Sąd Najwyższy: wybory prezydenckie ważne

Początek posiedzenia Sądu Najwyższego zakłociło dwóch mężczyzn, którzy głośno protestowali przeciwko rozprawie.

2010-08-03, 11:42

Sąd Najwyższy: wybory prezydenckie ważne
Siedziba Sądu Najwyższego w Warszawie. Foto: fot. Wikipedia

Sąd Najwyższy uznał ważność wyborów prezydenckich. Podstawą orzekania przez SN o ważności wyborów jest sprawozdanie PKW oraz opinie wydane przez składy 3-osobowe Sądu wydane po rozpoznaniu protestów wyborczych.

Wcześniej Prokurator Generalny Andrzej Seremet wnioskował o uznanie wyborów za ważne. Andrzej Seremet podkreślał, że żadne ze stwierdzonych uchybień nie miało wpływu na wynik wyborów.

Stefan Jaworski, przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej, przedstawił szczegółowo przebieg kampanii wyborczej i głosowania. Ocenił, że kampania przebiegała spokojnie i bez zakłóceń. Głosowanie także przebiegało bez większych zakłóceń, zarówno za granicą jak i w Polsce. Nie było przypadku przerwania głosowania. Jedynie w niektórych komisjach głosowanie trwało nieco dłużej niż do 20.00.

Wydano 836 tysięcy 328 zaświadczeń do głosowania poza miejscem zamieszkania. Stefan Jaworski przypomniał, że wyniki I tury wyborów nie rozstrzygnęły o zwycięstwie któregoś z kandydatów. Żaden z kandydujących nie otrzymał przewidzianej prawem większości głosów i dopiero II tura rozstrzygnęła o zwycięstwie.

REKLAMA

"Jest to skandal nad skandale!"

Początek posiedzenia Sądu Najwyższego zakłóciło dwóch mężczyzn, którzy głośno protestowali przeciwko rozprawie. Protestujący domagali się rozpatrzenia odwołań od postanowień sądu o nieuznaniu protestów wyborczych. Ich protesty zostały odrzucone, a apelacje nie zostały rozpatrzone.

Jeden z nich przekonywał, że nierozpatrzenie odwołań narusza art. 176 konstytucji, który mówi, że "postępowanie sądowe jest co najmniej dwuinstancyjne". "Pozbawiono mnie prawa do odwołania, do bezstronnego sądu, do jawnego sądu, to skandal" - krzyczał. Jak mówił, uchwała Sądu Najwyższego "będzie dotknięta wadą nieważności, bowiem całe postępowanie sądowe jest dotknięte wadą nieważności". Zarzucał też prokuratorowi generalnemu, że "nie poinformował społeczeństwa, że Bronisław Komorowski popełnił przestępstwa urzędnicze". "Jest to skandal nad skandale" - wykrzykiwał.

16 zasadnych protestów

Sąd uspokajał mężczyzn. Ostrzegał, że będą usunięci z sali, jeśli nadal będą zakłócać porządek. Ostatecznie ogłoszono przerwę. Salę opuścili wszyscy z wyjątkiem jednego z protestujących, który wyszedł po chwili w eskorcie policji.

Do sądu wpłynęło 378 protestów wyborczych. 46 z nich zostało wniesionych poza ustawowym terminem. 131 protestów sąd pozostawił bez dalszego biegu. W stosunku do 233 protestów wyrażono opinię, że zarzuty w nich zawarte nie były zasadne. Zarzuty zawarte w 16 protestach Sąd Najwyższy uznał za zasadne, ale stwierdził, że naruszenie ich nie miało wpływu na wynik wyborów.

REKLAMA

W poprzednich wyborach prezydenckich w 1990 r. wpłynęło 99 protestów, w 1995 r. - 594 tys. 963 protestów, w 2000 r. - 96 protestów, w 2005 r. - 51 protestów.

kh

Polecane

REKLAMA

Wróć do strony głównej