Prokuratura wszczęła postępowanie w sprawie śmierci dwójki Polaków w Grecji
Śledztwo zostało poprzedzone potwierdzeniem przez służby konsularne informacji o zdarzeniu. Toczy się ono w sprawie nieumyślnego spowodowania śmierci - poinformował Krzysztof Dratwa z prokuratury okręgowej w Krakowie.
2018-07-25, 10:29
Posłuchaj
Jego zdaniem kluczowe znaczenie ma ustalenie grupy rezydentów którzy przebywali lub przebywają na terenie Grecji i będą mogli posiadać informacje w tej sprawie. Prokurator podkreślił, że nieumyślne spowodowanie śmierci to kwalifikacja wyjściowa i w zależności od pozyskiwanego materiału dowodowego możliwa jest jej zmiana.
Strona polska może zwrócić się do władz w Grecji o dokumenty związane ze sprawą na podstawie Europejskiego Nakazu Dochodzeniowego. Wniosek o pozyskanie materiałów jest już w przygotowaniu - zapewnia prokurator.
Śledztwem zajmuje się Prokuratura Rejonowa w Wadowicach.
Bliscy Polaków, którzy zginęli w Grecji: nikt im nie pomógł
- Nie było żadnej pomocy. Nadeszła dopiero po trzech godzinach - powiedział stacji TVP Info pan Jarosław, mąż i ojciec dwójki polskich ofiar pożarów w Grecji. Polak zarzuca greckim służbom i pracownikom hotelu, że nie ostrzegli turystów przed zagrożeniem.
REKLAMA
Pan Jarosław twierdzi, że ze strony pracowników hotelu nie było żadnych informacji o śmiertelnym zagrożeniu. Zarzuca im też brak należytej ewakuacji, jego zdaniem "wszyscy uciekali", zapanował "popłoch". Powiedział też, że pomoc nadeszła dopiero "po pożarze, jak już się uspokoiło".
Żona i syn polskiego turysty próbowali uniknąć niebezpieczeństwa odpływając z innymi turystami łodzią. Niestety łódź zatonęła, przez co bliscy pana Jarosława zginęli.
Urazy do greckich służb nie kryje też brat pana Jarosława. Podkreśla on, że łódź, w której byli jego bliscy, nie była kierowana przez pracowników służb, tylko, jak się okazało, przez turystów. - Tam nie było żadnych ratowników - mówi Polak i zaznacza, że pracownicy hotelu wiedzieli o zagrożeniu, a mimo to nie podjęli próby ewakuacji turystów.
Rzecznik prasowy polskiego MSZ Artur Lompart podkreślił, że rodzina zmarłych Polaków znajduje się pod opieką ambasady Polski w Atenach i biura podróży Grecos. - Zapewniamy im pomoc psychologiczną. Oczekujemy na przyjazd do Grecji członków ich rodziny - powiedział przedstawiciel MSZ.
REKLAMA
Tragiczny bilans pożarów
Pożar w greckiej Attyce spowodował duże straty materialne. Rośnie też niepokój o los zaginionych. Według ekspertów z każdą godziną maleją szanse na odnalezienie ich żywych. Jak informuje przedstawiciel greckiej straży pożarnej w wyniku pożaru śmierć poniosło 79 osób. 187 zostało rannych w tym 23 dzieci.
Straż pożarna, wojsko i ochotnicy nadal szukają zaginionych. Nie znana jest ich całkowita liczba, bo istnieje kilka list z nazwiskami takich osób. Ich bliscy apelują przez media do wszystkich, którzy mogą udzielić jakichkolwiek informacji na ich temat. Wśród poszukiwanych są osoby w każdym wieku, także dzieci. W regionie wschodniej Attyki, gdzie w poniedziałek wybuchł pożar przebywało bardzo wielu urlopowiczów. Byli to zarówno Grecy, jak i turyści. Wielu ateńczyków ma tam także swoje domki letniskowe. W sumie w tamtym regionie spalonych zostało 2 i pół tysiąca domów, 4 tysiące zostały uszkodzone.
Trwa usuwanie setek spalonych samochodów z dróg. Odbywa się zbiórka potrzebnych rzeczy i akcja oddawania krwi. W szpitalach wciąż przebywa siedemdziesięciu rannych, w tym dziesięć osób w stanie ciężkim. Strażacy gaszą pozostałe ogniska zapalne.
W Grecji trwa 3-dniowa żałoba narodowa, którą wczoraj ogłosił premier Aleksis Tsipras.
REKLAMA
Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych na Twitterze apeluje, by Polacy przebywający w Grecji zachowali szczególną ostrożność, śledzili informacje lokalnych służb i stosowali się do poleceń służb porządkowych.
msze/tvp.info/IAR
REKLAMA