Trewir, Bruksela i piekło kobiet. Felieton Miłosza Manasterskiego
Dla europejskich elit nie ma znaczenia, ilu obywateli UE zginie w zamachach terrorystycznych. Od realiów ważniejsza jest ideologia i ciągłe poszerzanie władzy sterowanej przez Berlin Brukseli kosztem suwerenności państwa członkowskich.
2020-12-02, 14:48
Kilka dni temu w Parlamencie Europejskim trwała debata dotycząca aborcji w Polsce. Europosłowie PO głosowali za rezolucją przeciwko Polsce. Andrzej Halicki mówił, że "słyszy dramatyczny krzyk polskich kobiet", Elżbieta Łukacijewska stwierdziła, że "żaden polityk nie ma prawa zmuszać kobiet do heroizmu". Sylwia Spurek z Zielonych stwierdziła, że z każdym dniem Polska oddala się od Paryża, Berlina i Brukseli. - Nie chcemy dłużej cierpieć przez jedną partię, jedną religię i jedną ideologię - dodała.
Zaledwie kilka dni później oczy całej Europy skierowane są na niemiecki Trewir, gdzie rozegrała się kolejna odsłona tragedii, w której giną obywatele tego kraju, obywatele Unii Europejskiej. Przez jedną partię (lewicę pod różnymi nazwami), przez jedną religię (islam) i jedną ideologię (dżihad) na naszych oczach spokojna oaza dobrobytu, jaką była jeszcze niedawno Europa Zachodnia przestaje istnieć. Owszem, dobrobyt jeszcze istnieje, ale poczucie bezpieczeństwa już się dawno skończyło.
Powiązany Artykuł
Weto Polski i Węgier dla budżetu UE. Wróblewski: opozycja nie rozumie gry, jaką prowadzą Niemcy
W tym smutnym momencie na szczytach europejskiej władzy trwa brutalna rozgrywka. Dla Parlamentu Europejskiego ani Komisji Europejskiej nie jest podstawowym problemem zapewnienie Europejczykom bezpieczeństwa, tego fizycznego i zdrowotnego. Dla unijnych polityków problemem spędzającym sen z ich powiek jest sposób wybierania sędziów w Polsce i rzekomy brak swobody mediów na Węgrzech. Wydumany problem "praworządności" staje dzisiaj na przeszkodzie zatwierdzenia unijnego budżetu, choć w wyniku jej rzekomego łamania, nie tylko nikt nie zginął, ale wręcz odwrotnie, w obydwu krajach wzrósł poziom bezpieczeństwa publicznego.
Opozycja w Polsce histeryzuje, krzycząc, że normalne, proceduralne i niepodważalnie uprawnione Polskie i Węgierskie weto oznaczać będzie Polexit. Tymczasem tym, czym powinniśmy się naprawdę martwić, to widmo rozkładu Unii Europejskiej, niezdolnej do wypełniania swoich traktatowych zadań. Unii, która porzuciła swoje judeochrześcijańskie fundamenty i zajmuje się dzisiaj głównie siłową próbą odbierania władzy państwom członkowskim. Sylwia Spurek, eurodeputowana wybrana w Poznaniu z list Roberta Biedronia, w obliczu europejskich problemów chce tylko jednego - pozbawić władzy rząd, która naprawdę zajmuje się ważnymi dla Polaków sprawami. W radiu TOK FM niedawno mówiła: "Tak, jak najbardziej jestem za rozszerzeniem kompetencji UE". Choć powinno się raczej powiedzieć o rozszerzaniu niekompetencji.
REKLAMA
Właśnie w takich straszliwych dniach, jak 1 grudnia 2020 roku, w Trewirze widzimy dokładnie w jakim oderwaniu od rzeczywistości znajduje się unijna elita. Elita, która doskonale chroniona przez służby specjalne nie musi się martwić o bomby, nożowników i samochody rozjeżdżające na ulicach przechodniów. Elita, której obsesją stają się nie prawa do bezpiecznego życia Europejczyków, ale konieczność przyjmowania kolejnych migrantów z obcych kulturowo regionów świata, udając, że nie istnieje oczywisty związek między ich liczbą, a liczbą ofiar aktów terroru. Elita, dla której ważniejsza jest wolność zabijania dzieci, niż zdolność do ich chronienia przed nienawidzącymi Europejczyków zbrodniarzami.
A przecież nie ma w Europie spraw istotniejszych od zdrowia i bezpieczeństwa. Nie ma groźniejszych wrogów od dżihadu i koronawirusa. W Parlamencie Europejskim tymczasem słyszymy o piekle kobiet w Polsce, bo ograniczone jest ciągle prawo do aborcji. A co z piekłem kobiet, których narodzone dzieci zabija islamski terrorysta? Co piekłem Niemek, Francuzek czy Hiszpanek? Ciekawe, czy Andrzej Halicki i jego koledzy z PO usłyszą ten dramatyczny krzyk matki dziewczynki z Trewiru? A przecież, zdaniem Elżbiety Łukacijewskiej, "żaden polityk nie ma prawa zmuszać kobiet do heroizmu". Czy pani eurodeputowana słyszała burmistrza Trewiru? - Przeszedłem przez centrum miasta i to było po prostu straszne. To był widok grozy. I stał tam trampek... dziewczynka nie żyje - to słowa burmistrza Wolframa Leibe. To właśnie Niemcy, tolerancyjne, otwarte i nieprzeciętnie praworządne, centrum i serce Unii Europejskiej. Niemcy żądające jeszcze niedawno, by Polska i Węgry przyjmowały niechcianych już przez nich niebezpiecznych i kosztownych migrantów. Niemcy gotowe Polskę i Węgry "zagłodzić finansowo" za to, że chcemy żyć po swojemu, spokojnie wychowywać nasze dzieci i nie słuchać liberalnej lewicy, dla której ważniejsza jest mniejszość niż większość, przybysze od własnych obywateli, psychiczny komfort agresywnych obcych od własnej kultury i tradycji.
Mieszkamy w jednym z ostatnich krajów Europy, gdzie w miastach można wystawić na głównych placach choinki, wywieszać bożonarodzeniowe dekoracje, organizować świąteczne jarmarki i chodzić w środku nocy na pasterkę. Nie dajmy sobie tego odebrać. Nie dajmy sobie wmawiać, co czynią od lat lewicowe media i opozycja, że Polacy nie powinni rządzić Polską, że trzeba oddać władzę mądrzejszym - Niemcom albo Francuzom. Że ci w Brukseli wszystko za nas wspaniale zrobią i wymyślą. W takie dni jak dzisiaj widzimy wyraźnie jak urządzili już życie swoim obywatelom.
Miłosz Manasterski
REKLAMA