Polacy na bruk
"Wbrew temu co mówi rząd w Polsce jest kryzys, a nie sukces gospodarczy"
2009-10-23, 13:48
Wszystko wskazuje na to, że jesienią i zimą czeka nas fala grupowych zwolnień.
Minister Pracy Jolanta Fedak powiedziała, że jesienią bezrobotnych zawsze przybywa, gdyż w urzędach pracy rejestrują się absolwenci szkół i wyższych uczelni.
GUS podał, że bezrobocie na koniec września tego roku wzrosło do 10,9 procent z 10,8 procent w sierpniu. Liczba bezrobotnych zarejestrowanych w urzędach pracy wyniosła pod koniec wrzesnia milion 715 tysięcy osób i była wyższa niż przed miesiącem o blisko 27 tysięcy osób. Według minister Fedak pod koniec roku bezrobocie nie będzie wyższe niż przewidziano w ustawie budżetowej, a więc 12 i pół procent. Minister Fedak przyznała, że obserwuje się większe niż w ubiegłym roku zwolnienia grupowe. Wyraziła jednak nadzieję, że przedsiębiorcy zorientują się, iż zwolnienia takie są nieopłacalne.
Zdaniem ekspertów najtrudniejszą sytuację na rynku pracy będą miały w najbliższym czasie branże produkujące na eksport takie jak hutnictwo, meblarstwo, przemysł samochodowy.
Pracodawcy wykorzystują okazję
Tylko od stycznia do września pracę w ramach tych zwolnień straciło 54 tysiące osób. Teraz takich osób ma być dwa razy więcej. Zdaniem Jeremiego Mordasewicza z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych Lewiatan firmy mają nadmiar mocy i za dużo pracowników. W tym roku bowiem polska gospodarka raptownie wyhamowała i firmy mają mniej zamówień.
Wiceprzewodniczący OPZZ Andrzej Radzikowski uważa, że wbrew temu co mówi rząd w Polsce jest kryzys a nie sukces gospodarczy. Jego zdaniem - zapowiedziane i trwające zwolnienia grupowe wskazują też na nieskuteczność Pakietu Antykryzysowego. Radzikowski wyjaśnia, że przyjęte tam rozwiązania uelastycznienia czasu pracy oraz możliwości ograniczenia czasowego wymiaru zatrudnienia pracowników miały tym zwolnieniom zapobiec. Wielu pracodawców chce też wykorzystać kryzys do obniżenia kosztów. Andrzej Radzikowski zwraca uwagę, że pracodawcy zwalniając zatrudnionych sami sobie szkodzą, gdyż ponowne zatrudnienie pracowników w razie potrzeby jest kosztowne.
Według Wacława Czerkawskiego przewodniczącego Związku Zawodowego Górników w Polsce zwolnienia szkodzą gospodarce, gdyż jedno miejsce pracy generuje kolejne. Jedno miejsce pracy w kopalni, to cztery miejsca pracy poza kopalnią - zaznaczył Wacław Czerkawski.
Z kolei Andrzej Sadowski z Centrum imienia Adama Smitha uważa, że dużą winę za falę zwolnień grupowych ponoszą biurokratyczne ograniczenia i niekorzystne otoczenie instytucjonalno- prawne.
REKLAMA
REKLAMA