Ekspert: prezydent Gruzji ma ograniczoną władzę, ale wybór kobiety jest symboliczny

- Moim zdaniem elementem, który mógł przesądzić o zwycięstwie Salome Zurabiszwili było to, że... została radykalnie wycofana z kampanii prezydenckiej - mówi w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl Arkadiusz Legieć, ekspert ds. wschodnich. W Gruzji odbyły się wybory prezydenckie wygrane przez kandydatkę partii rządzącej.

2018-11-29, 07:14

Ekspert: prezydent Gruzji ma ograniczoną władzę, ale wybór kobiety jest symboliczny

Według sondażu exit poll stanowisko prezydenta Gruzji obejmie Salome Zurabiszwili. Kandydatka popierana przez rządząca partię Gruzińskie Marzenie pokonała kandydata opozycyjnego Zjednoczonego Frontu Narodowego - Grigoła Waszadze. Jak mówi Arkadiusz Legieć, ekspert ds. wschodnich z ośrodka badawczego WiseEuropa, sukces polityk był w dużej mierze wynikiem kampanii prowadzonej przez... lidera jej politycznego obozu - Bidzinę Iwaniszwiliego.

Michał Szewczuk, PolskieRadio24.pl: Czy to jest zaskoczenie, że kandydatka "Gruzińskiego Marzenia" Salome Zurabiszwili wygrała prezydenckie w Gruzji?

Arkadiusz Legieć, ośrodek badawczy WiseEuropa: Przed pierwszą turą można by było powiedzieć, że nie. Salome Zurabiszwili według sondażów była pewnym kandydatem i zastanawiano się, czy nie wygra właśnie już w pierwszej turze. Ale w czasie kampanii wyborczej przytrafiło jej się kilka niefortunnych wypowiedzi, którymi sama sobie strzelała w stopę. Największą plamą było to, że powiedziała w wywiadzie telewizyjnym, że w 2008 roku to nie Rosja napadła na Gruzję, ale Gruzja na Rosję. Takie słowa w kraju, który wciąż cierpi z powodu tego konfliktu, a 20 procent jego terytorium jest okupowane, są dyskredytujące dla polityka. Gruzini wypominali jej również, że jest oderwana od lokalnych problemów i nie rozumie ich. Dodatkowo, Salome Zurabiszwili nie mówi za dobrze po gruzińsku, bowiem większość życia spędziła we Francji. To wszystko sprawiło, że nie mogła wygrać wyborów już w pierwszej turze.

Ale przed drugą turą była już faworytką?

Nie była. Drugie miejsce w pierwszej fazie wyborów zdobył Grigoł Waszadze, a trzecie Dawit Bakradze, który 5 minut po zakończeniu pierwszej tury zadeklarował, że w pełni popiera Waszadzego. Elektorat obu polityków jest podobny. Połączenie ich wyników dawałoby znaczną przewagę nad Salome Zurabiszwili. Dlatego przed drugą turą głosowania przewidywano różne scenariusze.

Ostatecznie Salome Zurabiszwili zdobyła większość. Co jej pomogło?

Moim zdaniem elementem, który mógł przesądzić o jej zwycięstwie było to, że... została radykalnie wycofana z kampanii prezydenckiej. Ciężar kampanii został przeniesiony na Bidzinę Iwaniszwiliego - lidera Gruzińskiego Marzenia, byłego premiera, oligarchy i najbogatszego Gruzina. Znamienne, że zdominował on kampanię swoim wizerunkiem. Na plakatach wyborczych wywieszanych między pierwszą a drugą turą był właśnie on, chociaż wcale nie brał udziału w wyborach! Jednak Iwaniszwili swoją osobą rekomendował Salome Zurabiszwili do sprawowania funkcji państwowej.

REKLAMA

Jednocześnie było to połączone z możliwościami, które w krajach takich jak Gruzja mają oligarchowie. Otóż Bidzina Iwaniszwili zadeklarował na przykład anulowanie długów Gruzinów - miałby je de facto spłacić za pośrednictwem swojego własnego funduszu - czyli swoich pieniędzy. Jeśli ktoś obiecuje takie rzeczy, to trudno, żeby nie miał poparcia społecznego. Zwłaszcza ludzi, których losy w jakimś stopniu od tego zależą.

A jaki jest polityczny rodowód Salome Zurabiszwili? Jak wyglądała jej kariera?

Salome Zurabiszwili współpracowała z byłym prezydentem Micheilem Saakaszwilim, szefowała gruzińskiej dyplomacji, także podczas agresji rosyjskiej. Szybko jednak popadła w konflikt z tym przywódcą i odeszła z administracji. Sprawowała potem różne dyplomatyczne funkcje, była też parlamentarzystką z ramienia "Gruzińskiego Marzenia". 

Dla swojej partii stała się kandydatką trochę z zewnątrz, bo chociaż do niej należała, to nigdy nie była politykiem pierwszego szeregu w kraju. Starano się wypromować jej wizerunek jako polityka europejskiego. Salome Zurabiszwili pracowała w MSZ Francji. Miała francuskie obywatelstwo, którego zrzekła się, by robić karierę polityczną w Gruzji. Kreowano więc jej wizerunek jako "człowieka Zachodu".

Czy ważny był fakt, że mówimy tu o kobiecie na prestiżowym stanowisku?

Oczywiście. To jest bardzo ważny symboliczny element. Co ciekawe, często zwolennicy Salome Zurabiszwili porównywali ją do słynnych Gruzinek - świętej Nino czy królowej Tamary. Są to zapewne porównania bardzo na wyrost ale jednak starano się doszukiwać pewnych podobieństw, aby stworzyć z niej swoistą "Matkę Narodu".

REKLAMA

Odejdźmy od postaci nowej prezydent. Jak będzie wyglądała jej polityka? Czy osoba pełniąca rolę prezydenta Gruzji ma realny wpływ na rządzenie krajem?

Nie umniejszając nikomu, nawet jeśli wybór kobiety na prezydenta Gruzji jest symboliczny, to równie symboliczna jest pozycja prezydenta. Transformacja ustrojowa w Gruzji ograniczyła mocno rolę głowy państwa. Obecnie jest to stanowisko sprowadzone nawet nie do arbitra procesów politycznych w kraju, ale wręcz do reprezentanta. Niestety wielu Gruzinów tego nie rozumiało.

Wszyscy kandydaci na prezydenta obiecywali bardzo wiele reform, a trzeba realnie ocenić, że ich moc sprawcza w polityce na tym urzędzie będzie bardzo ograniczona. Będą to funkcje reprezentacyjne i dyplomatyczne.

Tutaj jednak należy podkreślić, że w przypadku Salome Zurabiszwili będzie ona w dobrych relacjach z obozem rządzącym z którego się wywodzi. Gdyby zwyciężył Grigol Waszadze, który pozostaje w konflikcie z partią Gruzińskie Marzenie i jej liderem, rola prezydenta uległaby znacznej marginalizacji.

A dlaczego przegrał Grigol Waszadze? Popełnił jakieś duże błędy przed drugą turą?

Trzeba powiedzieć, że kampania Grigola Waszadzego była bardzo sprawna. On wykreował bardzo zrównoważony wizerunek, w którym wcześniej można było znaleźć różne skazy dające podstawy do kampanijnej krytyki. Wydaje się, że przegrał on wybory dlatego, że Gruzini wciąż pamiętają te złe rzeczy, które przydarzyły się w czasach rządów Micheila Saakaszwiliego i Zjednoczonego Ruchu Narodowego.

REKLAMA

Jednocześnie warto zwrócić uwagę, że siła polityczna i mobilizacja obozu skupionego wokół Bidziny Iwaniszwiliego okazały się na tyle mocne, żeby wygrać te wybory, choć z problemami. Druga tura wyborów udowodniła, że Bidzina Iwaniszwili jest najbardziej wpływowym politykiem w Gruzji i ma największą moc sprawczą. Te wybory na najbliższe 2-3 lata powinny ustabilizować, a wręcz zabetonować scenę polityczną w kraju.

Niektórzy liczyli, że nawet mimo ograniczonych możliwości prezydenta Gruzji, wybory mogą być przełomem i zwycięstwo Grigola Waszadzego byłoby impulsem do odmiany trendów wyborczych. Na taką zmianę chyba trzeba będzie jednak poczekać, choć są pewne symptomy niezadowolenia społecznego z Gruzińskiego Marzenia.

Rozmawiał Michał Szewczuk

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej