Niebezpieczna pomoc. Coraz częstsza agresja wobec ratowników medycznych

Choć to oni są od udzielania pomocy, w wielu przypadkach sami jej potrzebują. Ratownicy medyczni coraz częściej stają się ofiarami agresywnych pacjentów. Czy rzeczywiście zwiększa się ich liczba? O tym, a także m.in. o innych trudach pracy mówi w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl Ariel Szczotok, ratownik medyczny z Warszawy, kierownik medyczny w Centrum Medycznym Fundamenti.

2019-01-09, 06:43

Niebezpieczna pomoc. Coraz częstsza agresja wobec ratowników medycznych
Ratownicy medyczni. Foto: Shutterstock

Niedziela, 6 stycznia. Składająca się z trzech ratowników medycznych załoga z Krotoszyna w woj. wielkopolskim dostała zgłoszenie, że w pobliskiej wsi pod domem leży nieprzytomny, pijany mężczyzna. Po dotarciu na miejsce podjęła decyzję, że przetransportuje go do szpitala. W drodze pacjent odzyskał przytomność i stał się agresywny - pobił udzielających mu pomocy i zniszczył sprzęt w ambulansie.

Był to kolejny w ostatnim czasie przypadek ataku na ratowników medycznych przez osobę, do której przyjechali na ratunek. W zeszłym roku doszło do wielu takich zdarzeń, a najgłośniejszym stał się ten, w którym rola szwarccharakteru przypadła osobie zawodowo stającej za kamerą. Słynny operator z USA, autor zdjęć m.in. do filmu "Czarny łabędź", tak rozgościł się w hotelu podczas pobytu na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym EnergaCamerimage w Bydgoszczy, że konieczna stała się wizyta panów w pomarańczowych strojach. Filmowcowi to się nie spodobało – jednemu z nich wybił ząb.

***

Uderzył pan kiedyś osobę, do której został wezwany?

Nie, nie zdarzyło się. A czemu miałbym to robić?

REKLAMA

W obronie własnej, żeby samemu nie oberwać.

Jeśli chodzi o użycie siły, to bywało jedynie, że kogoś zablokowałem i przytrzymałem.

Pytam o to nie bez powodu. Zwiększa się liczba ataków na ratowników medycznych, tak się przynajmniej wydaje. Ostatnio głośno było o incydencie w Wielkopolsce, w wyniku którego agresywny mężczyzna pobił trzech ratowników i zniszczył sprzęt w karetce. Co pan pomyślał, jak się o tym dowiedział?

Bolesna prawda jest taka, że to nasza codzienność i szara rzeczywistość. W tej chwili zaczyna się o tych rzeczach głośniej mówić, natomiast przez długi czas nie było to tematem dyskusji, jakichkolwiek rozważań pod kątem funkcjonowania systemu ratownictwa medycznego.

Powiązany Artykuł

ambulans 1200 free.jpg
Sosnowiec: 30-latek odpowie za atak na ratowników udzielających pomocy

Faktycznie zwiększa się liczba agresywnych osób, do których przyjeżdżają ratownicy medyczni?

Nie. Nie ma wzrostu napadów pacjentów na ratowników, tylko wcześniej o tym się tak głośno nie mówiło. W tej chwili zaczęliśmy ten problem nagłaśniać, bo najnormalniej w świecie mamy tego dość. Nikt z tym nic nie robi. Wychodzi się z założenia, że ratownikowi medycznemu można zrobić wszystko i nie stanowi to dla nikogo żadnego problemu. A to nie jest prawda. Też mamy swoje prawa, zresztą nabywamy uprawnień funkcjonariusza publicznego.

Pan też spotkał się z atakiem podczas niesienia pomocy?

Ostatnio taki przypadek miałem w Sylwestra. Zatrzymaliśmy pijanego kierowcę i musieliśmy się z nim szarpać, żeby go obezwładnić.

REKLAMA

A długo jest pan ratownikiem?

W sierpniu zeszłego roku minęło 10 lat.

To statystycznie rzecz biorąc przez ten czas musiał się pan wielokrotnie spotkać z atakiem agresji ze strony osoby, której pojechał pan pomóc.

Średnio raz w miesiącu trafia mi się ktoś agresywny.

Aż tak często?

Niestety tak. Kilka razy nawet zdarzyło mi się użyć gazu pieprzowego, zresztą posiadanego prywatnie. Nasza codzienna praca to pomaganie osobom pod wpływem alkoholu, narkotyków, roszczeniowym rodzinom czy agresja słowna. Nie chcę, żeby to zabrzmiało, że się żalę, ale tak to, niestety, wygląda. Zresztą i tak po takiej akcji nie wnosimy sprawy do sądu. Przymykamy na to oko, a po pracy mocno przeżywamy takie sytuacje.

Jak pan myśli, czym te agresywne ataki są powodowane?

Często pacjent pod wpływem alkoholu, kiedy odzyskuje przytomność, nie jest świadomy tego, gdzie się znajduje i co się z nim dzieje. Dlatego zdezorientowany dziwi się, że nagle nad nim stoi gość w pomarańczowym stroju i coś od niego chce. W efekcie może zacząć zachowywać się agresywnie i, niestety, często do tego dochodzi. Oczywiście liczymy się z taką sytuacją i koledzy z Wielkopolski też wzięli pod uwagę ewentualność agresywnego zachowania, natomiast okazało się, że mężczyzna, do którego przyjechali, miał trochę więcej wyobraźni, co można zrobić z ratownikami i zaczął czynić destrukcję.

REKLAMA

Jest jakiś sposób, by temu zapobiec? Np. zastrzyk uspokajający dla nadpobudliwej osoby?

Nie. Nie możemy podać jakiegoś uspokajającego leku w ciemno. Nie wiemy, dlaczego taka osoba mogła stracić przytomność. Alkohol niekoniecznie mógł się do tego przyczynić, a mogło być to spowodowane jakimiś schorzeniami, na które cierpi ta osoba.

Czy najczęściej, jak może się wydawać, agresywne zachowania spotykane są u osób z marginesu społecznego, np. pijaczków?

Nie ma reguły. Zdarzało się, że ktoś, kogo wygląd wskazywał na dobry status społeczny, też rzucał się na ratowników. Tak samo nic do rzeczy nie ma wiek. Dość często z agresją słowną spotykamy się ze strony osób starszych, po 70. czy 80.

Ratownik medyczny musi być dobrym psychologiem?

Powinien być. Ale po pewnym czasie trudno być obojętnym wobec kogoś, kto np. z racji wieku powinien zachować się racjonalnie, a zachowuje się bardzo źle.

Jak ocenia pan w dziesięciostopniowej skali trudność pracy ratownika medycznego?

Hmm… Osiem na dziesięć. Oczywiście nie ma tu takiego zagrożenia, na jakie narażony jest np. górnik. Nie grozi nam zawalenie się ściany korytarza pod ziemią czy wybuch metanu, ale za to niebezpieczeństwo jest właśnie ze strony nadpobudliwych pacjentów, do których jeździmy z pomocą. To zresztą tylko jedna strona medalu, bo drugą jest wciąż traktowanie naszego zawodu.

REKLAMA

To znaczy?

Jesteśmy niedoceniani, praktycznie z każdej strony.

Pewnie finanse na pierwszym miejscu?

Finansowo nie jest różowo. Ratownik medyczny średnio zarabia w Polsce 20-22 zł  brutto za godzinę. Stawka kierownika medycznego w zespole ratowniczym jest większa, ale tylko odrobinę - średnio wynosi 24 zł brutto. Z kolei osoba, która przychodzi do pracy w warszawskim pogotowiu ratunkowym, zaczyna od stawki 18 zł brutto za godzinę.

Ale ratownicy mają też dodatek 800 zł brutto.

Tak, jeśli ktoś przepracuje w miesiącu 168 godzin, otrzymuje ten dodatek. On się zresztą zwiększa wraz z ilością przepracowanych godzin. Należy jednak pamiętać, że każdy nasz dyżur, to mnóstwo wyjazdów i interwencji oraz właśnie potyczek z agresywnymi osobami. Po takim dyżurze człowiek potrzebuje odpocząć, stąd nie wszyscy pracują tyle, by „wyrobić” się na dodatek. Spora część ratowników zaczyna przedkładać nad dyżury prowadzenie szkoleń.

Jak jeszcze niedoceniani są ratownicy medyczni?

Jak tak się zastanawiam, to wydaje mi się, że większość nas jest ratownikami z pasji. Bo np. nikt nam nie kupuje ubrań, tylko musimy to robić sami. Osoba, która zaczyna pracę ratownika medycznego, na starcie na ubiór musi wydać ponad tysiąc złotych. 

REKLAMA

Pan jest jednak przykładem, że mimo wszystko wciąż chce pracować jako ratownik medyczny.

Bo to jest właśnie moja pasja. I mimo trudności nie wyobrażam sobie, by nie nieść pomocy. Tym bardziej, że przecież nadal jest więcej osób, które są wdzięczne za to, że z kolegami z zespołu do nich przyjechaliśmy i je uratowaliśmy.

Rozmawiał Bartłomiej Bitner, PolskieRadio24.pl

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej