Przepychanki podczas spotkania z premierem w Gdańsku. "Nikogo nie będziemy ścigać i karać"
- Nikogo nie będziemy ścigać i karać, ale nie można przekraczać granic wolności drugiego człowieka - powiedziała w poniedziałek rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska, komentując przepychanki, do których doszło na spotkaniu z premierem Mateuszem Morawieckim w Gdańsku w niedzielę.
2018-05-21, 09:46
Kopcińska pytana w Radiu Zet, czy podległe rządowi służby "powinny i będą ścigać" osoby, które "rozbiły wiec premiera" odpowiedziała, że spotkania polityków PiS są zakłócane, jednak nadal - jak zadeklarowała - będą one organizowane.
- Nikogo nie będziemy ścigać i karać, ale nie można przekraczać granic wolności drugiego człowieka i te osoby, które mają inne od nas poglądy, dobrze by było, żeby również o tym pamiętały - powiedziała.
Rzeczniczka rządu stwierdziła, że jeśli na spotkaniach polityków PO pojawia się "pięć, siedem osób", to rozumie "poziom frustracji". - Brak słuchaczy, brak programu - cóż można zrobić? Tylko zakrzyczeć - oceniła.
"To próba zakrzyczenia naszych działań"
Na uwagę, że w sali BHP Stoczni Gdańskiej, gdzie zorganizowano niedzielne spotkanie i gdzie podpisywano porozumienia sierpniowe w 1980 r. niewymienienie Lecha Wałęsy w kontekście historii "Solidarności" przez premiera Mateusza Morawieckiego jest "prowokowaniem", Kopcińska odpowiedziała, że premier wymieniał osoby, które znał i miał z nimi "bezpośredni kontakt".
REKLAMA
- Mateusz Morawiecki również nie był bierny wtedy, kiedy trzeba było walczyć o wolną i demokratyczną Polskę i o tych osobach, z którymi miał bezpośredni kontakt mówił, natomiast punktów zaczepienia do tego, żeby wywołać awanturę jest wiele - powiedziała rzeczniczka rządu.
- Dla mnie najważniejsze jest to, że pojawiające się te same twarze na naszych spotkaniach i brak programu opozycji wskazuje na to, że raczej jest to próba zakrzyczenia naszych działań - dodała.
Na pytanie, czy sensowne jest "wygumkowywanie Lecha Wałęsy z historii sierpnia 1980 r." odpowiedziała, że "są tacy, którzy chcą o nim pamiętać i to robią". - My mówimy o prawdzie historycznej w wielu obszarach i również mamy do tego prawo, w związku z czym możemy się różnić, ale bez dyskusji łokciem, bo to jest absolutnie naganne w każdym obszarze - stwierdziła Kopcińska.
Przepychanki w Gdańsku
Do przepychanek w Gdańsku doszło w niedzielę po zakończeniu wystąpienia premiera w sali BHP Stoczni Gdańskiej, gdy zaczęły się pytania z sali. Morawiecki był pytany m.in. o trwający w Sejmie protest osób niepełnosprawnych. Podczas odpowiedzi premiera na to pytanie, część osób zgromadzonych w sali wyjęła egzemplarze konstytucji i transparenty m.in. z napisami: "Pycha i Szmal, "Wspieramy protest niepełnosprawnych w Sejmie". Wznoszono też okrzyki: "kłamca", "Solidarność", "Lech Wałęsa". Odpowiadając na te okrzyki stronnicy szefa rządu śpiewali "Sto lat" i krzyczeli "Bolek" oraz "Mateusz".
REKLAMA
Obie grupy zaczęły przepychać się i wzajemnie obrażać. Sytuację próbowała uspokoić rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska; premier w asyście policji opuścił salę żegnany brawami części sali.
Jak poinformowała po zdarzeniu policja, na sali BHP nie było interwencji funkcjonariuszy, nie zgłoszono też żadnego zawiadomienia o tym, że ktoś w sali został pokrzywdzony. St. asp. Mariusz Chrzanowski z biura prasowego Komendy Miejskiej Policji w Gdańsku powiedział, że na prośbę Służby Ochrony Państwa funkcjonariusze policji pomogli jedynie na zewnątrz Sali BHP Stoczni Gdańskiej utworzyć kordon, dzięki któremu premier mógł bezpiecznie opuścić miejsce spotkania.
mr
REKLAMA