Taranował blokady, uciekał mimo strzałów. Pościg pod Warszawą
Sceny jak z sensacyjnego filmu rozegrały się w nocy z soboty na niedzielę w Nadarzynie pod Warszawą. Kierowca taranował radiowozy, uciekając przed policją. Padły strzały. Mężczyzna został ranny, ale zdołał uciec. Rozbił się na drzewie. Czterech funkcjonariuszy trafiło do szpitla.
2017-11-05, 07:30
Posłuchaj
Wszystko zaczęło się od informacji o kradzieży dostawczego volkswagena, do której doszło w Żyrardowie. Numery rejestracyjne pojazdu i jego opis trafiły do załóg patrolowych pełniących służbę w terenie. Krótko po północy skradziony samochód zauważyli policjanci z Grodziska. Kierowca auta nie zareagował na sygnały nakazujące mu zatrzymanie się i rozpoczął ucieczkę. Policjanci podjęli pościg powiadamiając przez radiostację o sytuacji inne patrole.
W akcji uczestniczyło około 10 radiowozów.
Pościg przeniósł się do Nadarzyna tuż po północy. Jak czytamy na stronie Komendy Stołecznej Policji, to tam mężczyzna uciekający skradzionym volkswagenem wjechał w ślepą ulicę. Gdy się zorientował, zawrócił. " Był zdesperowany i robił wszystko, aby uniknąć zatrzymania. Staranował kolejne radiowozy, którymi policjanci chcieli zablokować jezdnię, raniąc niektórych z nich. Funkcjonariusze użyli broni palnej. Mężczyzna przejechał jeszcze kilkaset metrów, uderzając samochodem w drzewo" - pisze KSP.
Policjanci próbowali zatrzymać busa w którym znajdował się tylko kierowca.
REKLAMA
Z ciężkimi obrażeniami mężczyzna trafił do szpitala w Grodzisku Mazowieckim, gdzie zmarł. Jak podała Nadarzyn.TV , kierowca busa był pod wpływem środków odurzających. W wyniku pościgu uszkodzeniu uległo kilka radiowozów. Do szpitala trafiło również czterech policjantów.
ksem/
REKLAMA