Były wiceszef MSZ: Rosja chce zablokować Morze Azowskie, Zachód nie może na to pozwolić
Rosja przygotowywała się do aktu agresji na Morzu Azowskim od kilku miesięcy – powiedział portalowi PolskieRadio24.pl były wiceszef MSZ Białorusi, dysydent Andrej Sannikau. Jego zdaniem NATO mogło temu zapobiec, umieszczając w regionie swoje jednostki. - Zachód nie może dopuścić do zablokowania tego akwenu, chodzi nie tylko o Ukrainę, a zapobieżenie większej wojnie – dodał.
2018-11-26, 23:40
Jak ostrzega dyplomata, scenariusz Rosji jest znany od kilku lat – to eskalacja agresji, a kolejnym celem może być na przykład Odessa.
W niedzielę rano w Cieśninie Kerczeńskiej rosyjskie siły morskie ostrzelały ukraińskie jednostki, zmierzające do ukraińskiego portu, Mariupola. Rosja od miesięcy prowadzi działania w rejonie Morza Azowskiego i zdaniem wielu ekspertów chciała zablokować ten akwen, by uniemożliwić Kijowowi dostęp do swoich terytoriów drogą morską i by wzmocnić swoją pozycję na południe od Ukrainy.
- To byłoby wstępem do dalszej agresji – mówi Andrej Sannikau, były wiceszef MSZ Białorusi, lider kampanii Europejska Białoruś, były opozycyjny kandydat na prezydenta Białorusi, obecnie dysydent i działacz demokratyczny. Rosja mogłaby, jak mówi, starać się zająć kolejne terytoria południowej Ukrainy oraz Odessę.
Były wiceszef MSZ dodał także, że NATO mogło zapobiec tej sytuacji, na przykład rozmieszczając na zaproszenie Ukrainy jeden ze swoich okrętów w tym rejonie.
REKLAMA
Ukraina wniosła m.in. o posiedzenie Rady NATO-Ukraina oraz posiedzenie Rady Bezpieczeństwa ONZ. Prezydent Ukrainy podpisał dekret o wprowadzeniu stanu wojennego.
Zachęcamy do lektury wywiadu.
Andrej Sannikau
PolskieRadio24.pl: Doszło do ostrzelania ukraińskich na Morzu Azowskim. Społeczność międzynarodowa potępia tę sytuację, Ukraina zapowiada stan wojenny. Jak pan ocenia tę sytuację, i jakei są w pana ocenie cele Rosji?
Andrej Sannikau, były wiceminister spraw zagranicznych Białorusi: To kolejny akt rosyjskiej agresji i niezwykle niebezpieczna sytuacja. Dla mnie jest również jasne, że Rosja przygotowywała tę agresję od pewnego czasu. Od kilku miesięcy Moskwa wzmacnia swoją obecność i stara się odciąć Ukrainę od jej portów, przede wszystkim od Mariupola.
Na Ukrainie toczy się wojna – choć wielu o tym zapomina. Jakie są cele Rosji? To eskalacja działań wojennych, która ma m.in. przyczynić się do problemów gospodarczych Ukrainy – ukraińskie porty w rejonie Morza Azowskiego są bardzo ważne dla ukraińskiego handlu, m.in. eksportu zboża i stali.
REKLAMA
Po drugie chodzi o ingerencję w zbliżające się wybory na Ukrainie. Rosja będzie chciała zakłócić proces wyborczy i wesprzeć swoich kandydatów
Obecnie jest bardzo ważne, by Zachód i NATO zrozumiały, jak groźna jest sytuacja i by przedsiębrały odpowiednie kroki.
Jakie zatem mogą być dalsze scenariusze rozwoju sytuacji? Rosja prowadzi tam działania od dłuższego czasu - czy celem jest zablokowanie tego akwenu, czy jej plany sięgają dalej? Czy to jest testowanie Zachodu?
To posunięcie o charakterze strategicznym. Rosja chce uczynić Morze Azowskie swoim wewnętrznym morzem, zamknąć je przede wszystkim dla floty Ukrainy. To strategia.
Bardzo ważne, by rozumieć, że Rosja być może po raz pierwszy otwarcie zaatakowała Ukrainę z otwartą przyłbicą jako Rosja.
REKLAMA
Nie ma teraz ”zielonych statków”. Była to rosyjska flota, rosyjska marynarka wojenna, zaatakowała ukraiński holownik i inne jednostki, wzięto ponad 20 jeńców.
To otwarta agresja Rosji, a nie wojna zastępcza, wojna proxy. Morze Azowskie nie może zostać zablokowane przez Rosję. Nie można na to pozwolić. Trzeba wyegzekwować, żeby Rosja zaczęła stosować się do prawa międzynarodowego i międzynarodowych konwencji, a Ukraina sama jedna po prostu nie jest w stanie tego zrobić.
Niestety nikt nie pomyślał o wdrożeniu środków zapobiegawczych. NATO mogło było umieścić choć jeden ze swoich okrętów w rejonie Morza Azowskiego na zaproszenie Ukrainy. To działałoby zapobiegawczo w kontekście rosyjskiej agresji.
Dziś trzeba działać zdecydowanie, szybko. Ukraina musi walczyć, bo same oświadczenia w żaden sposób nie przyczynią się do rozwiązania sytuacji.
REKLAMA
WIDEO: uprowadzone przez Rosję jednostki ukraińskie w okupowanym porcie w Kerczu
Co może zrobić Zachód?
Po pierwsze to bezpośredni akt wojny, po drugie to złamanie prawa międzynarodowego. Dlatego konieczna jest reakcja wszystkich organizacji międzynarodowych. Zbiera się Rada Bezpieczeństwa ONZ w sprawie Ukrainy, ale decyzja będzie zablokowana przez Rosję i Chiny, jak zawsze.
Dlatego tym bardziej konieczne jest stanowcza pozycja UE i NATO. Sojusz powinien zapowiedzieć, że podejmie środki, by zachować międzynarodowy status Morza Azowskiego.
To byłby pierwszy krok.
REKLAMA
Kolejne to poważne sankcje wobec Rosji i wojskowa pomoc dla Ukrainy w celu wzmocnienia jej wojskowego potencjału ma morzu.
Co jeszcze może się wydarzyć, jaki jest rosyjski scenariusz? Czy za wcześnie o tym mówić?
Nie jest zbyt wcześnie, gdyż scenariusz Rosji jest zawsze ten sam. Rosja robi wszystko, żeby przeszkodzić Ukrainie na drodze ku demokratyzacji, modernizacji, europeizacji. Będzie tak czynić nadal.
Zamknięcie Morza Azowskiego może sprawić, że Rosja stanie się jeszcze bardziej agresywna względem południowo-wschodniej części Ukrainy. Rosja wzmocni swoją kontrolę nad Krymem i może na przykład będzie chciała zająć Odessę .Takie są plany rosyjskich generałów.
Taki scenariusz rysuje się już od ponad czterech lat. Nie ma tu niczego nowego. Co jest nowe – to nowy poziom rosyjskiej agresji i prowokacji. Zachód musi na to odpowiednio zareagować. Świat musi rozumieć, że nie rozmawiamy nie tylko o bezpieczeństwie i przetrwaniu Ukrainy, ale również Europy, świata i zapobieżeniu dużej wojnie.
REKLAMA
To trzeba brać pod uwagę, gdy reaguje się na te wydarzenia.
***
Rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl
WIDEO: rosyjska jednostka staranowała ukraiński holownik, należący do marynarki wojennej Ukrainy
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA