Były premier Katalonii nie stawi się przed sądem. Puigdemont zostaje w Belgii
Hiszpański Sąd Najwyższy wezwał byłego premiera Katalonii na przesłuchanie. Carles Puigdemont zostaje jednak w Belgii. W Hiszpanii zostało wobec niego wszczęte postępowanie w sprawie rebelii i działalności wywrotowej, za co grozi do 30 lat więzienia. Przed sądem stawili się za to inni członkowie katalońskiego rządu.
2017-11-02, 15:07
Posłuchaj
Powiązany Artykuł
Carles Puigdemont wyjechał do Belgii. Będzie wniosek o azyl?
Były premier Katalonii jest w Belgii od kilku dni. Na jednej z konferencji prasowych zapowiedział, że jest gotów wrócić do Hiszpanii, jeśli rząd w Madrycie da mu gwarancję, że może liczyć na uczciwe postępowanie sądowe. Jego adwokat poinformował, że na razie Carles Puigdemont do kraju się nie wybiera. Z informacji belgijskich mediów wynika, że trójka współpracowników katalońskiego przywódcy wróciła już do Hiszpanii, trzech innych polityków pozostało na razie w Belgii.
W sumie madryckie sądy wezwały 20 polityków. Mają złożyć zeznania w związku z podejrzeniem o "rebelię, działalność wywrotową", a także malwersacje, o które chce ich oskarżyć prokurator generalny.
Oprócz zdymisjonowanego premiera i jego ministrów sądy w Madrycie wezwały w charakterze świadków sześcioro członków prezydium rozwiązanego katalońskiego parlamentu, wśród nich jego szefową. Mogą zostać oskarżeni o próbę legitymizacji oderwania regionu od Hiszpanii.
Dziś w sądzie pojawił się były wicepremier Oriol Junqueras i ośmiu byłych ministrów katalońskiego rządu. Ostatecznie przesłuchanie zostało przesunięte na 9 listopada. Decyzja została podjęta na prośbę adwokatów Carme Forcadell, byłej przewodniczącej regionalnego parlamentu Katalonii.
REKLAMA
Jednocześnie hiszpańska prokuratura zażądała bezwarunkowego aresztu dla członków byłego rządu Katalonii, którzy stawili się dzisiaj przed sądem. Wniosek nie obejmuje jedynie byłego ministra przedsiębiorczości Santiago Vili.
abi/fc
REKLAMA