Ekspert: Rosja czuje się skrzywdzona i upokorzona, jej odwet jest pewny
- Nie sądzę, żeby Polska była zagrożona atakiem militarnym ze strony Rosji – powiedział w rozmowie z dziennikarzem portalu PolskieRadiio.pl doktor Michał Kuź z Centrum Analiz Klubu Jagiellońskiego. – Jednak ze względu na swoją rolę w regionie musimy być przygotowani na podjęcie pewnych działań w przypadku ewentualnej agresji Kremla w rejonie wschodniej Ukrainy lub państw bałtyckich – mówi nasz rozmówca.
2018-04-16, 12:58
- Pamiętajmy, że Polska ma długą granicę lądową z Federacją Rosyjską i ze względu na nasz potencjał w regionie jako swoistego "eksportera bezpieczeństwa" nasi sojusznicy mogą od nas oczekiwać reakcji na ewentualne działania odwetowe Rosji – stwierdził nasz rozmówca.
- Z całą pewnością Rosja poczuła się skrzywdzona i upokorzona ostatnią akcją państw zachodnich w Syrii – podkreślał dr Kuź – dla Kremla całkowicie nie do zaakceptowania jest sytuacja, w której jej sojusznik jest bezpośrednio atakowany, a siły militarne Rosji musiały pozostać w koszarach i nie miały żadnej możliwości reakcji.
Nasz rozmówca jest przekonany, że Rosja na pewno odpowie na atak w Syrii. – Nie wiemy tylko kiedy i gdzie taka odpowiedź nastąpi i jaką formę przybierze. – Prezydent Putin i jego otoczenie potrafią myśleć strategicznie uderzą na pewno w momencie dla nich dogodnym i takim, kiedy nikt tego nie będzie oczekiwał – mówi Michał Kuź - reakcji możemy spodziewać się więc, za rok lub dwa, ale to że ona w jakiejś formie nastąpi jest niemal pewne.
Zdaniem eksperta CAKJ rola Polski wzrasta, zwłaszcza w kontekście postawy Niemiec wobec ewentualnego rozwoju wydarzeń na wschód od polskich granic. – Widzimy wyraźnie, że kanclerz Angela Merkel umywa ręce – mówi nasz rozmówca. - Władze niemieckie dystansują się od konfliktu w Syrii, co więcej nie są zainteresowane eskalowaniem konfliktu z Moskwą, a nawet wyraźnie dają do zrozumienia, że mimo rosnącego napięcia, chcą dalej rozwijać stosunki handlowe z Rosją. Dobrym przykładam jest kwestia budowy gazociągu "Nord Stream". Ten projekt nie został wyhamowany czy zarzucony, przeciwnie, w ostatnich tygodniach prace nad realizacją tej instalacji przyspieszyły – dodał wykładowca Uczelni Łazarskiego
REKLAMA
Michał Kuź przypomniał, że podobna sytuacja miała miejsce podczas przebiegu konfliktu w Kosowie. – Rosja również poczuła się wówczas upokorzona, nie mogła udzielić pomocy sojuszniczej Serbii. Reakcja była odsunięta w czasie i przestrzeni, ale nastąpiła. Rosjanie zajęli Krym i wspierają separatystyczne ruchy rosyjskojęzycznych samozwańczych republik na wschodzie Ukrainy – podkreśla ekspert.
Donbas czy Pribałtika?
I to właśnie region Donbasu może być – zdaniem doktora Kuzia – miejscem, gdzie nastąpi ewentualna eskalacja konfliktu. – Wschodnia Ukraina i państwa bałtyckie to potencjalne cele ataków odwetowych Kremla – mówi nasz rozmówca. Zapytany, jak powinna w takiej sytuacji reagować Polska, Michał Kuź różnicuje zakres ewentualnej polskiej reakcji. – W przypadku Ukrainy, która nie jest członkiem NATO powinniśmy ograniczyć się do pomocy materiałowej czy humanitarnej. Nie powinniśmy dać się wciągnąć w ten konflikt – podkreśla Michał Kuź.
Powiązany Artykuł
"Telegraph": rosną obawy dotyczące wojny cybernetycznej z Rosją
Jednak zdaniem doktora Kuzia w przypadku zagrożenia państw bałtyckich nasze władze muszą odpowiedzieć w sposób bardziej zdecydowany. – To wynika bezpośrednio z zapisów Traktatu Waszyngtońskiego, w przypadku gdyby wojska rosyjskie znalazły się na przykład w rejonie Narwy musielibyśmy udzielić pomocy Estonii – powiedział.
Zdaniem doktora Kuzia taki scenariusz jest jednak bardzo mało prawdopodobny. - W terminologii geostrategicznej znamy pojęcie tak zwanego "Czarnego Łabędzia", to pojęcie oznacza bardzo mało prawdopodobny scenariusz, który jednak w wypadku jego realizacji, całkowicie zmienia sytuację. Obecny stan całkowicie spełnia kryteria tego pojęcia – mówi doktor Kuź.
REKLAMA
Z tą opinią zgadza się Jakub Palowski, publicysta portalu defence24.pl. – Rosyjskie działania mogą przybrać bardzo różny charakter, jednak otwarta agresja militarna jest bardzo mało prawdopodobna. Możemy się spodziewać nasilenia cyberataków i rozwinięcia przez Kreml tak zwanej "brudnej wojny" czyli prowadzenia polityki dezinformacyjnej i ujawniania materiałów kompromitujących polityków z "wrogich państw" – mówi publicysta.
- Rosjanie są silnie zaangażowani w konflikt na wschodniej Ukrainie i mają określone geostrategiczne interesy w państwach bałtyckich, to się nie zmieni – dodał Jakub Palowski.
rozmawiał Marek Skalski, PolskieRadio.pl
REKLAMA