Przywódca strajku w Wujku: proces b. zomowca odbywa się o wiele za późno

- Ta sprawa odbywa się o wiele za późno - powiedział w czwartek przed katowickim sądem okręgowym Stanisław Płatek - legendarny przywódca strajku w kopalni Wujek w grudniu 1981 r.

2019-10-03, 12:25

Przywódca strajku w Wujku: proces b. zomowca odbywa się o wiele za późno
Strajk w kopalni Wujek. Foto: ipn.gov.pl

Zeznawał on w procesie b. zomowca Romana S. oskarżonego o strzelanie do górników podczas pacyfikacji protestującego zakładu.

Powiązany Artykuł

kwkwujek-free-shut-1200.jpg
Proces byłego zomowca ws. śmierci górników z Wujka. Oskarżony nie przyznaje się do winy

Podczas tłumienia protestu zginęło 9 osób. Płatek, który był jednym z ranionych podczas tej akcji, jest oskarżycielem posiłkowym. Był jednym z pierwszych świadków w procesie, który ruszył pod koniec września. Na najbliższych rozprawach sąd ma przesłuchać w sumie ośmiu żyjących pokrzywdzonych.

"Ta sprawa odbywa się dużo, dużo za późno"

Roman S. jest ostatnim sądzonym członkiem plutonu specjalnego ZOMO, inni zostali już prawomocnie skazani. S., który ma niemieckie obywatelstwo, był ścigany Europejskim Nakazem Aresztowania. Został zatrzymany 17 maja w Chorwacji. Władze tego kraju zdecydowały o wydaniu go polskim organom wymiaru sprawiedliwości. 11 czerwca w katowickim oddziale IPN usłyszał zarzut i został aresztowany.

Niedługo później prokurator Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Katowicach przesłał do sądu akt oskarżenia. S. odpowiada za popełnienie zbrodni komunistycznych, stanowiących jednocześnie zbrodnie przeciwko ludzkości. Grozi mu do 10 lat więzienia.

REKLAMA

- Ta sprawa odbywa się dużo, dużo za późno - powiedział przed sądem Płatek, który na co dzień jest kustoszem w miejscu pamięci przy kopalni Wujek.

"Byłem bezpośrednim świadkiem strzelania do górników"

Jak zeznał, nie widział wcześniej oskarżonego i nie wie, czy brał on udział w akcji w Wujku. Wie tylko, że figurował w wykazie członków plutonu specjalnego. Płatek zaznaczył, że pozostałych członków plutonu zobaczył także po raz pierwszy na sali sądowej, podczas wcześniejszego procesu. Jak wyjaśnił, podczas akcji w Wujku górnicy i przedstawiciele plutonu byli w dość dużej odległości od siebie, nie mógł widzieć ich twarzy.

Pytany przez obrońcę oskarżonego Płatek mówił m.in. o okolicznościach powołania komitetu strajkowego, postulatach protestujących - których było około trzech tysięcy, przygotowaniach górników do odparcia ataku milicji i przebiegu zajść. - Byłem bezpośrednim świadkiem strzelania do górników, ja sam zostałem ranny, kiedy próbowałem udzielić pomocy rannemu koledze, który leżał przy wadze drobnicowej - zeznał świadek. Zaznaczył, że nie widział, kto do niego strzelał i z którego kierunku.

Skazany na 4 lata więzienia

Urodzony w 1951 r. Płatek pracę w Wujku rozpoczął w 1973 r. W 1980 r. był jednym ze współzałożycieli struktur Solidarności w tym zakładzie. Po wprowadzeniu stanu wojennego został przewodniczącym komitetu strajkowego w kopalni. Został ranny podczas zakończonej śmiercią dziewięciu górników krwawej pacyfikacji kopalni 16 grudnia 1981 r.

REKLAMA

W lutym 1982 r. w procesie organizatorów strajku sąd skazał go na 4 lata więzienia. Trafił najpierw do aresztu w Zabrzu, a później do Zakładu Karnego we Wrocławiu. W lutym 1983 został zwolniony ze względu na stan zdrowia, a w lipcu tego samego roku został objęty amnestią. Później działał w podziemnej Solidarności.

Romana S. IPN oskarżył o to, iż "16 grudnia 1981 r. w Katowicach, będąc funkcjonariuszem państwa komunistycznego, (...) członkiem plutonu specjalnego Pułku Manewrowego KW MO w Katowicach, działając wspólnie z innymi członkami tego plutonu, dopuścił się zbrodni komunistycznej stanowiącej zbrodnię przeciwko ludzkości, polegającej na stosowaniu represji i naruszaniu praw człowieka". Chodzi o udział oskarżonego "w pobiciu strajkujących górników kopalni Wujek". Roman S. - jak czytamy w akcie oskarżenia - "użył niebezpiecznego narzędzia w postaci broni palnej, oddając strzały w kierunku wyżej wymienionej grupy osób, narażając je na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia, ciężkiego uszkodzenia ciała lub ciężkiego rozstroju zdrowia".

Największa tragedia stanu wojennego

Pacyfikacja kopalni Wujek była największą tragedią stanu wojennego. W wyniku działań sił milicyjnych śmierć poniosło 9 osób, a 21 osób doznało obrażeń ciała. W ocenie IPN stanowiło to "poważne prześladowania z powodu przynależności osób prześladowanych do określonej grupy polityczno-społecznej, która sprzeciwiła się bezprawnemu wprowadzeniu stanu wojennego oraz pozbawieniu podstawowych praw i wolności obywatelskich".

Większość członków plutonu specjalnego ZOMO, który strzelał do górników z Wujka, została prawomocnie osądzona. W czerwcu 2008 r. Sąd Apelacyjny w Katowicach skazał prawomocnie b. dowódcę plutonu specjalnego Romualda C. na 6 lat więzienia, a 13 jego podwładnym wymierzył kary od 3,5 do 4 lat więzienia. To C. dał sygnał do otwarcia ognia - wynika z procesu.

REKLAMA

"Zmowa milczenia uniemożliwiła wskazanie, kto konkretnie strzelał"

Według sądu, w sposób niewątpliwy w toku procesu ustalić można było jedynie, że oskarżeni działali wspólnie oraz że w wyniku działań niektórych z nich, a za wiedzą pozostałych, śmierć ponieśli górnicy.

- Zmowa milczenia uniemożliwiła wskazanie, kto konkretnie strzelał i zabił lub ranił górników. Wniesione kasacje oddalił w 2009 r. Sąd Najwyższy - wyrok stał się ostateczny blisko 28 lat po tragedii.

Roman S. na początku lat 90. wyjechał na stałe do Niemiec - jeszcze zanim sformułowano wobec niego zarzuty w sprawie pacyfikacji śląskich kopalń. Zrzekł się obywatelstwa polskiego i przyjął niemieckie. Jak podaje IPN, strona niemiecka odmówiła wydania podejrzanego. Wniosek o wydanie Europejskiego Nakazu Aresztowania wobec byłego milicjanta w 2012 r. złożył do katowickiego sądu prokurator IPN w Katowicach. Sąd Okręgowy w Katowicach 7 stycznia 2013 r. wydał taki nakaz, co umożliwiło zatrzymanie poszukiwanego w tym roku w Chorwacji.  

dcz

REKLAMA

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej