Sędzia wykluczył leczenie Alfiego Evansa w Rzymie. Jest oświadczenie szpitala
Sąd okręgowy w Manchesterze nie wyraził zgody na wyjazd dwuletniego chłopca, Alfiego Evansa, na leczenie do specjalistycznej kliniki w Rzymie. - Wyjazd do Rzymu jest wykluczony - miał powiedzieć orzekający w tej sprawie sędzia. Wiadomość przekazali reporterzy dziennika "Liverpool Echo". Sędzia nie zgodził się również na prośbę rodziców o przeniseinie chorego chłopca do domu rodzinnego.
2018-04-25, 06:34
Sąd Okręgowy (High court) zebrał się na specjalnym posiedzeniu zwołanym w trybie pilnym pod naciskiem opinii publicznej. W trakcie posiedzenia sędzia Justice Hayden zwrócił się do pracowników szpitala Alder Hey, w którym przebywa Alfie Evans, o opinię dotyczącą ewentualnego wyjazdu chorego chłopca do kliniki w Rzymie.
Powiązany Artykuł

Lekarze są zszokowani, że Alfie Evans wciąż żyje. Trwają negocjacje ws. jego transportu do Włoch
Zdaniem angielskich dziennikarzy pracownik kliniki powiedział, że chłopiec jest w fatalnej kondycji psychicznej i ewentualne opuszczenie szpitala mogłoby wywołać u niego silny stres, niebezpieczny dla życia - podaje włoska agencja ANSA powołując się na dziennikarzy obecnych w siedzibie sądu. - Rodzice dziecka poprosili sąd o umożliwienie chłopcu powrotu do domu rodzinnego, tak by mogli z nim przebywać całą dobę - podaje ANSA.
Jednak sędzia po konsultacji z lekarzami nie wyraził zgody również na taką opcję. - Wokół szpitala gromadzą się agresywne grupy osób wspierających rodziców chłopca, w tej sytuacji opuszczenie szpitala przez niego nie jest możliwe - miał wyrazić się pracownik szpitala Alder Hey w Liverpoolu.
- Na tej podstawie sędzia podjął decyzję wykluczającą opuszczenie przez chłopca szpitala – podają dziennikarze dziennika "Liverpool Echo".
"Tego popołudnia sąd ponownie zdecydował, że w najlepszym interesie Alfiego jest kontynuowanie planu zakończenia życia wypracowanego przez zespół szpitalny, który dbał o niego w trakcie pobytu. Naszym priorytetem jest zapewnienie Alfiemu opieki, na którą zasługuje, aby zapewnić mu komfort, godność i prywatność. Wymaga to ścisłej współpracy z Kate i Tomem (rodzicami chłopca - przyp.red.), którzy spędzają ten czas z dzieckiem. Będziemy wdzięczni za szacunek i zrozumienie dla naszego personelu, pacjentów i rodzin w szpitalu podczas tego niełatwego czasu" - czytamy w oświadczeniu Alder Hey Children's Hospital.
Sędzia krytykował osoby, które wspierały rodziców chłopca w walce o jego życie. - Niepotrzebnie dają im fałszywą nadzieję na możliwość uratowania dziecka – miał wyrazic się sędzia, podaje "Liverpool Echo".
W trakcie posiedzenia sądu prawnik reprezentujący chłopca zwrócił uwagę, że Alfie Evans otrzymał w poniedziałek włoskie obywatelstwo, co "nadaje sprawie wymiar międzynarodowy". Wyraził wątpliwość czy w tej sytuacji brytyjski sąd jest kompetentny, by decydować o losach dziecka.
Jednak sędzia prowadzący posiedzenie nie zgodził się z tą sugestią. - Ta sprawa nie ma żadnego znaczenia - miał powiedzieć sędzia Hayden, cytowany przez "Liverpool Echo". - Alfie jest obywatelem Wielkiej Brytanii - stwierdził sędzia - z całą pewnością jest mieszkańcem naszego kraju.
Sędzia stwierdził, że sprawa Alfiego to "ostateczny rozdział w sprawie tego nadzwyczajnego małego chłopca".
Sędzia prowadzący posiedzenie oświadczył, że Alfie Evans tym samym znajduje się jak najbardziej pod jurysdykcją brytyjskiego Sądu Okręgowego.
Walka o życie chłopca
- Chłopcu podano wodę i tlen, jego organizm jest silnie natleniany – mówił przed rozprawą Roger Kiska, przedstawiciel organizacji społecznej Christian Concerns – ale najbliższa godzina, dwie będą kluczowe, on potrzebuje naszego wsparcia.
Po tym, jak chłopiec został w nocy z poniedziałku na wtorek odłączony od aparatury, lekarze zapewniali, że umrze w wyniku uduszenia po kilku minutach. Alfiemu udało się jednak oddychać samodzielnie przez dziewięć godzin. Po tym czasie lekarze ze szpitala w Liverpoolu, zgodzili się na podanie mu tlenu i wody.
„Walczyłem intensywnie w sądzie w sprawie mojego syna, ponieważ wiem, po której stronie jest prawda!!! I spójrzcie, co udało nam się osiągnąć – mój syn jest wciąż ŻYWY PO 10 okropnych i bolesnych godzinach, przepełnionych strachem. Proszę o modlitwę za niego!” – napisał Tom Evans na swoim profilu facebookowym.
ansa.it, ms