Nie będzie śledztwa ws. planów budowy Srebrna Tower. "Gerald Birgfellner nie przedstawił dowodów"
- Prokurator 11 października odmówił wszczęcia śledztwa ws. z zawiadomienia austriackiego biznesmena Geralda Birgfellnera - przekazał rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Łukasz Łapczyński.
2019-10-21, 15:49
Według warszawskiej prokuratury okręgowej, "zgromadzony i skrupulatnie przeanalizowany materiał dowodowy jednoznacznie wykazał, że nie zaszły jakiekolwiek okoliczności wskazujące na uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa oszustwa na szkodę austriackiego biznesmena".
Powiązany Artykuł
Patryk Jaki o sprawie Gerarda Birgfellnera: mamy do czynienia z cyrkiem politycznym
Zdaniem prokuratury, powstały spór między stronami jest sporem o charakterze wyłącznie cywilnoprawnym i może być rozstrzygany tylko na drodze postępowania cywilnego. - Ustalenia te obligowały prokuratora do wydania decyzji o odmowie wszczęcia śledztwa w przedmiotowej sprawie - dodał prok. Łapczyński.
"Gerald Birgfellner nie pokazał rozliczenia"
Chodzi o postępowanie sprawdzające, które od lutego prowadziła warszawska prokuratura okręgowa w związku z zawiadomieniem o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, które pod koniec stycznia złożył jeden z pełnomocników Geralda Birgfellnera. Austriak był już siedmiokrotnie przesłuchiwany w tej sprawie, tym razem w Austrii.
REKLAMA
Jak uzasadniła prokuratura w przekazanej w poniedziałek informacji, "Gerald Birgfellner nie przedstawił żadnych dokumentów potwierdzających poniesione przez niego koszty". - Nigdy nie konsultował planowanych wydatków i nigdy wcześniej nie zwrócił się do spółki Srebrna o zwrot poniesionych przez siebie kosztów własnych. Nie przedstawił żadnego rozliczenia i dowodów potwierdzających faktycznie poniesienie takich kosztów - podkreślił prok. Łukasz Łapczyński.
Powiązany Artykuł
Dyscyplinarka dla Giertycha i Dubois? Wniosek ma rozpatrywać kolega
>>>[CZYTAJ RÓWNIEŻ] Jakie koszty poniósł Gerald Birgfellner? Biznesmen gubi się w zeznaniach
Prokuratura zaznaczyła też, że Austriak nie przedstawił żadnych pisemnych umów zawartych z podmiotami, którym miał zlecić określone prace, a które to dokumenty umożliwiałyby weryfikację faktur wystawionych przez podmioty mające działać na jego zlecenie. "Po wypowiedzeniu mu pełnomocnictwa, przedstawiciele Spółki Srebrna, nie unikali z nim kontaktu. Wręcz przeciwnie, wobec braku przedłożenia przez niego niezbędnych do rozliczenia dokumentów, prowadzono rozmowy z udziałem prawników mające na celu wypracowanie zgodnego z prawem rozwiązania tej sytuacji" - wskazała prokuratura.
Zaskarżenie do sądu
W ocenie mec. Jacka Dubois i mec. Romana Giertycha - pełnomocników Geralda Birgfellnera - decyzja prokuratury jest "niesłuszna i zostanie zaskarżona do sądu". Prawnicy przypomnieli, że prokuratura odmówiła wszczęcia śledztwa po prawie dziewięciu miesiącach od złożenia zawiadomienia. Zwrócili też uwagę, że zgodnie z Kodeksem, postanowienie w sprawie wszczęcia śledztwa lub odmowy wszczęcia należy wydać w terminie 30 dni od dnia złożenia zawiadomienia.
REKLAMA
Warszawska prokuratura okręgowa od lutego prowadziła postępowanie sprawdzające, które w związku z zawiadomieniem o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego pod koniec stycznia złożył w prokuraturze jeden z pełnomocników Birgfellnera. Austriak był już siedmiokrotnie przesłuchiwany w tej sprawie, w tym raz w Austrii.
Nagrane rozmowy
Pod koniec stycznia "Gazeta Wyborcza" opublikowała zapisy i nagrania rozmowy z lipca 2018 r. - m.in. prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego z Geraldem Birgfellnerem - dotyczącej planów budowy w Warszawie dwóch wieżowców przez powiązaną ze środowiskiem PiS spółkę Srebrna. Złożone pod koniec stycznia w prokuraturze zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez prezesa PiS, dotyczy braku zapłaty za złożone austriackiemu biznesmenowi zlecenie, związane z przygotowaniami do tej budowy.
W połowie lutego "GW" podała, że Gerald Birgfellner zeznał w prokuraturze, iż Jarosław Kaczyński nakłonił go do wręczenia 50 tys. zł księdzu z rady fundacji, która jest właścicielem spółki Srebrna. Chodziło o budowę drapaczy chmur w Warszawie.
REKLAMA
jp
REKLAMA