Demonstranci w parlamencie. Stan wyjątkowy

Rząd Tajlandii ogłosił stan wyjątkowy w stolicy kraju Bangkoku i 5 sąsiednich prowincjach. Stało się to po tym, jak kilka tysięcy uczestników antyrządowej demonstracji wtargnęło na teren parlamentu.

2010-04-07, 13:22

Demonstranci w parlamencie. Stan wyjątkowy

Demonstranci wycofali się po kilkudziesięciu minutach. W gmachu nie było ministrów. Rząd zebrał się jednak na nadzwyczajnym posiedzeniu i postanowił ogłosić stan wyjątkowy

Przywódcy protestujących oświadczyli, że manifestacja wraca na swoje stare miejsce - do głównego centrum handlowego w Bangkoku i na Stare Miasto. "Osiągnęliśmy cel na dzisiaj" - powiedział jeden z przywódców wiecu.

Jak poinformowały tajlandzkie władze, z terenu parlamentu śmigłowcem ewakuowano deputowanych i ministrów uwięzionych w budynku. Zanim doszło do szturmu, w parlamencie odbywało się posiedzenie rządu. Niektórzy ministrowie wyszli z budynku, zanim na teren wdarli się demonstranci. Jeszcze wcześniej tajlandzki parlament przerwał swą środową sesję, gdy manifestanci otoczyli budynek.

Ubrani w czerwone koszule zwolennicy byłego premiera Thaksina Shinawatry protestują w Bangkoku już czwarty tydzień. Antyrządowi demonstranci, żądają ustąpienia obecnych władz Tajlandii i rozpisania nowych wyborów. Po 20-minutowym szturmie manifestanci opuścili teren parlamentu i z powrotem wyszli protestować na ulice.

Thaksin Shinawatra kierował rządem Tajlandii w latach 2001-2006. Został usunięty z urzędu w 2006 roku w wyniku zamachu stanu przeprowadzonego przez wojskowych, zarzucających mu korupcję i nepotyzm. W 2008 roku został skazany zaocznie na dwa lata więzienia pod zarzutem "konfliktu interesów" i nadużycia władzy. Obecnie przebywa na emigracji.

kg,Informacyjna Agencja Radiowa (IAR),PAP

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej