Premier Mateusz Morawiecki: nie zejdę z drogi naprawy Rzeczpospolitej
- Nagle ta sama grupa wydawnicza niemiecko-szwajcarska odgrzewa te taśmy, chyba dlatego, że zaatakowałem chciwość niemieckich i szwajcarskich kół finansowych - powiedział Mateusz Morawiecki o taśmach z restauracji "Sowa i Przyjaciele".
2018-10-05, 16:59
Posłuchaj
Premier Mateusz Morawiecki powiedział, że ujawnienie przez Onet nagrań z restauracji "Sowa i Przyjaciele", w których był jednym z rozmówców, nie jest niczym nowym, bo pojawiły się one w "Newsweeku" już 2,5 roku temu. Mateusz Morawiecki był wówczas prezesem banku BZ WBK.
W wywiadzie dla telewizji wPolsce szef rządu przypomniał, że 2,5 roku temu niewiele osób zainteresowało się tymi nagraniami.
- Ja z drogi naprawy Rzeczpospolitej, którą mam ogromy honor czynić pod rządami PiS, w naszym obozie politycznym, ja z tej drogi nie zejdę. To jest błogosławieństwo dla Polski, co się stało w 2015 roku, oczywiście zawdzięczamy to prezesowi Jarosławowi Kaczyńskiemu - powiedział Morawiecki nawiązując do wygranych wyborów przez PiS.
- Uważam, że nadepnęliśmy na odcisk tylu grupom interesów, że tak bardzo demokratyzujemy Polskę, to my jesteśmy partią najbardziej demokratyczną, że nic dziwnego, że nas atakują. Atakują znaczy się, że się boją, atakują znaczy się, że uderzyliśmy we właściwe miejsce - powiedział Morawiecki.
Szef rządu mówił, że pieniądze na realizację programu 500 plus pochodzą od mafii VAT-owskich. - Które teraz są wściekłe na około i gryzą, kąsają, robią wszystko, żeby nie pozwolić nam na kontynuowanie naszych rządów - powiedział Morawiecki.
Dodał, że w Polsce zauważalny jest wzrost pensji, a bezrobocie jest historycznie najniższe i wynosi 3,4 proc. według Komisji Europejskiej.
Mateusz Morawiecki był pytany, czy była propozycja objęcia przez niego funkcji wicepremiera w rządzie Donalda Tuska. - Była bardzo konkretna jedna propozycja, ale jej nie przyjąłem. Różnych innych propozycji było może więcej, ale taka bardzo konkretna na pewno była jedna i jej nie przyjąłem - odpowiedział szef rządu.
Afera podsłuchowa wybuchła w czerwcu 2014 roku po publikacji w tygodniku "Wprost" stenogramów z nielegalnie podsłuchanych rozmów polityków. Nagrań dokonywano od lipca 2013 do czerwca 2014 w kilku warszawskich restauracjach, a wśród podsłuchiwanych byli urzędujący wtedy rządu Donalda Tuska i byli ministrowie, przedsiębiorcy oraz prezesi NBP i NIK.
REKLAMA
dn
REKLAMA