Bitwa morska na Bałtyku jako gra wojenna. Jak ją wygrać?

Rosnąca agresja Rosji, pociski manewrujące wystrzeliwane przez rosyjską armię podczas wojny w Syrii, cyberataki nowej generacji, operacje desantowe i z użyciem platform morskich – m.in. takie zjawiska z pola współczesnej wojny uwzględniono w scenariuszu symulacji wojennej, współorganizowanej przez Fundację Pułaskiego.

2017-11-07, 14:40

Bitwa morska na Bałtyku jako gra wojenna. Jak ją wygrać?

Powiązany Artykuł

a12asd.jpg
EFEKTY :"BITWY POWIETRZNEJ NA WSCHODNIEJ FLANCE NATO"

Symulacja bitwy morskiej na Bałtyku została zorganizowana w Warszawie tuż przed konferencją Warsaw Security Forum, poświęconą zagadnieniom bezpieczeństwa. W grze wojennej brali udział obecni i byli przedstawiciele MON, wojskowi, eksperci, przedstawiciele Królestwa Szwecji. - Wnioski z symulacji będą prezentowane podczas warszawskiego Forum 8-9 listopada – będą dotyczyć zalecanego wyposażenia wojsk, aspektów technicznych sprzętu, kierunków rozwoju sił zbrojnych – powiedział portalowi PolskieRadio.pl Łukasz Polinceusz z Fundacji imienia Kazimierza Pułaskiego.

Głównym celem było wypracowanie scenariuszy na wypadek konfliktu lokalnego w basenie Morza Bałtyckiego. Gra wojenna miała wpisywać się w ramy Koncepcji Obronnej RP, która zakłada, że Polska ma obronić wybrzeże i uniemożliwić wrogowi zajęcie południowej części Bałtyku.

- Chodzi o zastanowaienie się nad technicznymi możliwościami wojska i potrzebnym sprzętem. Symulacja ma uwypuklić luki, wskazać na potrzeby w zakresie wyposażenia, podpowiedzieć, który sprzęt powinien być uzupełniany czy modernizowany – opowiadał przedstawiciel Fundacji im. Pułaskiego. W tym kontekście szczególnie istotne są okręty podwodne i ich możliwości.

Gra wojenna miała uwzględnić rozwój sytuacji w regionie i wybijające się trendy, jeśli chodzi o wojnę na morzu, chodzi tu m.in. o walkę w cyberprzestrzeni, dużą aktywność wojsk Rosji w regionie, m.in. ich intensywne ćwiczenia w zakresie desantu, użycia lotnictwa marynarki wojennej, operacji specjalnych.

REKLAMA

 - Tak jak w poprzednich odsłonach gry, jej uczestnicy podzieleni zostali na grupy, reprezentujące różne strony (…). W latach 80.-90. prowadziło się symulacje taktyczne, na mapach rysowano kierunki uderzeń. Jednak w tych czasach gra odbywa się w formule komputerowej – mówił przedstawiciel Fundacji im. Pułaskiego.

Symulacja została zrealizowana przy wsparciu strony szwedzkiej. – Kraj ten ma  bogate doświadczenia związane z rozwojem marynarki wojennej i systemów związanych z obroną morską. Jest też otwarty na wymianę doświadczeń z innymi krajami Morza Bałtyckiego, aktywny w ramach wspólnych ćwiczeń w ramach NATO – odpowiedział Łukasz Polinceusz. Ekspert dodał, że gra ograniczała się do zagrożeń natury konwencjonalnej.

"Potrzebna jest liczniejsza armia"

Poprzednia symulacja, współorganizowana przez Fundację im. Kazimierza Pułaskiego i Fundację Potomac, odbyła się we wrześniu, przed rosyjsko-białoruskimi manewrami Zapad 2017. Jej tematem była obrona wschodniej granicy Polski.

Na wrześniowej konferencji podsumowującej tamtą grę wojenną, Jacek Bartosiak, dyrektor programu gier wojennych Fundacji Pułaskiego, mówił m.in., że trzeba na poziomie politycznym dopracować kwestię udzielania pomocy państw bałtyckim – bo w warunkach konfliktu precyzowanie takich uzgodnień jest trudne. Dr Phillip A. Petersen, wiceprezes Fundacji Potomac, radził, by odbywać jak najwięcej ćwiczeń praktycznych w terenie i by kształcić nowe pokolenia osób profesjonalnie zajmujących się problemami związanymi z Rosją. Jak zauważył, pokolenie sowietologów w USA odchodzi już na emeryturę i w następnych generacjach nie ma aż tylu wyspecjalizowanych profesjonalistów.

REKLAMA

Jacek Bartosiak zauważył, iż mamy historycznie powtarzalne prawidła związane z konfliktami zbrojnymi na wschodnim kierunku operacyjnym i by się bronić potrzebujemy liczniejszej armii niż mamy obecnie. Mówił również, że należy pochylić się nad geografią wojskową, wiedzą o terenie na wschód od Wisły. Wojsko w PRL nie traktowało tego obszaru jako kierunku operacyjnego i te braki widać – stwierdził. Zaznaczył, że rosyjscy planiści znają ten teren aż za dobrze, "znają każdy kamień”.

Sercem symulacji jest baza danych Hegemon – mówił z kolei Zbigniew Pisarski, prezes Fundacji Pułaskiego. Są tam m.in. parametry sprzętów, mapy i inne dane potrzebne do planowania i oceniania efektów działań wojskowych.

***

Przygotowała Agnieszka Kamińska, PolskieRadio.pl


Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej