Janusz T. "Krakowiak" skazany prawomocnie na 15 lat więzienia
Janusz T., ps. Krakowiak został w czwartek prawomocnie skazany na 15 lat więzienia w głównym procesie swego gangu. Część stawianych mu i 9 innym oskarżonym poważnych zarzutów będzie musiał jednak rozpoznać ponownie sąd I instancji. Będzie to już trzeci proces w tej sprawie.
2019-04-25, 16:10
Wyrok ogłosił w czwartek Sąd Apelacyjny w Katowicach, który rozpoznawał odwołania od orzeczenia sądu okręgowego z 2016 r. Sąd zarazem uchylił Januszowi T. areszt, w którym jest od stycznia 1999 r. Nie oznacza to, że od razu wyjdzie na wolność – ma do odsiedzenia inne wyroki.
Sąd nie miał wątpliwości, że grupa dowodzona przez "Krakowiaka" istniała i ma na koncie wiele przestępstw. - W świetle zebranego materiału dowodowego, nie ma wątpliwości, że przez szereg lat funkcjonował związek przestępczy o charakterze zbrojnym. Był to związek zhierarchizowany, nastawiony na pochodzący z nielegalnej działalności zysk - powiedział sędzia sprawozdawca Andrzej Ziębiński.
Sam Janusz T. odpowiadał w procesie za kilkanaście przestępstw. Został skazany m.in. za kierowanie grupą oraz zlecanie napadów czy kradzieży. Jak wskazał sędzia, gdyby zsumować wszystkie kary pozbawienia wolności na jakie został za to skazany, dałoby to 49 lat. Sąd wymierzył mu karę w granicach maksymalnego zagrożenia za czyny, za które prawomocnie skazany.
Oskarżeni w tej sprawie odpowiadali za kilkadziesiąt czynów, m.in. zabójstwa, rozboje, handel bronią i narkotykami. Pierwszy proces w tej sprawie ruszył w 2001 r. Wówczas na ławie oskarżonych zasiadało 36 osób, większość z nich została już wcześniej prawomocnie osądzona. Część poprzedniego wyroku, z 2008 r., dotyczącą najpoważniejszych czynów, już raz uchylił sąd apelacyjny, nakazując sądowi okręgowemu powtórzenie procesu.
REKLAMA
Odwołanie ws. wyroku z 2016 r.
Rozprawa odwoławcza dotyczyła orzeczenia z października 2016 r. "Krakowiak" został skazany wtedy na 25 lat więzienia, podobnie jak Marek M., ps. Oczko, oskarżony o zlecenie grupie Janusza T. zabójstwa swego konkurenta Białorusina Wiktora F. Do zbrodni doszło w 1997 r. w Szczecinie. Karę dożywocia sąd wymierzył uważanemu za egzekutora gangu Zdzisławowi Ł., ps. Zdzicho. Ten ostatni już na etapie rozpoznawania apelacji został wyłączony z głównego procesu i będzie odpowiadał w osobnym postępowaniu.
W I instancji jeden z 11 podsądnych został uniewinniony, pozostałym wymierzył od 2 do 10 lat pozbawienia wolności. Na więzienie w zawieszeniu skazał tylko Andrzeja K., który przyznał się do winy i złożył wyjaśnienia obciążające kolegów.
SA uchylił został wyrok w części dotyczącej m.in. zabójstwa Białorusina - uznał, że w tej sprawie są wątpliwości, których nie da się rozstrzygnąć w postępowaniu odwoławczym. Chodzi o zweryfikowanie zeznań świadka koronnego, który pogrążył "Oczkę" i inne osoby, opowiadając o spotkaniu, na którym miały być ustalane szczegóły zamachu. Sprawę ma zbadać ponownie sąd okręgowy. Już prawomocnie od tego zarzutu SA uniewinnił jednego z oskarżonych, Jana R.
"Krakowiak" i inni oskarżeni ponownie odpowiedzą także m.in. w sprawie zlecenia zabójstwa Mirosława S. w Koninie. Według aktu oskarżenia, miał on być "uciszony", bo przeszkadzał w interesach znajomej Janusza T. – mężczyzna zdołał uciec, został postrzelony. Sąd uznał, że materiał dowodowy w tym zakresie musi zostać uzupełniony, a wszystkie wątpliwości wyjaśnione. Uchylony wobec T. został też wyrok w sprawie wytwarzanie amfetaminy. SA także w tej sprawie uznał materiał dowodowy za niepełny.
REKLAMA
T. i inni oskarżeni zostali natomiast uniewinnieni m.in. od zarzutu rozboju na Ryszardzie K. w 1996 r. w Przemyślu. W pozostałym zakresie orzeczenia, z niewielkimi korektami, zostało utrzymane w mocy.
Janusz T. "szanuje" orzeczenie sądu
Sam "Krakowiak" powiedział po wyroku, że choć spodziewał się uniewinnienia, to jednak "szanuje" to orzeczenie i podziękował składowi orzekającemu. Jego obrońca mec. Łukasz Nowak uznał, że częściowe uwzględnienie apelacji to "sukces obrony, szczególnie w części dotyczącej najcięższych przestępstw".
Prokurator Michał Binkiewicz pytany o orzeczenie wyraził zadowolenie, że sąd prawomocnie uznał, iż istniał związek przestępczy "Krakowiaka". "Co do zasady ocena wyroku zapadnie dopiero po tym, jak uzyskamy pisemne motywy sądu, albowiem obszerność ustnego uzasadnienia oraz stopień uszczegółowienia nie pozwala na kategoryczną ocenę w tym zakresie" – powiedział.
Oskarżyciel nie zgadza się z wyrokiem, uchylenie części zarzutów do ponownego rozpoznania podważa wiarygodność świadka koronnego. W jego ocenie, SA wytknął pewne błędy w uzasadnieniu i toku rozumowania sądu okręgowego, a nie samych ustaleniach poczynionych w procesie.
REKLAMA
Zdaniem prokuratury kierowany przez "Krakowiaka" związek przestępczy należał do najgroźniejszych grup przestępczych w Polsce. Działał od 1991 do 1999 roku, głównie na południu kraju. Według śledczych i sądu gang miał ustaloną strukturę i hierarchię z niekwestionowanym przywódcą oraz z "organami" wyznaczonymi do poszczególnych zadań. Na przykład "egzekutor" zajmował się zabójstwami i wyznaczaniem kar niepokornym gangsterom, a "skarbnik" dbał o pomoc prawną dla aresztowanych członków grupy i ich rodzin. Grupę udało się rozbić m.in. dzięki zeznaniom świadków koronnych. Ich wiarygodność podczas całego procesu kwestionowała obrona i sami oskarżeni.
msze
REKLAMA