Doradca Amber Gold: byłego szefa MSW znałem 30 lat temu, nie powoływałem się na znajomość z nim
- Byłego szefa MSW Jacka Cichockiego znałem 30 lat temu, byliśmy razem w harcerstwie, przez ostatnie 30 lat nasze drogi się nie spotkały; nie powoływałem się na znajomości z nim - zeznał w środę przed komisją śledczą Paweł Kunachowicz, radca prawny, który współpracował z Amber Gold.
2017-11-08, 19:52
Posłuchaj
Sejmowa komisja śledcza ds. Amber Gold przesłuchuje byłego doradcę spółki, prawnika Pawła Kunachowicza. O szczegółach - Dawid Grygorcewicz (IAR)
Dodaj do playlisty
Witold Zembaczyński (Nowoczesna) przywołał smsa Emila Marata do Marcina P. z lipca 2012 r. dotyczący ABW, w którym jest mowa o znajomości świadka z Cichockim. "Nie wiem, czy Paweł panu mówił, Paweł jest kolegą ministra Cichockiego, oni byli razem w drużynie harcerskiej i to chyba ten czas, żeby do niego" - cytował Zembaczyński.
- Ja pana Jacka Cichockiego znałem 30 lat temu, byliśmy razem w harcerstwie i z przykrością stwierdzam, że przez ostatnie 30 lat nasze drogi się nie spotkały - powiedział świadek. Dopytywany, kiedy ostatnio rozmawiał z Cichockim, odparł, że "30 lat temu".
Zembaczyński pytał, dlaczego zatem Marat w wiadomości do P. wspomina o znajomości świadka z Cichockim. - O to trzeba zapytać pana Emila - odpowiedział. - Nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek powoływał się na znajomości z panem ministrem Cichockim - dodał Kunachowicz.
REKLAMA
- Natomiast też sobie tego do końca nie przypominam, ale wyobrażam sobie, że mogła mieć miejsce moja rozmowa i dywagacja z panem Maratem na temat tego, że w sytuacji, w której jakby spotykamy się z narracją o tym, że jakieś służby państwowe działają nielegalnie wobec przedsiębiorstwa, które istnieje i któremu nie są postawione żadne formalne zarzuty, że trzeba coś z taką sytuacją zrobić i zastanawialiśmy się głośno co z tym zrobić - mówił Kunachowicz.
- Oczywiste jest to, że w takiej sytuacji należy to zgłosić do prokuratury, ponieważ sprawa nam przedstawiona wyglądała na grube działanie, że wymaga skontaktowania się z szefem służb specjalnych i ewentualnie mu tego przedstawienia. Natomiast ja za każdym razem powtarzałem, że można to uczynić w momencie kiedy istnieje na to realny, prawdziwy dowód. Ja takiego dowodu nigdy nie otrzymałem - podkreślił Kunachowicz.
Zembaczyński pytał, czy świadek miał świadomość, że jego rozmowy mogą być nagrywane. - Nie, ja w ogóle nie zastanawiam się na takimi rzeczami, czy ktoś mnie nagrywa, czy nie - powiedział świadek.
Kunachowicz zeznał, że większość czasu podczas współpracy z Amber Gold spędzał z Maratem i na pewnym etapie dostali telefony służbowe. - Nie wnikałem w to, jak te telefony funkcjonują i co za tym stoi - podkreślił.
REKLAMA
Przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann (PiS) pytała świadka, czy w swoich rozmowach powoływał się na swoje wpływy u polityków. - Nie, nie powoływałem się - powiedział świadek.
Wassermann zapytała też Kunachowicza, czy powoływał się w stosunku do Marcina P. na wpływy w ABW i informacje z Agencji. - Nie mam żadnych wpływów w ABW, więc nie mogłem się to powoływać - zapewnił świadek.
Rada Nadzorcza?
- Miałem uporządkować korporacyjnie spółki z grupy Amber Gold, ale rozwiązałem współpracę po czterech tygodniach, gdy dowiedziałem się, że spółka nie zleciła audytorom bilansu przepływów finansowych - podkreślił b. członek rady nadzorczej Amber Gold Paweł Kunachowicz przed komisją śledczą.
Świadek tłumaczył podczas środowego posiedzenia komisji, że jego współpraca z Amber Gold miała miejsce w lipcu 2012 r. i trwała cztery tygodnie. - Była to praca radcy prawnego udzielającego pomocy prawnej spółce w ramach prowadzonej przeze mnie kancelarii prawnej - mówił Kunachowicz.
REKLAMA
Dodał, że ta współpraca zaczęła się od pytania jego kolegi, b. doradcy zarządu Amber Gold, Emila Marata, "czy byłbym zainteresowany przyjrzeniem się i pomocą spółce OLT". "Tak się nawiązała współpraca" - wskazał świadek.
- Spotkałem się z zarządem Amber Gold (spotkanie umówił b. dyrektor zarządzający OLT Express Jarosław Frankowski - przyp.red.), na tym spotkaniu została przedstawiona potrzeba uporządkowania korporacyjnych aspektów spółki. Jako specjalista od prawa handlowego podjąłem się działania, które miało na celu stworzenie ładu korporacyjnego, przedstawienia koncepcji jak tę spółkę i grupę spółek uporządkować korporacyjnie - relacjonował.
Kunachowicz dodał, że z Marcinem P. ustalili umowę o współpracy pomiędzy jego kancelarią a Amber Gold S.A. - Tę umowę przygotowaliśmy u nas w kancelarii, ona została wysłana do spółki, nigdy nie została podpisana, a następnie przystąpiłem do działania - poinformował.
Świadek wskazał, że w ramach tego działania podjął się analizy korporacyjnych aspektów całego przedsięwzięcia. - Analizy Prawa bankowego, analizy Kodeksu spółek handlowych. Zastanawiałem się nad tym co to są czynności bankowe, co to jest umowa składu - wymienił.
REKLAMA
- Finalnie przygotowałem prezentację i koncepcję ładu korporacyjnego. To wszystko było oparte o warunek, który przedstawiłem, a mianowicie taki, że chciałbym, aby finanse firmy zostały sprawdzone przez biegłych. Żeby biegli wypowiedzieli się i audytowali przepływy finansowe całego tego przedsięwzięcia - powiedział.

Kunachowicz zaznaczył, że od Marcina P. dostał zapewnienie, że takie analizy i opinie biegłych są w trakcie realizacji i że lada dzień to zostanie przedstawione zarządowi oraz jemu.
- Tak się nigdy nie stało. Finał jest tego taki, że w momencie kiedy sam sprawdziłem w firmie audytorskiej, że takiego zlecenia w ogóle nie było złożonego na realizację analizy i opinii biegłych wówczas podjąłem decyzję, że moja praca w ramach tej usługi prawnej się skończyła. Wypowiedziałem swoją umowę i złożyłem taką informacje na biurze podawczym i również przekazałem P. - relacjonował świadek.
Kunachowicz zwracał uwagę, że formalnie nigdy nie był członkiem rady nadzorczej Amber Gold. - Nie wymaga wielkiego wysiłku, żeby sprawdzić dokumenty spółki Amber Gold. Żeby stwierdzić, że w umowie spółki nie ma przewidzianej rady nadzorczej. Na dzień, w którym ja pracowałem, na te cztery tygodnie, w których pracowałem dla Amber Gold nie było rady nadzorczej. Ta koncepcja dopiero miała powstać w ramach przygotowania ładu korporacyjnego. Trzeba wiedzieć o tym, że w spółce z o.o. rada nadzorcza nie jest obligatoryjna, jest fakultatywna. Żeby powstała musi być zapis w akcie notarialnym, w umowie spółki - tłumaczył.
REKLAMA
Dodał, że po wyborze członków rady nadzorczej odpowiednie dokumenty prawne trzeba złożyć do KRS. - Żadna z tych czynności prawnych nie została wykonana w okresie, w którym ja byłem zaangażowany w prace dla Amber Gold - podkreślił.
Przewodnicząca komisji śledczej Małgorzata Wassermann (PiS) pytała świadka, czy wyrażał zgodę, by zostać członkiem rady nadzorczej Amber Gold. "Tak" - odpowiedział Kunachowicz. Wassermann dopytywała, czy taki wniosek został wysłany do sądu. "Nie" - stwierdził świadek.
- Nie został, czy też sąd go odrzucił, bo właśnie nie była przewidziana rada nadzorcza? - pytała szefowa komisji. - To na co pan wyrażał zgodę skoro nie była rada nadzorcza przewidziana? - dopytywała posłanka.
- Ja się zgodziłem na to, by być w radzie nadzorczej w sytuacji, w której będzie ład korporacyjny, kiedy będzie zaudytowany bilans, kiedy będzie przedstawiony czytelny model funkcjonowania przedsiębiorstwa - odpowiedział świadek.
- To po co dużo wcześniej pan wyraża zgodę na to, by stać się członkiem tej rady; ta lista z państwa nazwiskami zostaje wysłana do sądu - argumentowała Wassermann.
REKLAMA
Joanna Kopcińska (PiS) powołała się na "Gazetę Wyborczą", według której 18 lipca Kunachowicz napisał w mailu do jej dziennikarza: "Do rady zdecydowałem się włączyć ponieważ dotychczas nie znalazłem niczego, co by budziło wątpliwości jeżeli chodzi o zgodność z prawem Amber Gold. Jednocześnie zadziwiające i niepokojące od strony prawnej wydają mi się działania KNF. Ten obraz, który mam i materiały, które posiadamy raczej skłaniają mnie do przekonania, że firmy konkurencyjne wobec OLT lub banki mają swój udział w tworzeniu niekorzystnego klimatu wokół Amber Gold.
- To jest dokładne opisanie mojego widzenia na tamten czas, tej sytuacji - odparł Kunachowicz.
- Dokumenty i pana wypowiedzi świadczą, że pan identyfikował się i mówił, że wszedł pan do rady nadzorczej - podkreśliła Wassermann.
***
REKLAMA
Spółka Amber Gold miała inwestować pieniądze klientów w złoto i inne kruszce, oferując oprocentowanie wyższe od lokat bankowych. W 2011 roku przejęła trzy linie lotnicze i na ich podstawie stworzyła przewoźnika OLT Express. Firma założona przez Marcina P. okazała się jednak piramidą finansową. W sierpniu 2012 roku ogłosiła upadłość. Oszukała niemal 19 tysięcy klientów na kwotę ponad 850 milionów złotych.
dad, dcz
REKLAMA