Grzegorz Kuczyński: ewakuowany agent CIA to nie musi być Oleg Smolenkow
- Z racji technologicznego rozwoju w wywiadzie główną rolę odgrywa teraz, obok zdobywania informacji – dezinformacja – to obecnie wielopoziomowe złożone konstrukcje – mówi portalowi PolskieRadio24.pl Grzegorz Kuczyński, ekspert do spraw wschodnich. Podkreśla, że cenny agent CIA, którego USA miały wywieźć z Rosji byłby zapewne o wiele lepiej chroniony.
2019-09-13, 14:45
Historia o agencie CIA na pierwszy rzut oka przywodzi na myśli historie z filmów o Jamesie Bondzie, z drugiej strony – ponure czasy zimnej wojny z ZSRR.
Media amerykańskie podały, że w 2017 roku Waszyngton ewakuował z Rosji cennego agenta. Miał on ujawnić Amerykanom kluczowe informacje związane z próbami ingerencji Rosji w wybory w Stanach Zjednoczonych.
Ten wątek podjęły wkrótce media rosyjskie. Podano, że pracownik Kremla Oleg Smolenkow w 2017 roku nie wrócił z wakacji z rodziną, które spędzał w Czarnogórze. Wkrótce potem w mediach pojawiło się wiele nawet spod domu w USA kupionego na nazwisko Olega Smolenkowa. Rosja poinformowała, że prosi Interpol o pomoc w jego sprawie, bo prowadzona wciąż jest sprawa w związku z podejrzeniem zabójstwa. Jednocześnie rosyjscy urzędnicy twierdzą, że Smolenkow nie miał dostępu do tajnych informacji.
REKLAMA
Powiązany Artykuł
PO NITCE DO KREMLA. ETAPOWE ŚLEDZTWO WS. MH17 ZBLIŻA SIĘ DO NAJWYŻSZYCH WŁADZ NA KREMLU
Oleg Smolenkow był współpracownikiem Jurija Uszakowa w czasie, gdy ten pracował w ambasadzie USA w Stanach Zjednoczonych, a potem w Moskwie, gdy Uszakow został doradcą Putina do spraw zagranicznych.
Czy to Oleg Smolenkow?
- Imię i nazwisko – Oleg Smolenkow – podano w rosyjskich źródłach. Rosyjska narracja skupia się na właśnie na tym nazwisku. Bynajmniej nie jest to czarno-biało historia, gdzie wszystko jest oczywiste - mówi Grzegorz Kuczyński, odnosząc się do doniesień o agencie CIA na najwyższych kręgach Kremla, który musiał być ewakuowany z Rosji.
Ekspert do spraw wschodnich w rozmowie z portalem PolskieRadio24.pl zauważa pewne nieścisłości w przekazach medialnych.
Media amerykańskie, które po raz pierwszy o tym poinformowały – najpierw CNN, a potem ”Washington Post”, ”New York Times”, dużo mówią o agencje CIA w kręgach kremlowskich, jego eksfiltracja w 2017 roku z Rosji do Stanów Zjednoczonych.
REKLAMA
- Zauważmy, że dane tego agenta nie padają nigdy w cytowanych doniesieniach ze źródeł amerykańskich, natomiast Olegiem Smolenkowem nazwały go rosyjskie media. O tym, że jest to Oleg Smolenkow, informowało najpierw źródło na kanale Telegram – zaznaczył nasz rozmówca.
Potem, jak dodał Grzegorz Kuczyński, ten temat podjęły inne media, głównie ”Kommersant”. - Mam wrażenie, że rosyjska narracja skupiła się na wątku Smolenkowa. Nagle i rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow zabrał głos w tej sprawie, mówiąc, że ”taki i taki” u nas pracował, ale nie miał do niczego dostępu. Teraz mamy wątek Interpolu – Rosjanie wskazują, że nasz obywatel zaginął w 2017 roku w Czarnogórze, prowadziliśmy dochodzenie w kierunku podejrzenia zabójstwa, a teraz pojawiają się informacje, że nasz obywatel przebywa na terenie Stanów Zjednoczonych – dodał.
Powiązany Artykuł
EKSPERT: AGENT CIA NA KREMLU ZDOBYŁ DOWODY PRZECIW PUTINOWI
Z punktu widzenia prawa – Rosja ma pełne prawo, by prosić Interpol o pomoc w ustaleniu miejsca pobytu swojego obywatela – zaznaczył.
- Nie przesądzałbym jednak, że informator CIA, o której piszą media amerykańskie i Oleg Smolenkow to ta sama osoba. I to jest clue problemu – mówił Grzegorz Kuczyński.
REKLAMA
- Są dwie zbieżne sprawy w kwestii agenta i Smolenkow: fakt, ze Oleg Smolenkow zaginął w 2017 roku i fakt, że Smolenkow pracował na Kremlu. Ciekawe jest jednak to, że media rosyjskie bardzo nagłaśniają tę historię, choć jest ona nieco kompromitująca dla Kremla – że szpieg CIA działał na Kremlu w pobliżu Putina – zaznaczył nasz rozmówca.
Sprawa jest niejasna
Grzegorz Kuczyński zauważa, że wciąż zbyt wiele pytań jest bez odpowiedzi. Na przykład: warto zapytać, dlaczego media amerykańskie w tym czasie podjęły ten temat. - Fakt, że media rosyjskie zajęły się osobą Smolenkowa można interpretować w ten sposób, że chcą pokazać, iż nawet jeśli ktoś zdradzał, to po kilku latach można go odnaleźć. Zakładając iż Smolenkow był agentem – to proszę – dwa lata mijają i rosyjskim mediom udało się ustalić adres, pod jakim mieszka w Stanach Zjednoczonych i to pod swoim prawdziwym nazwiskiem – mówił ekspert, tłumacząc możliwe podejście Kremla do tej sprawy.
Jednak, jak mówił Grzegorz Kuczyński, gdyby to naprawdę Smolenkow był informatorem CIA i został w takiej tajemnicy w 2017 roku przewieziony do USA, to dziwne byłoby, że pozwolono by mu kupić w USA dom na swoje prawdziwe nazwisko. – Nie mogło być tak, że informator został przewieziony do USA i potem zostawiono go samemu sobie i że nie została zmieniona jego tożsamość – mówił Grzegorz Kuczyński.
Grzegorz Kuczyński zaznaczył, że niewykluczone iż CNN zdobył informacje na temat sytuacji o agencie na Kremlu, ale część rzeczy potem sobie dopowiadał. Na przykład, jak mówi nasz rozmówca, CNN dopowiedział sobie to, że ewakuowano go z racji tego, że Donald Trump doszedł do władzy i bano się, iż opowie wszystko Rosjanom, stąd ta ewakuacja to porażka amerykańska. Jednak, zaznaczył, potem relacje gazet, które trudno uznać za przychylne Trumpowi, dowiodły, że decyzja w sprawie ewakuacji miała zostać podjęta wcześniej, w związku z medialnymi doniesieniami i przeciekami w sprawie kampanii Rosji dotyczącej ingerencji w wybory w Stanach Zjednoczonych. Informacje te były na tyle istotne, że miały zasugerować Rosji źródło tych informacji.
REKLAMA
Grzegorz Kuczyński dodał, iż mowa była o tym, że prezydentowi Obamie przekazywano informacje agenta innym trybem niż zwykle, tak cenne było to źródło. Jeśli tak, trudno byłoby przypuszczać, że potem nie chroniono jego tożsamości. Z kolei wrzutki rosyjskich służb na temat Smolenkowa mogą służyć innym celom.
Różne historie
Grzegorz Kuczyński mówił, że mamy obecnie trzy różne podejścia do tej sprawy. Strona rosyjska, czynni oficjalne, nie mówią o tym, że Smolenkow był agentem. Wskazuje, że był taki obywatel, zaginął z rodziną w Czarnogórze, prowadzone jest postępowanie, stąd gdy teraz pojawiły się informacje o tym, że przebywa w USA, to proszą Interpol o pomoc w ustaleniu miejsca pobytu informatora.
Czyli, jak podsumowuje, Amerykanie mówią, że był agent, ale nie dodają iż to Smolenkow. Rosjanie w odpowiedzi na to mówią, że był taki Oleg Smolenkow, ale nie dodają, że to jakikolwiek agent.
Historia agenta Smolenkowa ogranicza się do mediów w Rosji „Kommersanta” i mediów amerykańskich. Być może Smolenkow także pracował dla USA i go ewakuowano, ale być może to nie on był tym cennym agentem – zastanawia się nasz rozmówca.
REKLAMA
**
Reakcje władz amerykańskich, a także Kremla, wskazują, że coś jest na rzeczy – jednak urzędnicy amerykańscy mają rację twierdząc, że te informacje są dalece niedokładne i nie mówią nam wszystkiego na ten temat – dodaje.
Mimo iż mamy 21 wiek, to wciąż mamy walkę wywiadów. Czy można przyrównać ten okres do tego, co miało miejsce w czasach zimnej wojny? – Choćby w związku z rozwojem technologicznym – jesteśmy na takim etapie, że cenniejsza od uzyskania informacji od przeciwnika jest narzucenie mu dezinformacji. Jest to jednak o wiele łatwiejsze niż posiadanie informatora w sercu wrogiej instytucji. Można rozgrywać wielopoziomowe gry dezinformacyjne – i myślę, że nawet w tej sprawie mamy z czymś takim do czynienia – ocenił Grzegorz Kuczyński.
***
REKLAMA
Z Grzegorzem Kuczyńskim, ekspertem ds. wschodnich, rozmawiała Agnieszka Marcela Kamińska, PolskieRadio24.pl
REKLAMA