Raper uniknie procesu, choć nawoływał do pobicia
Prokuratura w Lesznie (Wielkopolska) odmówiła wszczęcia dochodzenia w sprawie nawoływania do przemocy w tekstach piosenek poznańskiego rapera Peji. Uznała, że wykonywanie takich utworów na koncercie to wykroczenie, a nie przestępstwo - poinformował prok. Michał Smętkowski z tej prokuratury.
2010-02-02, 14:05
Doniesienie w sprawie utworów Peji złożył szef Ogólnopolskiego Komitetu Obrony przed Sektami Ryszard Nowak. Według niego Peja w swych utworach zapowiada akty przemocy, m.in. zabijanie, gwałty, palenie domów czy groźby karalne wobec policjantów. Prokuratura, badając treści utworów, stwierdziła, że faktycznie nawołują one do przemocy, jednak oddziaływanie utworów wykonywanych na małym klubowym koncercie w Lesznie było niewielkie i czyn nie kwalifikuje się do postawienia raperowi zarzutów karnych.
"W Kodeksie karnym jest zapis o nawoływaniu do przemocy, ale ważnym jest, aby to nawoływanie miało szeroki zasięg. W tym wypadku tak nie było i sprawa ta może być ścigana przez policję w ramach kodeksu wykroczeń" - wyjaśnił Smętkowski. Po uprawomocnieniu się decyzji prokuratury materiały zostaną przekazane policji, która zajmie się sprawą.
To nie pierwsze kłopoty z prawem poznańskiego rapera. W sądzie znajduje się już akt oskarżenia przeciw niemu w związku z koncertem w Zielonej Górze we wrześniu 2009 r. Zielonogórska prokuratura przedstawiła raperowi zarzut podżegania do pobicia 15-letniego chłopca. Peja oficjalnie przeprosił za swoje zachowanie.
pm, PAP
REKLAMA
REKLAMA