Poznański przysmak na 11 listopada
W Poznaniu 11 listopada kojarzy się nie tylko z Dniem Niepodległości – to dzień Świętego Marcina, którego nieodzownym elementem, obok pieczonej gęsi, jest rogal. Prawo jego wypieku mają tylko poznańscy cukiernicy.
2018-11-09, 11:30
Jeśli zapytamy mieszkańców Warszawy, o to jakie święto obchodzimy 11 listopada, to z pewnością, większość osób wskaże Dzień Niepodległości. Mieszkańcy stolicy Wielkopolski także, ale wspomną też, że w tym dniu, oprócz wywieszenia flagi, równie ważne jest zjedzeni rogala świętomarcińskiego.
Zastrzeżony smak
Kupienie rogala świętomarcińskiego, poza Poznaniem, nie będzie wcale takie łatwe. Dlaczego? Tylko miejscowi cukiernicy mają prawo do wypieku i sprzedaży ''rogali świętomarcińskich''. Gwarantuje im to wpis na listę "Produktów o Chronionej Nazwie Pochodzenia w Unii Europejskiej" z 2008 roku.
W praktyce oznacza to, że jedynie cukiernicy z Poznania i okolic mogą starać się o przyznanie certyfikatu uprawniającego do sprzedaży produktu o nazwie ''rogal świętomarciński''. Takie pozwolenie wydaje tylko Cech Cukierników i Piekarzy. Jeśli rogal wypiekany jest według tradycyjnej receptury i składników, m.in. musi mieć nadzienie z białego maku, wanilii, daktyli lub fig, cukru, śmietany, rodzynek, masła i skórki pomarańczowej. Prawo do produkcji takiego rogala mają przedstawiciele tylko około 100 cukierni znajdujących się w Poznaniu i pobliskich powiatach. Za sprzedawanie podróbek grożą wysokie kary finansowe.
Skąd wzięła się tradycja?
Większość źródeł, za symboliczny początek tradycji związanej z rogalem śwętomarcińskim wskazuje rok 1891. W owym roku, ówczesny proboszcz parafii Św. Marcina zaapelował do wiernych, by z okazji odpustu przygotowali dla biednych coś dobrego, wzorując się na patronie kościoła jakim był Święty Marcin, który przeciął mieczem swój płaszcz na pół, by obdarować nim zmarzniętego biedaka.
REKLAMA
Na mszy obecny był lokalny cukiernik, Józef Melzer, który namówił swojego szefa, by upiec rogale przypominające kształtem podkowę zagubioną przez konia św. Marcina. Bogaci poznaniacy kupowali rogale, biedni dostawali je za darmo.
Zwyczaj, wypieku rogali świętomarcińskich przejęło poznańskie Stowarzyszenie Cukierników 11 listopada 1901 roku. O dziwo, zdarzało się, że poznańscy cukiernicy migrowali do innych miast, w których próbowali sprzedawać swoje rogale, jednak w żadnym innym miejscu tradycja nie przyjęła się na stałe.
Przez bardzo długi czas, rogal świętomarciński miał spore wymiary – musiał ważyć od 200 do 250 gram. Takie wymiary miały skłonić do dzielenia się z drugą osobą, ponieważ w pojedynkę ciężko było zjeść całe ciastko. Przepisy dotyczące wagi tego tradycyjnego wypieku zostały zmienione dopiero w połowie 2013 roku. Od tamtej pory dopuszczane są w sprzedaży także mniejsze rogale, ważące 150 gramów.
Barbara Szczypiór
REKLAMA
REKLAMA