Rok po zabójstwie prawnika nadal nie ma winnych
34-letni adwokat został zastrzelony w biały dzień w centrum Moskwy 19 stycznia 2009 roku.
2010-01-19, 09:48
Posłuchaj
Mija pierwsza rocznica śmierci rosyjskiego obrońcy praw człowieka Stanisława Markiełowa. 34-letni adwokat został zastrzelony w biały dzień w centrum Moskwy 19 stycznia 2009 roku. Do dziś nie wiadomo, kto odpowiada za zlecenie tego zabójstwa.
Szefowa Moskiewskiej Grupy Helsińskiej Ludmiła Aleksiejewa wspomina, że przez kilkanaście lat współpracowała z młodym adwokatem. Aleksiejewa nie ma wątpliwości: Stanisław Markiełow zginął za to, co robił. Tropił nadużycia władzy przez urzędników i siły bezpieczeństwa. Bronił Czeczenów, osób prześladowanych przez milicję, a także dziennikarzy.
"Zaczęliśmy współpracować, gdy ledwo co został adwokatem. Można powiedzieć, że to jeszcze był mały chłopiec. Do ostatnich jego dni pracowaliśmy wspólnie na rzecz praw człowieka w Rosją. Wciąż nie dociera do mnie, że jego nie ma wśród żywych. Był taki młody, taki energiczny. Nie mogę tego pojąć".
Markiełow prowadził między innymi głośną sprawę zgwałconej i zamordowanej w 2000 roku przez pułkownika armii rosyjskiej Jurija Budanowa 18-letniej Czeczenki. Adwokata zastrzelono cztery dni po wypuszczeniu Budanowa z więzienia. Wraz z nim zginęła dziennikarka opozycyjnej "Nowej Gaziety" Anastazja Baburowa.
O zabójstwo Markiełowa podejrzewa się członków nacjonalistycznej organizacji o nazwie "Zjednoczona Brygada 88". Rosyjskie media sugerują, że powodem zabójstwa adwokata Markiełowa była chęć zemsty. Prawnik występował bowiem w sądzie jako obrońca osób poszkodowanych przez nacjonalistów.
REKLAMA
kg, Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)
REKLAMA