Olimpijska gra Korei Północnej. "Z jednej strony parada wojskowa, z drugiej siostra Kima w Pjongczangu"

- Korea Północna z jednej strony pokazuje, że chce współpracować z Koreą Południową, a z drugiej strony nie zapomina o filarze swojej polityki zagranicznej, czyli straszeniu państw położonych przy jej granicach. Ten pokaz sił ma miejsce dziś w Pjongjangu - mówił w rozmowie z PolskieRadio.pl Nicolas Levi (Centrum Studiów Polska-Azja). 

2018-02-08, 14:49

Olimpijska gra Korei Północnej. "Z jednej strony parada wojskowa, z drugiej siostra Kima w Pjongczangu"

Daniel Czyżewski (PolskieRadio.pl): Niedawno powstała "gorąca linia" między Seulem a Pjongjangiem. W teorii miała służyć do ustalenia szczegółów udziału północnokoreańskiej delegacji w Zimowych Igrzyskach Olimpijskich w Pjongczangu. Czy tylko takie będzie jej przeznaczenie?

Dr Nicolas Levi (Starszy Analityk Centrum Studiów Polska-Azja): Ta "gorąca linia" to jest takie połączenie, które jest zarządzane przez Czerwony Krzyż. De facto istnieje 30 takich linii telekomunikacyjnych między tymi państwami. Duża ich część służy przede wszystkim negocjacjom między Koreą Pólnocna a Południową.

Pierwsza linia powstała w 1971 roku. Później się rozszerzyła. Dużo stworzono w latach 90. oraz w pierwszej dekadzie obecnego stulecia. Wszystkie linie zostały przerwane w 2013 roku.

Mamy sytuację nadzwyczajną - władze Korei Północnej ponownie zapraszają władze Korei Południowej do komunikacji, do rozmów. To jest akurat nieodłączalne od faktów, że Korea Północna jest państwem jądrowym oraz że rozpoczynają się Igrzyska Olimpijskie. 

REKLAMA

Jakie inne funkcje mają "gorące linie"?  

Wiele linii służy do organizacji np. spotkań między rodzinami rozbitymi między dwie Koree, aby zorganizować powrót niektórych Koreańczyków z północy, którzy znaleźli się na południu i chcą dobrowolnie wrócić.  

Ustala się poprzez nie również szczegóły pomocy humanitarnej od władz Korei Południowej dla Korei Północnej.

Wyjście z propozycją utworzenia "gorącej linii" może świadczyć o tym, że Korea Północna chcę się porozumieć. Jendak Pjongczang znajduje się niecałe 400 km od granicy obu państw. Czy dla reżimu Kima, który wielokrotnie popisywał się próbami rakietowymi, IO nie będą idealną okazją do pokazu siły, gdy cały świat patrzy?

Po pierwsze, w kontekście Igrzysk Olimpijskich Korea Północna z jednej strony chce pokazać, że jest państwem solidnym, bezpiecznym, stabilnym i dlatego przyjęła zaproszenie do udziału w imprezie sportowej w Pjongczangu.

Po drugie, w ubiegłym roku Korea północna wykonała w zeszłym roku wiele prób jądrowych, termojądrowych, teraz może oświadczyć oficjalnie, że jest państwem nuklearnym.

REKLAMA

Po trzecie, nie leży to obecnie w interesie Korei Północnej, aby zastraszać bezpośrednio Koreę Południową, ponieważ może być objęta dodatkowymi sankcjami, co nie leży w interesie przywództwa północnokoreańskiego.

Jednak władze północnokoreańskie dalej praktykują politykę pokazową. Choćby dzisiaj w Pjongjangu odbyła się wielka parada wojskowa, która ma pokazać nie tylko ludziom mieszkającym w Korei Północnej, ale także światu, że Korea posiada ten sprzęt, że jest gotowa na potencjalny atak ze strony zewnętrznej oraz że Korea Północna była, jest i będzie państwem jądrowym.   

Z jednej strony mamy paradę, ostre wypowiedzi przywódcy reżimu w kierunku Stanów Zjednoczonych i właściwie reszty świata, z drugiej strony siostra Kima, Kim Jo Dzong, weźmie udział w ceremonii otwarcia Igrzysk. Ma nawet przekazać list prezydentowi Korei Południowej Mun Dze Inowi. Jak to rozumieć? Kiedy ostatnio członkowie rodziny rządzącej północą byli w Korei Południowej? 

Powiązany Artykuł

Kim ZIO 1200.jpg
Siostra Kim Dzong Una przybędzie na igrzyska. List od przywódcy Korei Północnej

Oficjalnie Kim Jo Dzong jest pierwszą osobą z rodziny Kimów, która jedzie do Korei Południowej. Dochodziło jednak do wizyt nieoficjalnych w przeszłości. Młodszy brat Kim Ir Sena był wiele razy negocjować z władzami południowokoreańskimi w latach 70. XX wieku. Wiemy także, że wuj Kim Dzong Una również często tam bywał. Akurat on był mężem cioci Kima, nie był krewnym. Członkowie tej rodziny byli w Korei Południowej, nie ma co się oszukiwać.

REKLAMA

Korea Północna z jednej strony pokazuje, że chce współpracować z Koreą Południową, a z drugiej strony nie zapomina o filarze swojej polityki zagranicznej, czyli straszeniu państw położonych przy jej granicach. Ten pokaz sił ma miejsce dziś w Pjongjangu, a z drugiej strony mamy młodszą, urodzoną w 1987 roku, a więc bardzo młodą kobietę, która teoretycznie, bo jeszcze nic nie wiadomo, będzie w dniu jutrzejszym w Korei Południowej.

Mówię "teoretycznie",  bo często zdarza się, aczkolwiek rzadziej niż w przeszłości, że półocnokoreańskie delegacje, które mają wyjechać za granicę, po prostu rezygnują z takiego wyjazdu w ostatniej chwili.

W każdym razie czy Kim Jo Dzong pojedzie do Pjongczangu czy nie, i tak zrobił się wokół tego duży szum. Obojętnie jaka będzie sytuacja, to władze północnokoreańskie wygrały.     

Z Nicolasem Levi rozmawiał Daniel Czyżewski, PolskieRadio.pl

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej