"Czekaliśmy na ciebie". Zemsta straży miejskiej?

Łodzianin przyłapał strażników miejskich na nieprawidłowym parkowaniu. Zrobił im zdjęcia i opublikował je w internecie. Dzień później sytuacja się powtórzyła, jednak tym razem, gdy zaczął fotografować, zakuli go w kajdanki i oskarżyli o znieważenie.

2010-02-10, 10:18

"Czekaliśmy na ciebie". Zemsta straży miejskiej?

Marcin Kryska, 33-letni właściciel firmy internetowej, w czwartek na osiedlu Widzew, gdzie mieszka, zobaczył z okna radiowóz straży miejskiej źle zaparkowany - niemal na środku skrzyżowania. "Zacząłem robić zdjęcia z okna" - opowiada. "Potem zszedłem poszukać funkcjonariuszy, by zwrócić im uwagę. Znalazłem ich w sklepie spożywczo-mięsnym, gdzie kupowali sobie napoje".

W piątek rano ten sam radiowóz raz jeszcze podjechał w to samo miejsce. Tym razem auto strażników zablokowało cały pas jezdni tuż przed skrzyżowaniem. "Nie wiem, czy zrobili to specjalnie, ale udało im się mnie sprowokować. Znów zrobiłem zdjęcia, znów zbiegłem na dół w kapciach. Ucieszyli się, gdy mnie zobaczyli". "Czekaliśmy na ciebie" - usłyszałem relacjonuje Kryska.

Znieważenie funkcjonariusza?

Strażnicy wykręcili Marcinowi Krysce ręce na plecy i zakuli w kajdanki. Potem zawieźli do widzewskiego komisariatu. Podstawa zatrzymania? "Obawa ucieczki i zatarcia śladów" - napisał w protokole policjant. Cztery godziny później Kryska usłyszał zarzut: "Znieważenie funkcjonariusza publicznego na służbie".

"Poproszę w sądzie o przedstawienie świadków przez strażników, bo całe oskarżenie opiera się na ich zeznaniach. A przecież podobno znieważyłem ich publicznie, więc ktoś powinien to słyszeć. Dla mnie jest to ewidentna zemsta strażników za publikację ich wyczynów w internecie. Bo co patrol dwa dni z rzędu robił pod mięsnym? Nie ma tam handlarzy z pudełkami, którym można wlepić mandat, nie zakładali też blokad samochodom" - mówi Kryska.

REKLAMA

Radosław Kluska, naczelnik Wydziału Dowodzenia Straży Miejskiej w Łodzi, przedstawia inną wersję wydarzeń: "Pierwszego dnia zaparkowali trochę niefortunnie, i zostaną za to ukarani przez komendanta. Jak? Jeszcze nie wiem. Ale następnego dnia strażnicy zostali znieważeni przez tego pana. Był agresywny, nie chciał się wylegitymować. Został więc zatrzymany i przewieziony do komisariatu. Tak, w kajdankach. Mamy do tego prawo".

Gazeta Wyborcza Łódź

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej