Polka mieszkająca w Wielkiej Brytanii: tu będzie gorzej niż we Włoszech

2020-03-20, 15:41

Polka mieszkająca w Wielkiej Brytanii: tu będzie gorzej niż we Włoszech
Rośnie liczba zakażeń koronawirusem w Wielkiej Brytanii. Foto: PAP/AA/ABACA

- Polska dała najlepszy przykład, jak powinien rząd, kraj się zachować w czasie pandemii. To już nieważne, jaka to jest partia polityczna. Mamy przykład, jak ta sytuacja wygląda w Włoszech i uważam, że w Anglii będzie tysiąc razy gorzej - mówi Agata Wiśniewska, która od 10 lat wraz z mężem i dziećmi mieszka w Doncaster. Barbara Drozdowicz, szefowa polonijnej organizacji, ocenia z kolei, że w Wielkiej Brytanii zaczną się wkrótce masowe powroty do Polski.


Powiązany Artykuł

Boris Johnson 1200 PAP.jpg

Agata Wiśniewska opowiada, że w Wielkiej Brytanii nie nałożono praktycznie żadnych obostrzeń w celu zapobieżenia rozprzestrzenianiu się koronawirusa. - Szkoły są otwarte, ludzie chodzą do pracy. Ze sklepów wykupywane są środki czystości i półki świecą pustkami - opowiada.

- Pani spod lady sprzedała nam mydło dezynfekujące w płynie, tylko dlatego, że nas znała - mówi.

Zobacz wywiad z Agata Wiśniewską, mieszkanką Doncaster:

Nasza rozmówczyni podkreśla, że przychodnie są pozamykane i działa tylko numer alarmowy. - Tam można się dowiedzieć, co można zrobić, jeśli ma się katar czy kaszel - podkreśla, dodając, że w takiej stacji władze radzą, by zostać przez 7 dni w izolacji.

Agata Wiśniewska opowiada również, że wielu Brytyjczyków nonszalancko podchodzi do kwestii kwarantanny. - Ślepo słuchają informacji, które płyną z telewizji, a tam między innymi Boris Johnson mówi, aby nie panikować - opowiada.

Zapytana o to, jak ocenia podejście polskich władz do walki z koronawirusem, powiedziała, że "Polska dała najlepszy przykład, jak powinien rząd, kraj się zachować w czasie pandemii".  - To już nieważne, jaka to jest partia polityczna. Mamy przykład, jak ta sytuacja wygląda w Włoszech i uważam, że w Anglii będzie tysiąc razy gorzej - mówi.

Powiązany Artykuł

Koronawirus Włochy 1200 PAP.jpg

"Pandemiczne powroty do kraju"

Barbara Drozdowicz, szefowa z polonijnej organizacji East European Resource Centre tłumaczy, że rząd brytyjski ma inne podejście do walki z koronawirusem niż większość krajów. - Założenie rządu jest takie, że jeśli wszyscy się trochę pozarażamy, to wytworzy to naturalną odporność całego społeczeństwa - tłumaczy.

Jednak, co podkreśla, ta sytuacja bardzo odbije się na gospodarce, a tymi, którzy mogą najbardziej ucierpieć, są Polacy mieszkający na Wyspach. - Oni w znacznej mierze są w grupie osób samozatrudnionych, które mają małe biznesy, kontrakty, które mieli podpisane w branży budowlanej, czy jako opiekunowie - wylicza, dodając, że w zaistniałej sytuacji nie są wypłacane gaże.

- Ludzie z dnia na dzień dowiadują się, że np. sklep, w którym pracowali został zamknięty - opowiada.

Zobacz wywiad z Barbarą Drozdowicz, szefową East European Resource Centre:

Barbara Drozdowicz podkreśla, że sytuacja ekonomiczna Polaków przełoży się na ich stan zdrowia. - Będą oszczędzać na ogrzewaniu i jedzeniu - zaznacza, dodając, że może też dojść do "pandemicznych powrotów do Polski".

- Tu jest pytanie, czy rząd jest gotowy na takie powroty? - zastanawia się.

Telefony do ambasady

O sytuację Polaków w Wielkiej Brytanii zapytaliśmy Ministerstwo Spraw Zagranicznych. Poinformowano nas, że "od piątku z ambasadą skontaktowało się już ponad tysiąc osób, przez telefony, e-maile, a także za pośrednictwem mediów społecznościowych".

"W związku z tak dużym zainteresowaniem w weekend placówka uruchomiła dwa dodatkowe telefony alarmowe" - czytamy w przesłanej wiadomości e-mail.

Polacy głównie pytają o możliwość powrotu do kraju, zarówno drogą lotniczą, jak i lądową, w tym w ramach programu #lotdodomu.

Biuro rzecznika zapewniło ponadto, że placówka wspiera obywateli polskich w wyborze optymalnej drogi powrotu do kraju. "Wszystkich zachęcamy do rejestracji na stronie lotdodomu, w celu jak najdokładniejszego oszacowania rozmiarów zapotrzebowania na kolejne loty czarterowe" - radzi.

MZ uspokaja również, informując nas, że "zgodnie z oświadczeniami władz brytyjskich, pomoc medyczna dla osób, u których zachodzi uzasadnione podejrzenie zakażenia koronawirusem, będzie udzielana bez względu na status danej osoby w UK".

Powiązany Artykuł

pap koronawirus londyn 1200.jpg

Strategia rządu Wielkiej Brytanii

Rząd Borisa Johnsona zaleca pracę zdalną, jeśli to tylko możliwe. Premier prosi też o odwołanie imprez masowych, a obywateli – by nie chodzili do teatrów i pubów.

To jednak tylko zalecenia, a nie nakazy. W Wielkiej Brytanii wciąż normalnie funkcjonują szkoły. Mogą też odbywać się wydarzenia kulturalne.

- Musimy sprawić, by służba zdrowia działała nadal i pomagała rosnącej liczbie pacjentów - tłumaczył szef rządu. - Pracownicy medyczni, którzy są też rodzicami, muszą wciąż być w stanie wyjść do pracy. Szkoły powinny więc pomagać tym kluczowym pracownikom, którzy w przeciwnym wypadku byliby zmuszeni do pozostania w domu - wyjaśniał Boris Johnson, dodając, że dotyczy to też między innymi dzieci policjantów, dostawców z supermarketów czy osób opiekujących się starszymi.

przygotował Paweł Kurek

Polecane

Wróć do strony głównej