Przystanek Niepodległość. "Do malutkiego Lewina przyjeżdżali ludzie z całej Polski"
- Grupa lokalnych działaczy patriotycznych, społecznych, pasjonatów historii, postanowiła przypomnieć zarówno myśl Józefa Piłsudskiego jak i wszystkie rozmaite inicjatywy niepodległościowe - mówił w rozmowie z PolskieRadio.pl o Przystanku Niepodległość dr. hab. Tomasz Panfil (Katolicki Uniwersytet Lubelski).
2018-03-03, 11:28
Daniel Czyżewski, PolskieRadio.pl: Jak zaczął się Przystanek Niepodległość? Skąd się wziął pomysł i czym w ogóle jest Przystanek?
Dr hab. Tomasz Panfil: Przystanek Niepodległość zaczął się trzy lata temu i był to, jak to bywa w przypadku takich inicjatyw rodzących się na prowincji, pomysł jednego człowieka. To pani Krystyna Śliwińska, pasjonatka historii, patriotka, osoba która nie może usiedzieć na miejscu, bo cały czas trzeba coś robić. Taki klasyczny pozytywistyczny działacz, taki doktor Judym i Siłaczka. Pani Krystyna Śliwińska wymyśliła Przystanek Niepodległość. Nazwa oczywiście wzięła się od słów Józefa Piłsudskiego, który swego czasu powiedział, że wysiadł z czerwonego tramwaju na przystanku niepodległość, czyli rozstał się z PPS-em, rozstał się z partią socjalistyczną, bo zawsze jego pierwszorzędnym, głównym, priorytetowym celem była niepodległość Polski.
Pani Krystyna Śliwińska wymyśliła Przystanek Niepodległość. Nazwa oczywiście wzięła się od słów Józefa Piłsudskiego, który swego czasu powiedział, że wysiadł z czerwonego tramwaju na przystanku niepodległość, czyli rozstał się z PPS-em, rozstał się z partią socjalistyczną, bo zawsze jego pierwszorzędnym, głównym, priorytetowym celem była niepodległość Polski
Tomasz Panfil
Ten Przystanek zaczął się jeszcze za poprzedniego rządu z podobnych przyczyn. Grupa lokalnych działaczy patriotycznych, społecznych, pasjonatów historii, postanowiła przypomnieć zarówno myśl Józefa Piłsudskiego jak i wszystkie rozmaite inicjatywy niepodległościowe, nie ma tam zabarwienia ideologicznego.
To jest ta myśl dominująca. Pokazuje się na Przystanku niepodległościowe śpiewanie, malowanie, myśl naukową związaną z ideą niepodległości i suwerenności Rzeczpospolitej. Wszystko właściwie co się tam dzieje jest z tą koncepcją związane. Nawet kuluarowe rozmowy o bezpieczeństwie międzynarodowym Polski też są w tym kontekście prowadzone.
Teraz będzie już czwarta edycja, o tyle ważna że odbywająca się w roku jubileuszowym, w 100-lecie odrodzenia Rzeczpospolitej, czy może jak ja wolę mówić - w którym zaczęła się odradzać. Rok 1918 nie był absolutnie końcem, był raczej początkiem budowania Rzeczpospolitej. Wtedy zakończył się pewien etap, być może wcale nie najważniejszy. Możliwe, ze jeżeli dostaniemy nowe dokumenty pogłębimy perspektywę za lat 10, 15 czy 50, że z punktu widzenia niepodległego bytu Polski ważniejszy był rok 1920 a nie 1918. A może ktoś stwierdzi, że nie 11 listopada, a 18 listopada, kiedy cały świat dowiedział się że oto właśnie powstała niepodległa Rzeczpospolita.
REKLAMA
Musimy pamiętać, że niepodległość jest procesem, zjawiskiem niesłychanie złożonym. Józef Piłsudski się śmiał, że niektórzy myślą, że się pstryknie palcami i już. Jak królik z kapelusza wyskoczyła wolna Polska. Ni z tego, ni z owego, mamy Polskę na pierwszego, jak mówił Józef Piłsudski.
Dlatego też tych Przystanków tyle jest, bo jest mnóstwo rzeczy o których trzeba powiedzieć, które w kontekście niepodległości Polski wypada powiedzieć, omówić, przedyskutować. W tym roku Przystanek będzie miał charakter szczególny bo odbędzie się nie tylko tam gdzie zawsze, czyli na ziemi kłodzkiej. Pierwsze Przystanki były w Lewinie kłodzkim, trzeci w Dusznikach, czwarty też tam będzie, ale będzie miał też swoje edycje, filie.
Na południu Polski ma być Opole, Katowice, Kraków.
Czyli robi się już wydarzeni ogólnopolskie?
To było zupełnie niezwykłe. Do malutkiego Lewina przyjeżdżali ludzie ze Szczecina, z Gdańska, z Koszalina, z Warszawy, Białegostoku. Właśnie z całej Polski. Jakoś się wieści rozeszły tymi kanałami łączącymi ludzi myślących podobnie. Zjechali dokładnie z całej Polski. Ja do Lewina z Lublina też mam blisko, 700 kilometrów
Tomasz Panfil
Tak. To od początku było wydarzenie ogólnopolskie. To było zupełnie niezwykłe. Do malutkiego Lewina przyjeżdżali ludzie ze Szczecina, z Gdańska, z Koszalina, z Warszawy, Białegostoku. Właśnie z całej Polski. Jakoś się wieści rozeszły tymi kanałami łączącymi ludzi myślących podobnie. Zjechali dokładnie z całej Polski. Ja do Lewina z Lublina też mam blisko, 700 kilometrów. W tym znaczeniu było to wydarzenie ogólnopolskie, a teraz jest dodatkowo Przystanek będzie miał swoje edycje w innych miastach Polski.
REKLAMA
Znana jest już dokładna data?
W tym roku Przystanek odbędzie się w dniach 8-10 czerwca. Impreza się rozrasta, co powoduje spore wyzwania organizacyjne. Będzie obecna pani konsul z Węgier, już po raz trzeci. Od dwóch Przystanków mamy "wieczór węgierski", myśl braterstwa polsko-węgierskiego jest silnie obecna na Przystanku. Część muzyczna będzie również rozbudowana, od ballady śpiewanej do mocnego rocka. Warsztaty plastyczne dla dzieci, panele dyskusyjne zarówno na tematy bieżące, jak i na temat historii. Zawsze jest panel, który też powoli staje się historyczny, czyli smoleński. Ewa Stankiewicz, Glenn Jorgensen, minister Macierewicz, pan poseł Świat, cały czas przypominają że wciąż jeszcze prawda czeka na objawienie. Być może w tym roku wątek smoleński będzie o tyle mocny, że mamy wreszcie doczekać się większej liczby szczegółów dotyczących katastrofy smoleńskiej.
Generalnie to są prawie trzy dni świetnej zabawy w dobrym towarzystwie, ale zabawy takiej dobrej, dawnej zabawy po której człowiek nie tylko ma pustą rozrywkę przed telewizorem, ale też dowiaduje się czegoś, uczy się i poznaje ludzi.
Organizatorzy Przystanku Niepodległość uzyskali także patronat prezydenta Rzeczpospolitej.
Z dr hab. Tomaszem Panfilem rozmawiał Daniel Czyżewski, PolskieRadio.pl
REKLAMA
REKLAMA