Grzegorz Wierzchołowski o przyczynach katastrofy smoleńskiej: za rok poznamy całą prawdę

 - Na końcowy raport komisji smoleńskiej poczekamy jeszcze około roku – mówi Grzegorz Wierzchołowski, redaktor naczelny portalu niezalezna.pl w rozmowie z dziennikarzem PolskieRadio.pl. – Miejmy nadzieję, że ostatecznego wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej doczekamy się przed kolejną rocznicą katastrofy prezydenckiego samolotu – dodaje nasz rozmówca.

2018-04-08, 14:13

Grzegorz Wierzchołowski o przyczynach katastrofy smoleńskiej: za rok poznamy całą prawdę

- Czego nowego dowiedzieli się Polacy w przeciągu ostatniego roku, jeśli chodzi o wyjaśnianie przyczyn katastrofy smoleńskiej?

- Sporo osiągnięć ma tak zwana sejmowa podkomisja smoleńska. Członkowie komisji korzystają w swojej pracy z ustaleń amerykańskiego zespołu naukowców, których wyniki pracy przynoszą sporo rewelacji. Ustalili oni bowiem ponad wszelką wątpliwość, że drzwi samolotu TU 154, które znaleziono w sąsiedztwie wraku nie zostały uszkodzone podczas w wyniku uderzenia w ziemię, ale jeszcze podczas lotu. To bardzo ważne ustalenie, które nie zostało wystarczająco mocno uwypuklone w środkach masowego przekazu w Polsce.

- Kilka tygodni temu portal niezalezna.pl, którym Pan kieruje, informował, że odnaleziono jedną z rzekomo zaginionych "czarnych skrzynek". Czy ten fakt przybliży nas do prawdy?

- Jestem o tym przekonany. To bardzo ważne zdarzenie, gdyż do tej pory Rosjanie konsekwentnie informowali, że ten rejestrator zaginął i nie wiadomo co się z nim stało. Tymczasem odnalazł się. Jest to to tyle ważne, że rejestratory typu KZ-63 – a w takie wyposażony był prezydencki samolot - to rejestratory typu analogowego. W tym wypadku z przyczyn technicznych nie ma możliwości dokonywania żadnych manipulacji zapisanymi na nim danymi. Nie ma możliwości przeprowadzenia żadnego fałszerstwa. Odczyt danych zapisanych na tej "czarnej skrzynce" może przynieść bardzo dużo ważnych informacji.

Komisja smoleńska ustaliła również, że na zdjęciach wykonanych na miejscu katastrofy widać wyraźnie  specjalne mocowania rejestratora, które nie były uszkodzone. To oznaczało, ze rejestrator został zdemontowany już po katastrofie, a następnie ukryty. Nie wiemy co kierowało osobami, które wymontowały rejestrator, możemy się tylko domyślać.

- Pracy śledczych towarzyszą kolejne ekshumacje i sekcje zwłok osób, które zginęły podczas katastrofy. Czy Pana zdaniem w polskiej ziemi możemy znaleźć jeszcze jakieś dodatkowe dowody?

Powiązany Artykuł

hambura1200.jpg
Mecenas Stefan Hambura: mam nadzieję, że pan Tusk będzie miał odwagę i pokaże się w polskim sądzie

- Moim zdaniem nie powinniśmy spekulować. Pozwólmy spokojnie pracować prokuraturze krajowej i ekspertom z zakresu medycyny sądowej. To co zostało jednak ustalone ponad wszelką wątpliwość to fakt, że strona rosyjska, która podjęła się zabezpieczenia i przekazania ciał ofiar po katastrofie jest odpowiedzialna za skandaliczne niedopełnienie obowiązków. Przypomnijmy, że ekshumacje ujawniły liczne makabryczne odkrycia. Części ciał ofiar były przemieszane, protokoły miały się nijak do rzeczywistości. To był skrajny brak poszanowania dla ofiar i ich rodzin.

REKLAMA

- Do niedawna mówiło się o tym, że końcowy raport prac tzw. podkomisji smoleńskiej zostanie opublikowany 10 kwietnia, w dniu ósmej rocznicy katastrofy pod Smoleńskiem. Tymczasem prace tego ciała przedłużają się…

- Z tego co wiem, podkomisja czeka jeszcze na ustalenia w dwóch sprawach. Po pierwsze na zakończenie procesu ekshumacji ciał i wyniki badań specjalistów, a po drugie, czeka na zakończenie pracy zespołu amerykańskich naukowców. Ich ustalenia mogą być kluczowe dla sprawy, gdyż pracują oni nad pełną rekonstrukcją ostatnich minut lotu TU-154. Dlatego musimy się jeszcze uzbroić w cierpliwość.

- Kiedy w Pana opinii możemy oczekiwać końcowego raportu podkomisji?

- Myślę, że będzie to możliwe mniej więcej za rok. Miejmy nadzieję, że wyjaśnienia przyczyn katastrofy smoleńskiej doczekamy się przed kolejną rocznicą katastrofy prezydenckiego samolotu. Być może wtedy poznamy całą prawdę

- 23 kwietnia w sądzie okręgowym w Warszawie powinien stawić się były premier Donald Tusk, który będzie zeznawał jako świadek w procesie, jakie toczy się przed sądem w związku z niedopełnieniem obowiązków służbowych przez byłego szefa jego kancelarii  Tomasza Arabskiego. Czy Pana zdaniem te zeznania mogą rzucić nowe światło na kwestie przyczyn katastrofy?

- Wszystko zależy jakie pytania zostaną zadane Donaldowi Tuskowi, jakie pytania pozwoli zadać sąd? Z pewnością premier Tusk ma ogromną wiedzę na temat okoliczności katastrofy, której jeszcze nam nie ujawnił. Z pewnością musi zastanawiać zachowanie Tomasza Arabskiego, odpowiedzialnego przecież za zabezpieczenie wizyty prezydenta Lecha Kaczyńskiego w Katyniu, który – co może szokować – w ogóle nie pojawił się lotnisku Siewiernym. W tym czasie odbył szereg dziwnych, nieformalnych spotkań w moskiewskich restauracjach. To dziwny styl uprawniania polityki.

Warto zapytać w sądzie Donalda Tuska dlaczego zgodził się na żądania Rosjan i śledztwo od początku było prowadzone w oparciu o tzw. konwencję chicagowską, co w praktyce wykluczyło polskie organy państwowe z udziały na początkowym etapie dochodzenia. Rosjanie nie przekazywali polskim organom śledczym żadnych dowodów, a także uniemożliwiali przesłuchania podstawowych świadków. 

REKLAMA

Nie był przesłuchany chociażby generał Władimir Benediktow, który jak wiemy ze stenogramów, kierował z Moskwy operacją naprowadzania samolotu. Rosjanie wielokrotnie mataczyli, niszczyli wrak, zmieniali protokoły przesłuchania kontrolerów lotu. Trudno więc tu mówić nie tylko o jakiejkolwiek współpracy, jak i dobrej woli ze strony Rosji.

rozmawiał Marek Skalski, PolskieRadio.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej