Wyborczy test w cieniu zamachów i wybuchów bomb
Zakończyły się wybory parlamentarne w Iraku. Uprawnionych do głosowania było 19 milionów mieszkańców tego kraju. Wybory zakłóciły jednak zamachy terrorystyczne, co mogło wpłynąć na frekwencję.
2010-03-07, 15:38
W Bagdadzie porządku pilnowało 200 tysięcy funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa. Nie byli oni jednak w stanie zapobiec serii ataków w stolicy. Łącznie w całym kraju zginęło 38 osób, a 110 zostało rannych.
Od momentu otwarcia lokali wyborczych w Bagdadzie eksplodowało około 20 pocisków moździerzowych. Celem ataków były przede wszystkim punkty do głosowania. Sześć pocisków spadło na teren tak zwanej "zielonej strefy" - silnie chronionego centrum miasta, w którym znajdują się urzędy, ambasady i dowództwo wojsk amerykańskich.
Ze względu na zagrożenie zamachami, w wielu miastach Iraku zaostrzono środki bezpieczeństwa. W niektórych miejscach obowiązywała godzina policyjna, wprowadzono też całkowity zakaz poruszania się samochodami. Irackie władze wzmocniły również swoje siły na granicy z Iranem. Przejścia graniczne z tym krajem zostały zamknięte na czas głosowań.
Tysiące głosowały wcześniej
Już w czwartek odbyły się pierwsze głosowania do irackiej Rady Reprezentantów. Do urn poszła jedynie część obywateli tego kraju, ale i wówczas nie udało się wszystkim zapewnić bezpieczeństwa. W zamachach zginęło co najmniej 14 osób, a kilkadziesiąt zostało rannych.
Przed głównym terminem wyborów głosowało tysiące pracowników rządowych, więźniowie i ciężko chorzy obywatele. Łącznie do urn mogło pójść wcześniej 600-700 tysięcy Irakijczyków. Większość z nich to członkowie sił bezpieczeństwa.
O 325 miejsc w irackim parlamencie ubiegało się ponad 6 tysięcy kandydatów. Uprawnionych do głosowania jest 19 milionów Irakijczyków, w tym spora część mieszkających poza granicami kraju.
Procesowi wyborczemu w tym kraju przypatrywało się pół miliona obserwatorów.
Wyborczy test
Nowi deputowani do Rady Reprezentantów wybiorą premiera i prezydenta Iraku. Jest spora szansa, że na obu tych stanowiskach pozostaną politycy, którzy obecnie pełnią te urzędy. Według sondaży, na zwycięstwo w wyborach może bowiem liczyć szyickie ugrupowanie pod wodzą premiera Nuri al-Malikiego. Aby mieć większość w parlamencie, będzie ono jednak musiało utworzyć koalicję z innymi szyickimi partiami.
Wybory parlamentarne są poważnym testem dla irackich władz. Wkrótce Irakijczycy sami będą musieli zadbać o bezpieczeństwo w kraju. Wojska Stanów Zjednoczonych przygotowują się bowiem do wycofania swoich sił z regionu. Amerykańskich kontyngent wojskowy zostanie zredukowany o około połowę żołnierzy latem tego roku, a w 2011 roku siły USA mają kompletnie wycofać się z Iraku.
ak,Informacyjna Agencja Radiowa (IAR)
REKLAMA