłumaczy Andrzej Duda w wywiadzie dla tygodnika „Do Rzeczy”. Wypowiedzi te pokazują, że z obu stron jest chęć porozumienia. Zasadnicze pytanie dotyczy dziś tego, kiedy do niego dojdzie i na czym będzie polegać.

Prezydenta i PiS od początku różnił sposób wyboru sędziów do KRS. W pierwotnej wersji ustawy autorstwa partii rządzącej, wybór miał odbywać się większością zwykłą. I właśnie to rozwiązanie było jednym z głównych powodów prezydenckiego weta.

Andrzej Duda od początku stoi na stanowisku, że członków KRS należy wybierać większością ponadpartyjną. To dlatego prezydent jeszcze przed zawetowaniem projektów PiS złożył do nich poprawkę wprowadzająca wybór sędziów większością 3/5, a następnie rozwiązanie to wprowadził do własnych ustaw. Co na to PiS?

Partia rządząca jest gotowa zaakceptować to rozwiązanie, choć jej posłowie przypuszczają, że w Sejmie może być trudno uzyskać większość potrzebną do wyboru członków KRS. Prezydent od początku miał tego świadomość dlatego w projekcie własnego autorstwa zaproponował rozwiązanie awaryjne. Miałoby ono zastosowanie w sytuacji, gdyby Sejm nie potrafił dojść do porozumienia. We wspomnianym wariancie awaryjnym jeden poseł będzie miał jeden głos.

REKLAMA

- Takie rozwiązanie w efekcie będzie powodowało multipartyjny wybór członków KRS - przekonywał wówczas prezydent. W praktyce oznaczać to będzie wygaszenie kadencji wszystkich 15 członków Krajowej Rady Sądownictwa. Propozycja głowy państwa będzie miała ponadpartyjny charakter i sens tylko wtedy, gdy członkowie-sędziowie do KRS będą wybierani jednocześnie.

Najlepiej jest to omówić na przykładzie. Załóżmy, że kończy się kadencja członka X. Sejm przystępuje do jego wyboru, ale nie udaje się uzbierać wymaganej większości 3/5. W tej sytuacji przystępujemy do wariantu awaryjnego, w którym jeden poseł ma jeden głos. PiS zgłasza kandydata Y, na którego głosują wszyscy posłowie tej partii i bez trudu zdobywa on mandat członka KRS. W tej sytuacji nie można mówić o multipartyjnym charakterze. Jest on możliwy tylko w sytuacji, gdy wraz z X kończy się kadencja pozostałych członków KRS.

Wariant awaryjny jest jednak nie do zaakceptowania dla PiS. Z obozu rządzącego dobiegają głosy, że rozwiązanie to jest niejasne oraz niekonstytucyjne. - Konstytucja nie zna zasady „jeden głos, jeden poseł”. W ciałach kolegialnych, takich jak Sejm, ona nie występuje – przekonuje wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł. Dlatego PiS chciałoby do prezydenckiego projektu wprowadzić poprawkę zmieniająca wariant awaryjny. W drugim kroku sędziów KRS wybierałby Senat większością 3/5 głosów. Co na to prezydent?

- Czy to daje nam większość ponadpartyjną w Senacie? Nie, bo jest jeden klub, który liczy więcej niż 60 senatorów, więc mój warunek nie zostałby spełniony. Same trzy piąte w Senacie, nie gwarantuje ponadpartyjnego wyboru sędziów do KRS – mówi Andrzej Duda w wywiadzie dla „Do Rzeczy”.

REKLAMA

Polityk PiS pragnący zachować anonimowość tłumaczy, że rozwiązanie pana prezydenta również nie prowadzi do ponadpartyjnego wyboru członków KRS. – Prezydent uwzględnia obecną sytuację polityczną, a przecież prawo należy tworzyć pod wariant uniwersalny. Dziś jedna partia ma większość 3/5 w Senacie, ale w przyszłości może być różnie. Niewykluczone, że kiedyś jedna partia będzie posiadała również 3/5 w Sejmie i co wtedy? – tłumaczy portalowi PolskieRadio.pl polityk PiS. W jego ocenie warunki stawiane przez prezydenta mogą doprowadzić do pogrzebania całej reformy wymiaru sprawiedliwości. – Taki scenariusz byłby niekorzystny zarówno dla nas jak i prezydenta. Dlatego mam nadzieję, że uda się uzyskać porozumienie - dodaje.

Treść poprawek, jakie PiS chce wprowadzić do prezydenckich projektów głowa państwa ma otrzymać na piśmie. Dopiero po ich ostatecznym doprecyzowaniu wystartują prace parlamentarne. - Cel jest taki, żeby do parlamentu trafił już projekt, co do którego zarówno prezydent, jak i partia rządząca nie będą miały już żadnych wątpliwości - tłumaczy nam osoba dobrze poinformowana w negocjacjach między Nowogrodzką, a Pałacem Prezydenckim. Dodaje ona, że wcześniej trzeba będzie uzyskać kompromis, o który mimo woli porozumienia obu stron wcale nie będzie łatwo.

- Obstawiam, że albo prezydent ustąpi, albo my zawiesimy pracę nad reformą do kolejnych wyborów - tłumaczy nam jeden z posłów PiS. Inny tłumaczy, że to niemożliwe. - Obiecaliśmy ludziom tę reformę i musimy rozmawiać z prezydentem, aż dojdziemy do porozumienia. Wierzę, że jest ono możliwe.

- Michał Fabisiak, PolskieRadio.pl

REKLAMA





Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej