Syria: atak rakietowy na lotnisko. Eksperci: z tej bazy atakują Rosjanie. Media reżimu Assada oskarżają o ostrzał USA, Pentagon zaprzecza
Syryjska telewizja państwowa podała w poniedziałek, że Stany Zjednoczone są podejrzane o zaatakowanie bazy syryjskich sił powietrznych w muhafazie (prowincji) Hims w środkowej Syrii. Pentagon temu zaprzecza. Według ekspertów w bazie tej znajdują się siły rosyjskie. Media w Syrii o atak oskarżają USA, a MON Rosji kieruje zarzuty przeciwko Izraelowi.
2018-04-09, 14:23
Syryjska telewizja państwowa poinformowała, że w wyniku rzekomego ataku rakietowego sił USA na lotnisko T-4 niedaleko starożytnego miasta Palmira w środkowej Syrii, kilka osób zginęło, a kilka zostało rannych; nie podano jednak żadnych konkretnych liczb.
Syryjskie źródło wojskowe, cytowane przez agencję Reutera, poinformowało, że syryjskiej obronie przeciwlotniczej udało się zestrzelić osiem rakiet wystrzelonych w bazę.
Analitycy ds. obrony twierdzą, że w bazie rozmieszczone są znaczne siły rosyjskie, które wspomagają w wojnie domowej siły prezydenta Baszara al-Assada, a odrzutowce regularnie wylatują stamtąd, by uderzyć w obszary opanowane przez syryjskich rebeliantów.
Tymczasem rzecznik Pentagonu poinformował w niedzielę późnym wieczorem czasu lokalnego, że siły zbrojne USA nie brały udziału w ataku z powietrza na bazę lotniczą wojsk rządowych w Syrii.
- W tym czasie (w poniedziałek rano czasu lokalnego w Syrii) Departament Obrony USA nie przeprowadził żadnych nalotów w Syrii (...) Jednak nadal uważnie obserwujemy sytuację (w tym kraju) i wspieramy wysiłki dyplomatyczne mające na celu pociągnięcie do odpowiedzialności tych, którzy używają broni chemicznej, zarówno w Syrii, jak i poza nią - stwierdził rzecznik Pentagonu.
REKLAMA
W niedzielę Organizacja Syrian American Medical Society (SAMS) oskarżyła syryjskie władze o atak chemiczny w sobotę wieczorem na szpital w Dumie we Wschodniej Gucie na wschód od Damaszku, gdzie miało zginąć co najmniej 41 osób. Władze Syrii odrzucają te oskarżenia.
Rosja oskarża Izrael
Ministerstwo obrony Rosji, cytowane przez rosyjskie media oznajmiło, że dwa izraelskie myśliwce F-15 przeprowadziły w poniedziałek rano atak na bazę syryjskich sił powietrznych T-4 w prowincji Hims w środkowej Syrii - Samoloty dokonały ataku z libańskiej przestrzeni powietrznej, wystrzeliwując osiem pocisków rakietowych. Syryjska obrona powietrzna zestrzeliła pięć z ośmiu rakiet - oświadczy resort obrony Rosji. Według niego trzy pozostałe rakiety uderzyły w zachodnią część bazy T-4. Snonimowy przedstawiciel syryjskiej armii, na którego powołuje się syryjska telewizja państwowa, również twierdzi, że za tym atakiem stoi Izrael - podała agencja AP. Według niego izraelskie F-15 wystrzeliły kilka rakiet, kiedy przelatywały nad sąsiednim Libanem. Syryjska telewizja nie podała więcej informacji.
Wcześniej media w Libanie sugerowały, że ataku w Syrii mogło dokonać izraelskie lotnictwo. Pytana o to izraelska rzeczniczka odmówiła komentarza.
REKLAMA
Atak chlorowy
Prawdopodobnie dziś po południu zbierze się Rada Bezpieczeństwa by omówić sytuację w syryjskiej Wschodniej Ghucie. Według światowych mediów w ataku chlorowym na miasto Duma - ostatni bastion rebeliantów mogło zginąć nawet 150 osób. Według syryjskiej opozycji za atakiem stać mają siły rządowe.
"Wielka Brytania, Francja, USA, Polska, Holandia, Szwecja, Kuwejt, Peru i Wybrzeże Kości Słoniowej zwołały nadzwyczajne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa w celu omówienia doniesień o użyciu w Syrii broni chemicznej. Spodziewany termin posiedzenia - poniedziałek" - informuje na Twitterze ambasador Zjednoczonego Królestwa przy ONZ.
Wieczorem do pilnego zwołania Rady wezwała również Unia Europejska. "Dowody wskazują na kolejny atak chemiczny przeprowadzony przez reżim" - głosi oświadczenie unijnej szefowej dyplomacji.
Organizacja Syrian American Medical Society (SAMS) do tej pory potwierdziła śmierć 49 osób. Ponad 500 zostało rannych.
REKLAMA
Zarówno Damaszek, jak i Moskwa odrzucają oskarżenia o dokonanie ataku, uważając że był on prowokacją antyrządowej opozycji.
W nocy o ataku chemicznym w Syrii Donald Trump rozmawiał telefonicznie z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem. W wydanym komunikacie obaj prezydenci zapowiedzieli "mocną, wspólną odpowiedź" na wydarzenia w Dumie. Podkreślili, że "reżim Baszara al-Assada musi ponieść odpowiedzialność za kolejne pogwałcenie praw człowieka".
PAP/IAR/agkm
REKLAMA