Zemsta za skasowany instagram Kadyrowa, jego ulubioną zabawkę. Proces obrońcy praw człowieka Ojuba Titijewa. ”Gdy możesz coś podrzucić wrogowi, to podrzucaj”

2018-11-20, 15:00

Zemsta za skasowany instagram Kadyrowa, jego ulubioną zabawkę.  Proces obrońcy praw człowieka Ojuba Titijewa. ”Gdy możesz coś podrzucić wrogowi, to podrzucaj”
Ojub Titijew. Foto: Print screen/ Настоящее Время / YouTube

Ojubowi Titijewowi, obrońcy praw człowieka z Memoriału, w Czeczenii podrzucono paczkę narkotyków. Teraz grozi mu długie więzienie. To nie pierwszy taki przypadek w Czeczenii – mówi portalowi PolskieRadio24.pl Aleksander Czerkasow Memoriału, który obserwował proces działacza od początku. Ramzan Kadyrow uznaje obrońców praw człowieka za wrogów narodu, dlatego, że pomagają masowo aresztowanym, ujawniają zbrodnie, o których zastraszona republika milczy. - A ludzie Kadyrowa działają również w Europie, to nie tylko nasza sprawa - zaznacza Czerkasow.

Ojuba Titijewa zatrzymano 9 stycznia. Jak informują obrońcy praw człowieka, sprawa jest sfabrykowana, w wielu momentach nieudolnie. Mimo że powodem zatrzymania Ojuba Titijewa była chęć rozprawy  z obrońcami praw człowieka ze strony władz republiki – to procesu nie udało się przenieść w inne miejsce, poza Czeczenię.

Memoriał, w tym zamordowana wcześniej przewodnicząca tej organizacji w Groznym, Natalia Estemirowa, zawsze walczył z niesprawiedliwością i bezprawiem w Czeczenii, w tym ze strony organów ścigania – mówił Aleksander Czerkasow. Jak mówił, wszelkie sprawy bada się tam według następującego schematu – zatrzymania, tortury, kontakty z telefonu czy Facebooka, zatrzymania tych znajomych, tortury tych znajomych, nazwiska etc. Obecnie, jak mówił, nikt się nawet nie odważy skarżyć.

"

Aleksander Czerkasow Znam go trzecią cześć jego życia.  Wiem, że nigdy nie zażywał narkotyków, to jest nie do pogodzenia z jego stylem życia, sportsmena i muzułmanina.

Działacze Memoriału, w tym zamordowana wcześniej przewodnicząca tej organizacji w Groznym, Natalia Estemirowa, zawsze walczyli z niesprawiedliwością i bezprawiem w Czeczenii, także ze strony organów ścigania – mówił Aleksander Czerkasow. Prawa człowieka są łamane m.in. dlatego, że wiele spraw bada się w Czeczenii według następującego ”śledczego” schematu – zatrzymania, tortury, kontakty z telefonu czy Facebooka, zatrzymania tych znajomych, tortury tych znajomych, nazwiska etc. Obecnie, jak mówił, nikt się nawet nie odważy skarżyć.

Ojub Titijew, oskarżany o posiadanie narkotyku, nigdy by go nie zażył – mówi Aleksander Czerkasow, który zna Ojuba Titijewa od szeregu lat. Titijew był trenerem boksu, muzułmaninem. Natomiast w Czeczenii były już przypadki, gdy podrzucano narkotyki – na przykład działaczowi, który zorganizował konferencję o stalinowskich deportacjach, dziennikarzowi, który starał się wykazać niewinność tego poprzedniego. Są nagrania, na których wysoki urzędnik miejscowej policji każe używać wszelkich metod, a jeśli da się coś podrzucić – to i podrzucać.

O procesie i o Ojubie Titijewie, a także o masowych zatrzymaniach w Czeczenii opowiedział portalowi PolskieRadio24.pl Aleksander Czerkasow, Centrum Obrony Praw Człowieka ”Memoriał”.  

*** *** ***

PolskieRadio24.pl: Mógłby pan opowiedzieć o Ojubie Titijewie? Czym się wcześniej zajmował?

Aleksander Czerkasow, Centrum Obrony Praw Człowieka ”Memoriał”: Ojub Titijew pracuje w centrum obrony praw człowieka Memoriał od 2001 roku. Przez jakiś czas był nauczycielem wychowania fizycznego w szkole, trenował dzieci, szczyci się stworzonym przez siebie klubem sportowym, z którego wyszło wielu znanych bokserów.

Jego życie mocno zmieniły wojny czeczeńskie. Walczyło pokolenie jego uczniów. Wielu zginęło, ktoś zaginął. Ojub Titijew musiał jeździć na pole bitwy i zbierać stamtąd szczątki młodych ludzi, za których czuł się odpowiedzialny. Tak to stopniowo się dzieje - człowiek zaczyna kogoś szukać, zbiera informacje, szuka kogoś, kto może pomóc. A potem trafia na Memoriał i zaczyna tutaj pracować.  

Ojub Titijew przez wiele lat zbierał informacje o naruszeniach praw człowieka w Czeczenii, o zaginionych, o torturach, o obozach filtracyjnych, o sekretnych więzieniach, o tym wszystkim, o czym nie można było informować, podpisując się pod tym własnym nazwiskiem. 

Nasza koleżanka Natalia Estemirowa, która zaangażowała Ojuba w pracę dla Memoriału w Czeczenii, została porwana i zabita, po tym gdy opowiedziała o metodach pracy kurczałojewskiego oddziału policji. Pracownicy tego oddziału  zatrzymali teraz Ojuba.

Po śmierci Natalii Estemirowej Ojub Titijew stanął na czele przedstawicielstwa centrum obrony praw człowieka Memoriał w Czeczenii. Bardzo troszczył się o swoich współpracowników i ich bezpieczeństwo, jednak nie zdołał zapewnić bezpieczeństwa sobie. Jego praca według lokalnych władz najwyraźniej przynosiła rezultaty, jeśli uważać za jej owoc umieszczenie Ramzana Kadyrowa na amerykańskiej sankcyjnej liście Magnickiego i okazała się godna aresztu i  fabrykacji sprawy karnej.

Sprawa narkotykowa  już nie pierwszy raz fabrykowana jest w Czeczenii wobec dziennikarzy, działaczy społecznych, obrońców praw człowieka. W 2014 oku został aresztowany i osądzony w sprawie narkotykowej został Rusłan Kutajew, działacz społeczny, który zorganizował okrągły stół na 70-lecie stalinowskiej deportacji Czeczeńców i Inguszów z 1944 roku. Oceny, które tam padły, nie spodobały się władzom republiki i też data na żałobę była nie taka, jak należało. Chodzi o to, że deportowano Czeczenów w dzień Armii Czerwonej, a w ten dzień w republice świętuje się święto radzieckiej proweniencji. Rusłana Kutajewa skazano na ponad 4 lata więzienia. Został on następnie uznany za więźnia politycznego przez społeczność międzynarodową.

O tej bulwersującej sprawie pisał wówczas portal ”Kawkazskij Uzeł”. Korespondent tego portalu Żałaudi Gerijew był porwany przez nieznane osoby, a potem znaleziono go na cmentarzu. To znaczy, znaleźli go tam policjanci z paczką marihuany. Co robił na cmentarzu, skoro został porwany z marszrutki, którą jechał na lotnisko, skąd miał udać się na konferencję o wolności słowa? No cóż, sąd uznał, że wszystkie dowody zebrano prawidłowo, nie było fabrykacji. Żałaudi Gerijew do tej pory znajduje się za kratami.

To samo zrobiono z Ojubem Titijewem. Warto dodać, że jeden z kierowników czeczeńskiego MSW, generał Apti Alaudinow na spotkaniu z oficerami MSW tłumaczył, ze wszystkie sposoby walki z wrogiem są dobre, ”jeśli można mu coś podrzucić, to podrzucaj”. Jest nawet zapis wideo.

A zatem to ustalona,  zaaranżowana praktyka.

Co można zrobić w tej sytuacji? Czego obrońcy praw człowieka oczekiwaliby, od społeczności międzynarodowej, od Zachodu, czy od ludzi, którzy mieszkają w innych krajach i dowiadują się o czymś takim?

Jesteśmy wdzięczni tym, którzy o długotrwałych praktykach przestępczych w Czeczenii informują mieszkańców pozostającej w dobrobycie Europy, jesteśmy wdzięczni dziennikarzom, dyplomatom, którzy przyjeżdżają na procesy. Na rozprawy przyjeżdżali również obrońcy praw człowieka, którzy kiedyś pracowali z Ojubem Titijewem.

Nie ma złotego środka. Jednak jest słowo, pióro, komputer, solidarność. Możemy wpływać na rządy, by te wyrażały swoje zdanie w tej sprawie. Bo koniec końców wszystkie europejskie struktury były stworzone po to, by utrwalić jedną z najważniejszych lekcji II wojny światowej – to jest, że masowe i poważne naruszenia praw człowieka to nie jest kwestia wewnętrzna określonego kraju. Bo kraj, który w poważny sposób, masowo narusza prawa człowieka w swoich granicach wcześniej czy później staje się zagrożeniem dla światowego porządku i bezpieczeństwa.

"

Aleksander Czerkasow Masowe naruszenia człowieka to nie jest sprawa wewnętrzna danego kraju, wcześniej czy później to zagrożenie dla bezpieczeństwa światowego

To bardzo ważna uwaga.

Teraz historia znów nam tę lekcję powtarza. Zwracanie uwagi na naruszenia praw człowieka w Rosji czy w Czeczenii – to nie dobra wola rządów, ale ich obowiązek, jeśli wyciągnęli wnioski z historii XX wieku.

Jak można opisać obecną sytuację w Czeczenii?

W ostatnich miesiącach regularnie jeździłem do Czeczenii. Dzieje się tam coś dziwnego. Wszystko na pozór pięknie, nieźle odbudowane Grozny, spacerują ludzie, są kafejki, turyści, wielu rosyjskich turystów.

Jednak za tą fasadą dzieją się rzeczy, o których ludzie starają się milczeć. Spotykam się nie tylko z prostymi ludźmi, ale i z adwokatami, i dowiaduję się wciąż wielu nowych rzeczy, niestety niewesołych. W zeszłym roku słynna na cały świat stała się historia o polowaniu na gejów w Czeczenii – gdy setki ludzi zatrzymano, poddawano ich torturom.  To okazało się ważne, przyciągnęło uwagę w wymiarze światowym, społeczeństwo na świecie okazało solidarność. Społeczność międzynarodowa zwróciła uwagę na to co się dzieje. Jednak gejowska społeczność to nie wyjątek – obiektem policyjnego rozpracowania w tym samym stylu może być jakakolwiek inna społeczność, rodzina, krąg znajomych, których członek jest o cokolwiek podejrzewany.

W pewnym okresie zimą doszło do napadów na policjantów. Wówczas aresztowano krewnych napadających. Torturowano, bito, szukano ich znajomych i znajomych znajomych na podstawie zawartości telefonów, treści portali społecznościach. Krąg poszukiwań się rozszerzał, doszło do setek zatrzymań. W wyniku operacji minimum 27 osób po prostu zniknęło. Według naszych ustaleń te osoby zostały zabite – bez sądu i bez śledztwa. Sprawa ta wciąż jest badana według tego samego schematu – telefony, kontakty, aresztowania według książki telefonicznej, tortury, nowe zeznania i tak to rozszerza się na setki ludzi.

Akurat w mieście Szali, gdzie trwa proces Titijewa, grupa młodych ludzi napadła na policję. Był to napad z nożami. Sprawcami byli zapewne zradykalizowani młodzi islamiści. I stało się to samo: masowe zatrzymania setek ludzi, najmłodszy zatrzymany miał 9 lat. Potem rozmowy w policji – bez powiadomienia krewnych, bez adwokatów. Jednak nikt mi się nie skarżył, choć bywałem w Szali regularnie i wiedzą, kim jestem. Ludzie boją się składać skargi. Nie robią tego, bo nie czekają na pomoc, nie wierzą w możliwość zmiany na lepsze.

Nie spieram się – napadanie na policjantów to niedobre zajęcie, podobnie jak zażywanie narkotyków.  W Czeczenii trwa teraz walka o moralność, walka z narkotykami. Jednak wszystko dzieje się według takiego samego schematu – zatrzymywanie określonej osoby, potem tych, którzy są w książce telefonicznej, tortury, żądanie przyznania się do winy. Tortury są okrutne, z użyciem elektryczności. Kogoś torturowano prądem aż do zatrzymania akcji serca. Wezwano karetkę, która przywróciła akcję serca, tortury kontynuowano. Ludzie nie widzą możliwości sprzeciwiania się władzy i podpisują to, czego od nich żądają. Zażywanie narkotyków nie jest oczywiście dobre. Inna rzecz, że z pomocą tortur nie można badać żadnego przestępstwa. Widzimy, że według tego samego schematu walczy się ze wszystkimi problemami życia w Czeczenii. Można odnieść wrażenie, że władze Czeczenii mają w rękach młotek, a wszystkie problemy to dla nich gwoździe. I tak wbijają po główkę.

Przeciwko tego rodzaju praktyce siłowego i  ostatecznego rozwiązywania każdej kwestii – występowali przez wiele lat obrońcy praw człowieka w Czeczenii. I z tego powodu byli niewygodni wcześniej wygnany z Czeczenii Komitet Przeciwko Torturom Wschodniej Mobilnej Grupy Obrońców Praw Człowieka, a teraz Centrum Obrony Praw Człowieka Memoriał.

Rozumiem, że Kadyrow walczy o czystość i obyczajność w mieście Grozny, ale w rezultacie jest coraz gorzej. Tak właśnie wygląda współczesna Czeczenia. Na fasadzie święto – dzień niezależności, dzień republiki, z koncertami, z bojami bokserów na ringach, z linoskoczkiem bez żadnej asekuracji, którzy po raz pierwszy chodzi na wysokości 100 metrów (chwała Bogu, że nie spadł).

Wszystko to wokół, głośna muzyka, show, wygląda tak, jakby próbowano zasłonić fasadą, dekoracją, to co dzieje się tak naprawdę. Dzieje się wiele, są nowe drogi, rozwinięto elektryczność, czego nie było wcześniej. Budują nowe centra handlowe, przy tym mieszkańcy domów, które są przy tym burzone, raczej nie mają się po co skarżyć, ich sytuacji z pewnością to nie poprawi.

W jednym z przypadków, może dlatego, że dużo o tym mówiliśmy, mieszkańcom 30 zburzonych domów, zbudowali nowe domy, szerokie, przestrzenne. Jednak ich nie spytał, czy chcą opuścić domy, nikt nie kupował ziemi. Powiedziano, że mają szybko opuścić domy, a potem im coś tam dadzą. Tak wszyscy zrobili. Tak i wygląda dzisiejsza Czeczenia.

Jak wyglądało zatrzymanie Ojuba Titijewa? Jak to się wszystko zaczęło?

Od początku tego roku Memoriał, który mierzył się w Czeczenii z różnymi problemami, zajmuje się teraz de facto jednym. Nasz kolega, przewodniczący czeczeńskiego przedstawicielstwa centrum obrony praw człowieka Memoriału, Ojub Titijew został aresztowany 9 stycznia. Zatrzymano go rano. Podczas gdy jedni policjanci odwracali jego uwagę, inni podrzucili mu w tym czasie dużą paczkę z narkotykami. A potem ją jakoby znaleźli. Ojuba Titijewa odwieziono na posterunek policji. Co ważne z punktu widzenia dalszego rozwoju tej historii: zatrzymywali go ludzie w zielonych mundurach z kamuflażem, z napisami Grupa Szybkiego Reagowania (GBR). Przywieźli go na posterunek rejonowy.

Titijew powiedział, że zatrzymujący naruszyli prawo, bo zabranie czegoś, co u niego ewentualnie znaleziono, powinno odbywać się w obecności świadków i że powinni przestrzegać procedur. Na co usłyszał: ”Jeśli chcesz wszystko zgodnie z prawem, to będzie zgodnie z prawem”.

Titijewa i samochód przewieziono zatem dokładnie na to samo miejsce, co wcześniej. Tam znowu czekał na nich patrol policji. Ten jakoby odkrył, że u Titijewa słabo pracują reflektory samochodu. Do tego jeden z policjantów podczas sprawdzania dokumentów zauważył, że nie ma ubezpieczenia samochodu (niektórych dokumentów, które zabrano wcześniej Ojubowi, wówczas mu nie zwrócono).

A potem podczas przeszukania samochodu ”znaleziono” ten sam pakiet narkotyków, który już ”zabrano” Ojubowi wcześniej. Wówczas zadzwoniono po operacyjną grupę śledczą i przyjechali świadkowie, przy których powinno dokonywać się odebranie pakunku. Wszystko zapisywali zgodnie z procedurami ludzie w zielonych mundurach. Dlaczego o tym mówię? Bo po tym, gdy Ojuba przywieziono na posterunek, przedstawiono zarzut posiadania narkotyków i po tym jak powiedział o fabrykacji jego sprawy, zaczęły mieć miejsce dziwne i straszne sprawy.

Czyli groźby wobec Ojuba Titijewa.

Straszne – bo zaczęły się groźby, że dojdzie do rozprawy z jego bliskimi, że wobec niego zostanie użyta siła fizyczna. Następnie mała miejsce falsyfikacja sprawy już nie przez policjantów, a śledczych.

Tu było i strasznie, i dziwnie. Na przykład: do Ojuba przyprowadzono człowieka, który powinien był go rozpoznać, nie wiem w jakim charakterze, może jako tego, któremu przekazywano narkotyki. Ojub znajdował się w pomieszczeniu z jeszcze dwoma innymi osobami, z których świadek powinien wybrać jednego. Jednak u tamtych dwóch na nogach były buty. A u Ojuba, klapki, w których chodził w celi.

Ojub powiedział, że to nie w porządku, bo różnicą się w ten sposób między sobą. Załóżmy wszyscy buty – powiedział.

Gdy przyszedł świadek, który obecnie siedzi w więzieniu w sprawie narkotykowej, to najwyraźniej, jak można przypuszczać, już dostał jako zapłatę za swoje usługi dawkę narkotyków i nawet je przyjął. Bo też z trudem mówił, z trudem coś rozumiał, wyglądał jakby niczego nie rozumiał, patrzył na tych, których miał rozpoznać, ale nikogo nie rozpoznał. Zanotowano to w protokole tej konfrontacji.

Co się dzieje dalej? Śledczego, który organizował tę konfrontację, odsuwają od prowadzenia tej sprawy. Przenoszą go do grupy świadków. Osoby, które były obecne przy tym, jak świadek nie rozpoznał Ojuba, też przenoszą do grupy świadków. Następnego dnia oni wszyscy dają zeznania, że poprzedniego dnia Ojub został rozpoznany. Po prostu ”idiota śledczy” nieprawidłowo wypełnił protokół. I sam śledczy też pisze tak o sobie: ”ja głupi, ja nieprawidłowo wypełniłem protokół, a tak naprawdę świadek go rozpoznał”.

W takim stylu miały miejsce i inne działania śledcze w tej sprawie – tak wszystko przebiegało aż do zakończenia śledztwa i przekazania go do sądu.   A postępowanie na wniosek złożony przez samego Ojuba  - w sprawie tego, jak go tak naprawdę zatrzymywano, kto to robił – nie doszło do skutku.

Przez cały czas staraliśmy się pomóc Ojubowi. Postaraliśmy się o bardzo wykwalifikowanych  adwokatów.

To np. adwokat Piotr Zaikin, który wcześniej był policjantem, pracował w służbie bezpieczeństwa wewnętrznego policji i wie, w jaki sposób bada się przestępstwa popełnione przez policjantów. Drugi słynny adwokat to Ilja Nowikow. Jest on znany w całej Rosji, ponieważ był szefem zespołu w telewizyjnym show ”Co, gdzie kiedy”. Wykluczono go z tego programu po tym, gdy zaczął bronić w sądzie Nadii Sawczenko, wówczas ukraińskiego więźnia politycznego. Teraz Nowikow broni Ojuba Titijewa.

Co mogą jednak zdziałać te siły wobec systemu, który nie ma niczego wspólnego z praworządnością? Nie udało się zaskarżyć aresztu Ojuba. Nie udało się przenieść procesu w inne miejsce – gdzie miejscowe władze nie byłyby zainteresowane takim a nie innym rozstrzygnięciem w sprawie Ojuba.

Nie udało się przenieść sprawy na wyższy poziom – federalny w ramach MSW lub Komitetu Śledczego.

Takie przeniesienie byłoby w tym przypadku w pełni uzasadnione.

Dlaczego tego żądamy? Chodzi o to, że władze czeczeńskie jednoznacznie pokazały, jaki interes mają w  tej sprawie, podały nawet motyw falsyfikacji.

Chodzi o to, że w grudniu zeszłego roku zamknięto konta Ramzana Kadyrowa na Facebooku i Instgramie. Instagram to była ulubiona zabawka Kadyrowa, jego ulubione medium narzędzie informacji, obserwowały je 4 miliony osób.

Dlaczego to zrobiono? Kadyrow, który ma związek z wieloma naruszeniami praw człowieka, został umieszczony na tak zwanej liście Magnickiego. 27 grudnia ubr. przewodniczący parlamentu Czeczenii oświadczył, że oto naszego ukochanego przywódcę pozbawiono profilu (w sieci społecznościowej, red.). Objęły go sankcje. A to zrobili tzw. obrońcy praw człowieka z różnych centrów i komitetów, a są to w rzeczy samej wrogowie narodu, których należy izolować od zdrowego społeczeństwa.

No i w pierwszy roboczy dzień Nowego Rosku Ojuba Titijewa izolują od tego zdrowego społeczeństwa. Zaczyna się śledztwo, do Czeczenii jadą obrońcy praw człowieka, adwokaci, przy czym korzystają oni z samochodów inguskiego i dagestańskiego przedstawicielstwa Memoriału. Co się dzieje dalej? W nocy z 16 na 17 stycznia spalono biuro centrum praw człowieka Memoriału w Nazraniu w Inguszetii.

Ramazan Kadyrow występuje wówczas przed kierownikami siłowymi szefami siłowych struktur w Czeczenii, też oddziałów MSZ i Rosgwardii  i mówi tak: prowadzimy walkę z naszymi wrogami, dla nas to ”zemsta krwi”, tutaj nie ma miejsca na żadne prawa człowieka, u naszych wrogów nie ma praw. Dodał, że obrona praw człowieka to coś wspaniałego, my jesteśmy za tym, aby tutaj pracowali obrońcy praw człowieka, ale niech oni o wszystkim, czego się dowiedzieli, raportują mnie osobiście i władzom republiki.

Jeśli ktoś wynosi informacje poza granice republiki, to wróg narodu i taka działalność będzie niemożliwa, ostrzegał. Za coś takiego odpowie i on sam, i jego krewni.  Jeśli ktoś z sąsiednich regionów będzie się zajmować taką działalnością, to złamiemy kręgosłup ich dzieci. Zostało to powiedziane dzień po tym, gdy w nocy spalono biuro centrum obrony praw człowieka Memoriał w Nazraniu w Inguszetii. A jeszcze w odstępie kilku dni w innym sąsiadującym z Czeczenią regionie, w Dagestanie, w Machaczkale, podpalono samochód centrum Memoriału. Po tym wszystkim do biura Memoriału wysyłano telefony i smsy, w których wyjaśniano, że  samochód to tylko sygnał, że jeśli będą kontynuować, to ich też spalą, to jest spalą biuro razem z ludźmi. Samochodem, który wówczas spalono, na procesy Titjewa jeździł adwokat.

Jeśli chodzi o motyw falsyfikacji tej sprawy – to proszę, oto motyw, wyrażony zupełnie jawnie.

Biorąc pod uwagę, że Kadyrow nie raz wypowiadał się w sprawie Titijewa, to jest np. że jego wina  nie wymaga dowodów, to widoczne jest jego zainteresowanie w takim a nie innym przebiegu tej sprawy.

Oczywiście przeniesienie procesu do innego regionu oznaczałoby możliwość obiektywnego  zbadania tej sprawy. Jednak tego nie zrobiono.

"

Aleksander Czerkasow Ci ludzie już bez zielonych mundurów przyjeżdżają do Europy i przekonywająco przemawiają do Czeczeńców znajdujących się na emigracji

Jak to wszystko znosił Ojub Titijew?

Proces nad Ojubem zaczął się latem i odbywa się w Szali w Czeczeni. Co tydzień  latałem do Czeczenii, żeby być obecnym na rozprawach. Titjew trzymał się bardzo dobrze. Ma wygląd sportowca, w celi trenuje w miarę swoich możliwości sport, bo też tak robił całe życie. Jest niezadowolony, gdy adwokat przychodzi do niego podczas spaceru – bo wtedy biega, trzeba trenować. Jego sąsiedzi w celi rzucili palenie. Był trenerem sportowym i pozostał nim.

Jest muzułmaninem. Znam go od 18 lat. Wiem, że nigdy nie pali, nie pił, no i modli się, tak jak przykazano. Nie opowiada jednak o tym wszystkim wokół. Wyjeżdżałem z nim w różne delegacje. Wiem że na tych wyjazdach stara się też podtrzymywać sportową kondycję, biega. Znam go trzecią cześć jego życia.  Wiem, że nigdy nie zażywał narkotyków, to jest nie do pogodzenia z jego stylem życia, sportsmena i muzułmanina.

Jednak sąd jest kontynuowany. W sądzie występuje około 50 policjantów kurczałojewskiego oddziału policji. Powiedzieli, że nic nie wiedzieli o tym zatrzymaniu i nie mają z nim nic wspólnego. Zapytani przez adwokata, jakiego koloru noszą mundur, powiedzieli, że niebieski i kamuflujący, tak jak im nakazuje prawo. Innej nie macie? – Nie.

Na początku policjanci odpowiadali normalnie na pytania adwokata, a następnie zaczęli mówić tak, jakby otrzymali instrukcje: ”nie, nie wiedziałem, nie wiem”. Co ciekawe, wielu z tych policjantów w swoim Instagramie wykładało fotografie w zielonym mundurze  z naszywkami Grupy Szybkiego Reagowania i z samochodami w barwach kamuflażu, na których też był napis Grupa Szybkiego Reagowania (GBR).

Są fotografie policjantów w takich mundurach, są też zdjęcia, kiedy wszyscy stanęli na placu i przyjechał do nich szef MSW republiki, a oni wszyscy stali w takich mundurach z takimi naszywkami.

Te zdjęcia już zapisaliśmy – to dowody, które będziemy pokazywać podczas procesu. Niektórzy policjanci rozumieją, ze im nie uda się dowieść, że nie nosili tego mundury w którym zatrzymali Ojuba. Jeden powiedział, że jest taki zielony mundur i chodzi w nim po domu. Raz może przyszedłem w nim do pracy, wszyscy tego dnia przyszli w takim zielonym mundurze”. To teatr absurdu.

Myślę, że europejscy klasycy absurdu, w Polsce np. Stanisław Jerzy Lec, może trochę by się ucieszyli, że pojawił im się taki materiał.

Sąd był kontynuowany. Tam dopytywali i tych, którzy falsyfikowali sprawę etc.

Ja bym nie chciał mówić, ze rezultat jest już do przewidzenia. Ale Ojub de facto kontynuuje tę prace, którą wykonywał na wolności. Gdy znalazł się wewnątrz tego systemu, pokazuje jego kłamliwość, bezprawie.

Co można zrobić?

Co możemy zrobić my? Na pewno – wezwać do solidarności międzynarodowej. Bo w istocie obrońcy praw człowieka, tacy jak Ojub Titijew, byli ostatnimi źródłami obiektywnej informacji  z Czeczenii, skąd, w innych przypadkach, dochodzą do nas tylko i wyłącznie dobre wiadomości, ale nie mające nic wspólnego z rzeczywistością.

Między innymi rzeczywistość, która teraz istnieje w Czeczenii – potem może całkiem dobrze rozprzestrzeniać się i poza jej granice – jak to widzimy w przypadku systemu wyborczego i może wędrować wewnątrz Rosji, a czasem i za granice Rosji. Bo ludzie z charakterystycznym akcentem i charakterystycznym umundurowaniem pojawiają się to podczas walk na wschodzie Ukrainy, to w Syrii, to gdzieś tam jeszcze.

To że bezprawie w Czeczenii, niewielkiej części terytorium Rosji –  dotyczy wszystkich. Dotyczy i Europy, w której jest ogromna czeczeńska diaspora, którą także w dużej części wzięto pod kontrolę Kadyrowa. Bo ci ludzie już bez zielonych mundurów przyjeżdżają do Europy i przekonywająco przemawiają do Czeczeńców znajdujących się na emigracji.

To dotyczy wszystkich, bo do Europy uciekają Czeczeńcy, starając się uciec z tego raju, który zbudowano w ich ojczyźnie.

Wielu odsyłają z powrotem – posyłając ich, bardzo możliwe – na tortury i na śmierć.., To co dzieje się w dalekiej Czeczenii, Groznym, Szali – dotyczy wszystkich.


Z Aleksandrem Czerkasowem, działaczem organizacji Memoriał, rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl

Polecane

Wróć do strony głównej