Iskandery rozmieszczane u granic. ”Odpowiedzi NATO zapewne nie będzie, trzeba radzić sobie samemu”
Przypuszcza się, że Rosjanie łamią Traktat z USA i testują Iskandery-K o zasięgu do 1500 km. Zasięg klasycznych Iskanderów-M, znajdujących się w Kaliningradzie, według niektórych analityków też narusza traktat INF, bo wynosi ponad 500 km – mówi portalowi PolskieRadio.pl Tomasz Smura, ekspert Fundacji imienia Kazimierza Pułaskiego. Zapewne nie będzie reakcji NATO na rozmieszczenie Iskanderów w Kaliningradzie.
2018-02-08, 16:23
Powiązany Artykuł
"ROSJA TO KLEPTOKRACJA, PUTIN UKRYWA MILIARDY DOLARÓW"
- Zasięg Iskanderów-M może być większy niż pozwalają uzgodnienia w traktacie z USA, który zakłada, że oba mocarstwa nie dysponują pociskami o zasięgu 500 a 5500 km. Może wynosić 600-700 km. W dodatku Rosjanie testują Iskandery-K, prawdopodobnie zdolne do przenoszenia pocisków manewrujących Kalibr na odległość 1,5 tys. km – mówił portalowi PolskieRadio.pl Tomasz Smura, Kierownik Biura Analiz Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego. Takie pociski naruszałyby Traktat INF (Treaty on Intermediate-range Nuclear Forces). Traktat INF zawarty 8 grudnia 1987 roku między USA i ZSRR zakłada całkowitą likwidację rakietowych pocisków balistycznych średniego i pośredniego zasięgu oraz zakaz ich produkcji, przechowywania, używania.
Analityk przypomniał, że pociski Kalibr Rosjanie testowali niedawno w Syrii. Jednak nad Bałtykiem Rosjanie mają również systemy Bastion z pociskami Oniks, także potencjalnie rażące cele naziemne – dodał Tomasz Smura. Tę broń także ostatnio testowano w Syrii. Na Bałtyku są również korwety Bujan-M, które mogą być uzbrojone w Kalibry – mówi Tomasz Smura.
Kierownik Biura Analiz Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego zaznacza, że z problemem pocisków tego zasięgu musimy sobie poradzić sami – stąd konieczne inwestycje w obronę przeciwrakietową. NATO, jak ocenił, ma teraz inne priorytety.
- Musimy zatem sami troszczyć się o siebie. W pewnym sensie to robimy. Budujemy systemy obrony przeciwlotniczej, przeciwrakietowej Wisła, Narew. Mamy w planach wprowadzenie systemów uderzeniowych podobnych do Iskandera, chodzi o nasz system Homar - dodaje.
REKLAMA
Niepokojąca nas obecność Iskanderów to efekt konsekwentnie realizowanej modernizacji armii – wymieniany jest przestarzały sprzęt wojskowy. W ostatnim czasie te działania Rosji nabierają jednak niestety dodatkowego wymiaru. Więcej na ten temat w rozmowie z Tomaszem Smurą.
***
PolskieRadio.pl: W obwodzie kaliningradzkim rozmieszczane są Iskandery. Kreml potwierdził. Według wywiadu Litwy – mają być tam na stałe.
Wiele razy słyszeliśmy o rozmieszczeniu Iskanderów. To element modernizacji technicznej Rosji – realizują swój program, zaplanowany do 2020 roku. Zapowiadano, że wszystkie brygady wyposażone w rakiety taktyczne dostaną nowy sprzęt. Wcześniej Rosjanie mieli do dyspozycji zestawy Toczka-U, a teraz zostaną one wymienione na rakiety nowej generacji, Iskandery. I właśnie przyszedł czas na wymianę sprzętu w brygadzie w obwodzie kaliningradzkim. To było oczekiwane. Była to zresztą jedna z ostatnich jednostek, które przezbrojono w Iskandery.
Niepokój budzi ich duży zasięg. Bo ich rozmieszczenie następuje w czasie, gdy sytuacja w regionie jest trudna, ci, którzy są w zasięgu tych rakiet, muszą patrzeć na to ze zdwojoną uwagą.
Rosjan zobowiązuje traktat o nierozwijaniu i wycofaniu rakiet średniego i pośredniego zasięgu (INF, Treaty on Intermediate-range Nuclear Forces). Traktat z 1987 roku zabrania posiadania i rozwijania pocisków balistycznych o zasięgu 500-5500 km, podpisali go jeszcze za czasów ZSRR prezydenci Michaił Gorbaczow i Ronald Reagan. Od tego czasu jest przestrzegany, nie został wypowiedziany.
REKLAMA
W przypadku systemów Iskander, nie wiadomo dokładnie, jaki mają zasięg. W ocenie niektórych zachodnich analityków, już w tej wersji, która jest rozwijana w Kaliningradzie, ten zasięg może przekraczać 500 km. Rosjanie twierdzą, że system absolutnie mieści się w ramach na które pozwala INF, 450-490 km. Jednak część analityków twierdzi, że ten zasięg może być trochę większy i sięga 600-700 km w wersji Iskander-M.
Jest jeszcze większy problem. Departament Stanu USA podkreśla, że Rosjanie konsekwentnie łamią Traktat INF. Rosjanie testują bowiem nową generację tego systemu, czyli Iskander-K. To jest wersja systemu, która może przenosić pociski manewrujące. W tym przypadku zasięg tego systemu rósłby do około 1500 km. To zdaniem wielu analityków może być połączenie Iskandera-M i pocisków Kalibr, które widzieliśmy podczas operacji w Syrii. Taka hybryda ma być testowana w Rosji. Na to właśnie zwraca uwagę Departament Stanu. Amerykanie ostrzegają, że jeśli Rosja wdroży ten projekt do produkcji seryjnej, będzie to oznaczało wycofanie się z INF ze wszystkimi tego konsekwencjami, również dla strony amerykańskiej.
Jednak ta wersja, która została umieszczona w Zachodnim Okręgu Wojskowym w Kaliningradzie to wciąż Iskander-M. Według strony rosyjskiej mieści się on w oficjalnie dozwolonym zasięgu 500 km. Nie mamy oficjalnych informacji czy dowodów, że ten system łamie postanowienia traktatu.
Trzeba jednak dodać, że w regionie Morza Bałtyckiego Rosjanie mają również inne uzbrojenie – wcześniej rozmieścili tam systemy Bastion, systemy przeciwokrętowe z pociskami Oniks, które są w stanie razić również cele lądowe na podobnych odległościach. Rosjanie rozmieścili też na Bałtyku dwie korwety Bujan-M, które są wyposażone w system Kalibr.
REKLAMA
Nawet bez Iskanderów Rosja miała czym atakować nawet na większym zasięgu. Rosjanie wielokrotnie rozmieszczali już Iskandery w obwodzie kaliningradzkim, przerzucali je tutaj z innych części Rosji. Byli w stanie to zrobić w stosunkowo krótkim czasie.
Ale też nawet z przeglądu uzbrojenia w regionie Bałtyku, wygląda na to, że Rosjanie grupują tutaj nowy sprzęt, to co mają najlepszego.
Obwód kaliningradzki był długo zaniedbywany. W ostatnich latach to zaczęło się dość szybko zmieniać. Wymieniono m.in. samoloty w bazach w obwodzie – z Su-27 na Su 30-SM, Su-35 . Pojawiły się systemy Bastion. Teraz wymieniają systemy rakietowe Toczka na Iskandery. Przyspieszenie jest wywołane w pewnym stopniu konfliktem z Zachodem. Jednak Rosjanie i tak planowali wymianę sprzętu, a zaczynali z bardzo niskiego poziomu, sprzęt był tam bardzo przestarzały.
Powiązany Artykuł
DŁUGOFALOWA RYWALIZACJA CZY KONFLIKT Z ROSJĄ? CZY NATO GOTOWE JEST DO NOWYCH FORM WALKI?
A czy należy się spodziewać odpowiedzi Zachodu, Sojuszu, czy reakcji regionalnej? Z jednej strony wyraźnie widoczna jest ta logika modernizacji, z drugiej strony w konsekwencji ten sprzęt tu jest, ma takie a nie inne potencjalne możliwości. I nie wiadomo, gdzie, kiedy i jak zostanie wykorzystany.
Jest z tym problem, związany trochę z tym, co się dzieje w NATO. Nie spodziewałbym się specjalnej odpowiedzi. Oczywiście nie zapominajmy, że odpowiedzi udzielamy w pewnym sensie w ramach tego, co już teraz ma miejsce w Sojuszu, co postanowiono na szczytach w Walii i w Warszawie. Mamy siły połączone, wzmocniono obecność w państwach bałtyckich i Polsce. Nie podejrzewałbym, żeby to co Rosjanie robią w Kaliningradzie zmieniło radykalnie sytuację.
NATO ma obecnie inne priorytety, skupia się na logistyce, budowaniu zaplecza, mobilności wojskowej. Nie spodziewam się, by w związku z modernizacją sił w Kaliningradzie, czy szczególniej z Iskanderami, pojawiły się tutaj nowe siły wojskowe NATO.
REKLAMA
Jeśli chodzi o odpowiedź na Iskandery – to spójrzmy na program obrony antybalistycznej NATO, tarczą antyrakietową. Konsekwentnie powtarza się, że nie jest ona wymierzona w Rosję. Nie spodziewałbym się zatem, aby NATO zmieniło swoją percepcję i zmieniło system obrony antybalistycznej pod kątem zagrożenia rosyjskiego. Jest to szalenie kontrowersyjna kwestia wewnątrz sojuszu. To co możemy zrobić – to odpowiedzieć na to wyzwanie sami. I to robimy.
Budujemy systemy obrony przeciwlotniczej przeciwrakietowej Wisła, Narew. Mamy w planach wprowadzenie systemów uderzeniowych podobnych do Iskandera, chodzi o nasz system Homar.
Eksperci namawiają, by wdrażać te systemy w życie i nie czekać na odpowiedź innych, lecz samemu troszczyć się o siebie.
Z Tomaszem Smurą, kierownikiem Biura Analiz Fundacji imienia Kazimierza Pułaskiego, rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio.pl
REKLAMA