Olsztyn: policyjne postępowanie w sprawie kradzieży kart do głosowania
Policja w Olsztynie wyjaśnia sprawę kradzieży 399 kart do głosowania w wyborach na prezydenta miasta. Zabezpieczono w tej sprawie nagrania z monitoringu i przesłuchano komisję wyborczą, ale na razie nie wniosło to nic do sprawy.
2018-10-23, 11:38
Rzecznik prasowy olsztyńskiej policji Rafał Prokopczyk poinformował, że sprawa kradzieży kart do głosowania jest wyjaśniania, ale na razie bez rezultatu.
- Przesłuchano w tej sprawie wszystkich członków komisji wyborczej, w której miało dojść do kradzieży kart, ale nie wyjaśniło to sprawy. W samym lokalu wyborczym nie było monitoringu, dlatego zabezpieczyliśmy monitoring z pobliskich skrzyżowań - powiedział Prokopczyk.
Brak 399 kart do głosowania zauważono w komisji wyborczej przy ul. Warszawskiej w niedzielne popołudnie. Przewodnicząca miała zauważyć, że "kupka z kartami jest podejrzanie mała", a po przeliczeniu kart okazało się, że brakuje blisko 400 z nich do głosowania na prezydenta miasta. Ponieważ istniała obawa, że zabraknie kart wyborczych do tego lokalu dowieziono dodatkowe. Tych zaginionych do dziś nie odnaleziono.
- Ale wiemy, że nie zostały one wrzucone nigdzie do urny, bo żadna komisja nie stwierdziła, że wyjęła z urny za dużo kart w stosunku to kart, które w danym lokalu wydano - powiedział Prokopczyk.
Do drugiej tury wyborów na prezydenta Olsztyna weszli obecny prezydent Piotr Grzymowicz i Czesław Jerzy Małkowski. Obu kandydatów różni 2293 głosy. Mirosław Gornowicz ze sztabu Grzymowicza powiedział, że "nie jest rozważana możliwość protestu wyborczego".
- Te 400 głosów nie miało raczej wpływu na wynik wyborczy, więc nie będziemy raczej protestować - przyznał Gornowicz.
Monika Rogińska-Stanulewicz ze sztabu Małkowskiego powiedziała, że "rozważają możliwość protestu". - Analizujemy rożne opcje i warianty, bo dopiero od wieczora w poniedziałek znamy wynik wyborów. Pewnie do końca dnia podejmiemy decyzję - dodała.
ras
REKLAMA