Afera Amber Gold. "Nie było parasola ochronnego ze strony prokuratury nad Marcinem P." [TRANSMISJA WIDEO]
Nie było parasola ochronnego nad twórcą Amber Gold Marcinem P. ze strony prokuratury; jak dostałam sprawę Amber Gold, to dostałam sprawę gospodarczą, a nie rządową - zeznała w środę przed sejmową komisją śledczą prokurator Prokuratury Regionalnej w Gdańsku, Anna Gurska.
2018-03-14, 16:02
Posłuchaj
Rozbieżności w zeznaniach przed komisją Amber Gold. Relacja Mariusza Pieśniewskiego (IAR)
Dodaj do playlisty
Na wstępie przesłuchania świadek przyznała, że sprawą Amber Gold zajmowała się od 25 czerwca 2012 r.; była głównym referentem tej sprawy i początkowo była jedynym prokuratorem zajmującym się tą sprawą. - Zespół powstał w sierpniu 2012 r. Z tego co pamiętam 10 sierpnia do grupy prokuratorów pracujących przy sprawie Amber Gold został przydzielony jeden prokurator, a następnie kolejny prokurator został oddelegowany do tej sprawy 20 sierpnia - tłumaczyła.
Jak dodała, nadzór nad sprawą prowadził naczelnik jej wydziału prokurator Marek Siemczonek. Dopytywana, kto z szefostwa prokuratury okręgowej nadzorował tę sprawę, świadek wskazała, że był to zastępca Prokuratora Okręgowego w Gdańsku - Ryszard Paszkiewicz.
Odpowiadając na kolejne pytania, Gurska zeznała, że to ona zdecydowała na początku lipca 2012 r., by śledztwem w całości zajmowała się Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. - Uznałam, że jest to wyspecjalizowana służba, która będzie w stanie w całości takie śledztwo poprowadzić - mówiła.
- To po co w takim razie pani była, jeżeli pani nie uznała, że powinna to prowadzić, a zlecać tylko pojedyncze czynności, skoro jest tak trudna sprawa? - dopytywała szefowa komisji Małgorzata Wassermann (PiS). - Na tamtym etapie nie oceniałam tej sprawy w taki sposób, aby wymagała ona osobistego prowadzenia śledztwa przez prokuratora - odpowiedziała Gurska. Jak dodała, śledztwo to "nie mieściło się w katalogu spraw, które prokurator prowadzi osobiście"
REKLAMA
Obraz działania prokuratury
Wiceprzewodniczący komisji i poseł PiS Jarosław Krajewski powiedział przed posiedzeniem komisji, że wczorajsze zeznania dyrekcji gdańskiej delegatury ABW, podobnie jak relacje innych świadków, dają negatywny obraz działania gdańskiej prokuratury w sprawie Amber Gold. - Jawi się jako organ, który nie spieszył się z postawieniem zarzutów Marcinowi i Katarzynie P. Dość często w zgromadzonych notatkach służbowych pojawiają się sugestie, że prokuratorzy nie tylko nie chcieli postawić zarzutów, ale również odkładali kwestię związaną z zatrzymaniem Marcina P. - wyjaśnił Jarosław Krajewski.
Witold Zembaczyński (Nowoczesna) pytał świadka, czy zgadza się z teorią, że afera Amber Gold, to jest tak naprawdę afera prokuratury. - Nie zgadzam się z tą teorią - powiedziała Gurska.
REKLAMA
Zembaczyński pytał dalej, jak dużo w jej pracy i jej przełożonych było strachu, że zostaną oskarżeni o doprowadzenie do upadku Amber Gold, czyli "podmiotu gospodarczego z dużymi zasobami, ze znajomościami". - Ja się takiego oskarżenia wtedy nie bałam (...) na etapie, kiedy przejęłam postępowanie, część czynności była już w sposób oczywisty wyznaczona nawet poprzez postanowienia sądu, z których wynikało, jakie czynności muszą być przeprowadzone - powiedziała Gurska.
TVP Info
Pytania o "układ gdański"
Podkreśliła, że oczywistą rzeczą w sprawie gospodarczej było zabezpieczenie dokumentacji firmy i poddanie jej analizie biegłych.
Poseł Nowoczesnej pytał świadka, czy podczas swojej pracy nad sprawą Amber Gold spotkała się z "taką atmosferą, że należy tę sprawą tak poprowadzić, żeby obmyć grzechy prokuratury i żeby nie narazić się rządowi i nie doprowadzić do upadku spółki, która może być ciężkim przeciwnikiem".
REKLAMA
- Jak ja dostałam tę sprawę, to dostałam sprawę gospodarczą, nie sprawę rządową - powiedziała świadek. Dopytywana, czy nie czuła tego tła politycznego, odparła: "Absolutnie".
Pytana, czy jest "układ gdański", stwierdziła: "Oczywiście, że nie ma". Zaznaczyła, że nie ma wiedzy, aby było powiązanie świata prawniczego, biznesowego i służb.
Na kolejne pytanie Zembaczyńskiego, czy był nad twórcą Amber Gold "parasol ochronny" np. ze strony prokuratury, zapewniła: "Nie było parasola nad Marcinem P. ze strony prokuratury".
Przewodnicząca komisji Małgorzata Wassermann (PiS) pytała, czy dotarła do niej wiedza z nagranych rozmów, że Marcin P. powołuje się na znajomość z ówczesnym koordynatorem służb Jackiem Cichockim. "Wiem, że takie okoliczności zostały ujawnione podczas prac komisji, natomiast czy ja w tamtym okresie miałam taką wiedzę, nie jestem w stanie (powiedzieć), nie pamiętam tego" - powiedziała świadek.
REKLAMA
***
Pod koniec 2009 roku Komisja Nadzoru Finansowego złożyła zawiadomienie do Prokuratury Rejonowej Gdańsk-Wrzeszcz dotyczące prowadzenia przez Amber Gold działalności bankowej bez zezwolenia. Umieściła też firmę na liście ostrzeżeń. Prokurator referent Barbara Kijanko, która prowadziła sprawę Amber Gold, dwukrotnie umorzyła postępowanie. Jednak sąd uwzględnił zażalenia złożone przez KNF. Po ponad dwóch latach, dochodzenie przejęła Prokuratura Okręgowa w Gdańsku i zamieniła je na śledztwo. Te z kolei przekazano do prowadzenia Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego na początku lipca 2012 roku.
Spółka Amber Gold powstała w 2009 roku i miała inwestować pieniądze klientów w złoto oraz inne kruszce, oferując oprocentowanie wyższe od lokat bankowych. W 2011 roku przejęła trzy linie lotnicze i na ich podstawie stworzyła przewoźnika OLT Express. Firma założona przez Marcina P. okazała się jednak piramidą finansową. W sierpniu 2012 roku ogłosiła upadłość. Oszukała niemal 19 tysięcy klientów na kwotę ponad 850 milionów złotych.
dcz/fc
REKLAMA