Groclin Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski – mały, wielki klub. Tu, Sebastian Mila strzelał gole City niczym Beckham

2020-08-27, 10:00

Groclin Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski – mały, wielki klub. Tu, Sebastian Mila strzelał gole City niczym Beckham
2003 rok, Sebastian Mila, piłkarz Groclin Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski. Foto: PAP-PRZEMEK WIERZCHOWSKI (

Czerwony Kapturek pożarł wilka. Wydaje się nieprawdopodobne, a jednak - Groclin Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski 17 lat temu awansował do Pucharu UEFA. "Zawodnicy, którzy dzień przed meczem w Grodzisku dopytywali, na jakim stadionie będą grali – bo przecież ten, na który ich przywieziono jest na pewno tylko treningowym – zaniemówili po końcowym gwizdku. Podobnie jak cała Polska" - emocjonowali się dziennikarze.

  • Miejski, malutki klub osiągając niewiarygodne rezultaty sportowe nagle stał się potęgą
  • Piękny sen trwał 15 lat

Pierwsze wzmianki o miejscowości pojawiły się już w trzynastym wieku. Wieś nosiła nazwę Grodisze. W roku 1303 przyznano jej prawa miejskie. Klub Piłkarski Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski powstał na początku XX wieku, w 1922. Pierwszy rozegrany przez klub mecz, niestety przegrany sromotnie 1:10, przeszedł do historii, jako jedna z najwyższych porażek, jednak jak się później okazało na takich fundamentach powstać może coś wielkiego. 

Powiązany Artykuł

PAP Stal Mielec 1200.jpg
Wyboista droga dwukrotnego mistrza Polski. Stal Mielec nie zardzewiała i znów jest w elicie

Przez lata w Grodzisku cieszono się z kolejnych zwycięstw i przeżywano porażki, by pod koniec lat 90-tych ubiegłego wieku, gdy Polska przechodziła zmiany ustrojowe, klubem zainteresował się Zbigniew Drzymała, prawnuk Michała Drzymały, tego samego, który walczył z administracją Księstwa Prus o pozwolenie na budowę domu, i który zaborcę przechytrzył wykorzystując słynny "Wóz Drzymały”, który stał się symbolem walki z germanizacją w zaborze pruskim.

Potomek Drzymały opozycjonisty zainteresował się piłkarskim klubem, gdy prowadził firmę Groclin Auto produkującą różnego rodzaju akcesoria do wyposażenia samochodów. W malutki klubik zaczął inwestować w 1993 roku, uznał, że będzie to bardzo dobra reklama jego firmy.

W tamtych czasach Dyskobolia tułała się między czwartą, a trzecią klasą rozgrywkową. Trzy lata po rozpoczęciu współpracy z biznesmenem nastąpił awans do drugiej ligi. Od 1999 do 2008 zespół nieprzerwanie występował w najwyższej klasie rozgrywkowej.

W 2000 roku władzę w klubie przejął Zbigniew Drzymała, a klub otrzymał nazwę Groclin Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski.

Grodzisk Wielkopolski, 2008-05-17. Mecz finałowy Pucharu Ekstraklasy Groclin Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski - Legia Warszawa. Nz: prezes Dyskobolii Zbigniew Drzymała z pucharem Grodzisk Wielkopolski, 17 maja, 2008 rok. Mecz finałowy Pucharu Ekstraklasy Groclin Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski - Legia Warszawa. Nz: prezes Dyskobolii Zbigniew Drzymała z pucharem

Spełniony piękny sen

W 2003 roku klub wywalczył w lidze tytuł wicemistrza Polski. Dało mu to prawo do występu w Pucharze UEFA. W rundzie eliminacyjnej trafił na Atlantas Kłajpeda z Litwy. Pierwszy mecz piłkarze z Grodziska Wielkopolskiego wygrali 2:0.

27 sierpnia 2003 roku w rewanżowym meczu wyjazdowym klub z Wielkopolski wygrał 4:1 i uzyskał historyczny awans do rozgrywek pucharowych. W pierwszej rundzie piłkarze z Grodziska, miasteczka, które zamieszkiwało około 15 000 mieszkańców i posiadało niewielki stadion, wylosowali Herthę Berlin - potęgę z miasta z niemal czteromilionową liczbą ludności i stadionem, o którym mały rywal mógł tylko pomarzyć.

"Był emocjonujący mecz z Herthą na przebudowywanym stadionie w Berlinie (0-0) i gol Grzegorza Rasiaka pod koniec rewanżu. Niemieccy zawodnicy, którzy dzień przed meczem w Grodzisku dopytywali, na jakim stadionie będą grali – bo przecież ten, na który ich przywieziono jest na pewno tylko treningowym – zaniemówili po końcowym gwizdku. Podobnie jak cała Polska, bo w ten cud trudno było uwierzyć” – w ten sposób opisał wielki sukces Groclinu Maciej Iwański komentator TVP.

W drugiej rundzie Dyskobolia trafiła na potęgę w Europejskim futbolu – Manchester City, stosując poprzednie porównanie dodajmy, że Manchester zamieszkuje 511 000 mieszkańców.

"Potencjału nie ma co porównywać, bo wyglądało to mniej więcej jak 1:10. Poziom piłkarski ligi angielskiej i polskiej, umiejętności piłkarzy są skrajnie różne" – powiedział właściciel drużyny z Grodziska Zbigniew Drzymała w relacji Telewizji Polskiej.

Pierwszy mecz odbył się w Manchesterze

Polacy jechali na pożarcie. I już w 5. minucie bramkę zdobył Nicolas Anelka. Groclin przegrywał 0:1. Wynik, który widniał na tablicy bardzo uspokoił Anglików i do 65. minuty na stadionie w Manchesterze nic specjalnego się nie działo. W tym momencie spotkania przed linią pola karnego został jednak sfaulowany Rasiak i sędzia podyktował rzut wolny.

"Ta chwila owiana jest legendą. Najbardziej znana opowieść to ta, że Tomasz Wieszczycki rzucił do Sebastiana Mili: strzelaj młody, mi ten gol już do niczego nie jest potrzebny" - opowiadał Maciej Iwański na antenie TVP.

I Mila strzelił. "Tak, że David Beckham by się nie powstydził. Klub z maleńkiego Grodziska Wielkopolskiego zdzielił lwa prosto w nos i nie zamierzał poprzestać. Pod koniec jeszcze Marcin Zając nie wykorzystał szansy na drugiego gola" - dodawał Iwański podkreślając, że tak rodził się jeden z najlepszych wyników w historii polskiej piłki klubowej.

Rzeczywiście gol Mili był wyjątkowej urody. Piłka wpadła w okienko bramki mijając spojenie słupka z poprzeczką o kilka milimetrów.

"Gol strzelony na City of Manchester Stadium był dla mnie ważny z tego względu, że to trafienie uświadomiło mi, iż mogę być skutecznym wykonawcą rzutów wolnych. Ćwiczyłem ten element od dziecka, ale dopiero w spotkaniu z Manchesterem City udało mi się przekuć tę praktykę w ważną bramkę. Był to dla mnie dowód, że ciężki trening w końcu przyniesie efekty” - wspominał po latach Sebastian Mila w wywiadzie udzielonym Patrykowi Prokulskiemu z Telewizji Polskiej.

Dwa tygodnie po remisie 1:1 w Manchesterze "Obywatele" przyjechali do Grodziska Wielkopolskiego, bramki w tym meczu nie padły, co oznaczało awans polskiej drużyny.  

Niesamowity sen piłkarzy Groclin Dyskobolii Grodzisk Wielkopolski stał się faktem. Wśród drużyn takich jak FC Barcelona, Olympique Marsylia, Inter Mediolan czy Liverpool, które znalazły się w 1/16 rozgrywek, swoje miejsce znalazł kopciuszek z Grodziska.

W kolejnej rundzie los zestawił Dyskobolię z Girondins Bordeaux. Ambicji i woli walki nie wystarczyło, Francuzi pewnie zwyciężyli w dwumeczu. W niczym nie zmienia to jednak faktu, że ówczesna przygoda polskiej drużyny była dla kibiców kapitalną ucztą.

Po pięknym śnie zawsze musimy się obudzić

10 lipca 2008 odbyło się Nadzwyczajne Walne Zgromadzenie Groclin Dyskobolia SSA, które podjęło uchwałę o zmianie nazwy spółki na KSP Polonia Warszawa SSA. klub podjął także decyzje o zmianie  siedzibę. Następnego dnia spółka została sprzedana Józefowi Wojciechowskiemu. który miał w planach odrestaurowanie Polonii Warszawa na licencji zespołu z Grodziska.

22 lipca 2008 Komisja ds. Nagłych Polskiego Związku Piłki Nożnej wyraziła zgodę na przeniesienie klubu Groclin Dyskobolia SSA z Grodziska Wielkopolskiego do Warszawy oraz zmianę nazwy klubu na KSP Polonia Warszawa SSA.

Piękny sen skończył się po 15 latach. Aktualnie Dyskobolia Grodzisk Wielkopolski gra w lidze okręgowej. Jest to piąta klasa rozgrywkowa.

Jak to w życiu bywa, pieniądze to nie wszystko. Prowadząc klub piłkarski warto wiedzieć coś na temat futbolu. Otoczenie się managerami, którzy mają jedynie kreować biznes jest zgubne. Kluby piłkarskie funkcjonują dzięki wynikom sportowym, sprzedane koszulki są tylko dodatkiem, a nie podstawą tego biznesu. Widać to i w obecnej piłce nożnej. Skoro jednak właściciele pozwalają na takie praktyki, to sami muszą ponieść tego konsekwencje. Stąd tak częste zmiany właścicielskie na futbolowej mapie Polski. 

Na sukcesy Groclinu spadł także cień, kiedy Zbigniew Drzymała został oskarżony o kupienie trzech meczów, w tym wygranego w 2005 roku finału Pucharu Polski. 

- Groclin nie był ani lepszy, ani gorszy od innych zespołów, które w tamtych czasach grały w pierwszej lidze. Natomiast od momentu, kiedy weszła w życie ustawa o odpowiedzialności karnej za korupcję (1 lipca 2003), Groclin meczów nie kupował (…) Te cichociemne struktury, wobec których prezesi byli bezsilni. Proszę mi wierzyć, że żaden prezes klubu ochoczo nie wyjmował pieniędzy - mówił w 2008 roku były właściciel reporterowi Wojciechowi Staszewskiemu.

Polecane

Wróć do strony głównej