Francja: protest "żółtych kamizelek". Zatrzymano już ponad 1700 osób
1723 osoby zatrzymano podczas sobotniego protestu "żółtych kamizelek" we Francji. Takie są najnowsze dane francuskiego rządu. 1220 osób zostało tymczasowo aresztowanych. W Paryżu jest 135 rannych. O ile na Polach Elizejskich było znacznie spokojniej niż przed tygodniem, o tyle na Wielkich Bulwarach dochodziło do starć z policją.
2018-12-09, 12:30
8 grudnia siły porządkowe były znacznie lepiej przygotowane. Do ochrony i czuwania nad bezpieczeństwem manifestacji antyrządowych, w których łącznie wzięło udział ok. 125 tys. "żółtych kamizelek" zmobilizowano 89 tys. funkcjonariuszy służb porządkowych w całej Francji. W Paryżu do akcji skierowano 8 tys. policjantów, żandarmów i ochroniarzy. Dodatkowo użyto 14 bojowych transporterów opancerzonych (BTR), które znajdują się na stanie żandarmerii.
- Po raz pierwszy w historii Paryża tego typu pojazdy pojawiły się na paryskich bulwarach, koło Łuku Triumfalnego na avenue Friedland i ulicy Rivoli - wypunktowuje w swym komentarzu agencja AFP.
Nie tylko Paryż
Oprócz Paryża przypominający pospolite ruszenie ruch "żółtych kamizelek" zmobilizował do wyjścia na ulice kilka tysięcy demonstrantów w Bordeaux, gdzie pod koniec spokojnego początkowo marszu doszło do gwałtownych zamieszek, a także w Tuluzie, gdzie policja próbowała zaprowadzić porządek w centrum miasta używając gazu łzawiącego wobec "żółtych kamizelek" protestujących przeciw podniesieniu podatków i licealistów niezadowolonych z reformy egzaminu maturalnego.
W Nantes manifestowało ok. 3 tys. przedstawicieli ruchu, w Marsylii 2 tys. (oprócz 10 tys. manifestujących przeciw polityce klimatycznej ONZ), w Montpellier - 600, a w Nicei - 500 osób.
REKLAMA
Jak ocenił szef ministerstwa spraw wewnętrznych Francji Christophe Castaner sobotnie protesty były łagodniejsze niż przed tygodniem i mniej liczebne. Udało się je wziąć "pod kontrolę" - zapewnił.
1723 zatrzymanych
Minister podał, że w Paryżu w sobotę demonstrowało około 10 tys. "żółtych kamizelek". Ponownie podpalano samochody, atakowano sklepy i próbowano wznosić uliczne barykady. Doszło do starć demonstrujących z policją.
Na polecenie policji zamknięto w sobotę liczne stacje paryskiego metra, przez które pociągi przejeżdżały bez zatrzymywania się. Mimo przedświątecznego sezonu nie otwarto dla klientów kilku znanych placówek handlowych, jak dom towarowy Galeries Lafayette. Zamknięto dla zwiedzających Wieżę Eiffla.
1723 osoby zatrzymano, 1220 osób zostało tymczasowo aresztowanych. Do demonstracji doszło pomimo wycofania się rządu z zapowiadanej podwyżki akcyzy na paliwo.
REKLAMA
Rozpocząć dialog
Premier francuskiego rządu Edouard Philippe wyraził w sobotę nadzieję, że pojawiła się szansa, by zasypać głębokie podziały, jakie zaznaczyły się w związku z protestami obywatelskimi, których symbolem są żółte kamizelki, jakie każdy francuski kierowca ma w swoim samochodzie. - Nadeszła pora, by rozpocząć dialog - oświadczył.
W poniedziałek do narodu ma przemówić prezydent Republiki Francuskiej Emmanuel Macron, który od początku protestów nie ustosunkował się do nich, lekceważąc - jak twierdzi opozycja - szeroki ruch protestu, który, jeśli nadal będzie przezeń ignorowany, może doprowadzić do głębokich zmian na francuskiej scenie politycznej i osłabienia pozycji samego Macrona.
Rosjanie ingerują?
Francuskie władze weryfikują doniesienia o masowym tworzeniu fałszywych kont internetowych, informuje dziennik "Le Figaro". Mają na nich pojawiać się zachęty do uczestnictwa w antyrządowych protestach oraz zdjęcia dokumentujące brutalność policji.
Generalny Sekretariat Obrony i Bezpieczeństwa Narodowego deklaruje, ze jest zbyt wcześnie, by potwierdzić istnienie manipulacji. O tym, że za setkami fikcyjnych profili stoją rosyjskie tak zwane "fabryki trolli" informowało wczorajsze wydanie brytyjskiego dziennika "The Times".
REKLAMA
Również agencja Bloomberg donosiła o 600 znanych przypadkach, promujących politykę Kremla, kontach opatrzonych hasztagiem "żólte kamizelki".
- Konieczna jest wyczerpująca i złożona ekspertyza tych doniesień -informuje źródło na które powołuje się francuski dziennik.
tjak
REKLAMA