Liczba ofiar wycieku wciąż nieznana
Ratownicy nie zaprzestali poszukiwania zaginionych ludzi.
2010-10-07, 06:00
Posłuchaj
Przez całą noc węgierskie ekipy ratunkowe dezaktywowały ulice i obejścia wsi zanieczyszczonych toksycznym bagnem, które wylało się z osadnika zakładów przetwórstwa aluminium.
Ratownicy nie zaprzestali poszukiwania zaginionych ludzi.
Liczba ofiar, które mogą znajdować się jeszcze pod zwałami mułu, nie jest znana. Lokalne samorządy przyznały bowiem, że w wielu domach mieszkało więcej osób niż było zameldowanych. Wielu ludzi poszukuje nadal swoich bliskich i krewnych.
Ekipy ratunkowe usiłują ograniczyć rozmiary katastrofy ekologicznej. Do wody rzeki Marcel wsypano już 10 tysięcy ton wapna. Żołnierze uszczelniają potężną wyrwę w zbiorniku. Ulice, obejścia i wnętrza domów oczyszcza się łopatami, zmywa a trujące błoto ładuje do wiader.
Wdychamy toksyny, pracujemy chałupniczymi metodami zbierając łopatami trujący szlam - mówi Szandor Csilla jeden z mieszkańców wsi Kolontaron.
REKLAMA
Najbardziej poszukiwane są teraz buty gumowe, kwasoodporne rękawiczki, wiadra, płaszcze i worki. Węgierski dziennik "Magyar Hirlap" napisał, że na Węgrzech w czasach komunizmu zbudowano wiele podobnych osadników z toskycznymi odpadami i to w bliskości wielkich rzek i miast. W miejscowości Alomasfuzito, blisko granicy ze Słowacją, składuje się obok Dunaju 7 milionów metrów sześciennych toksycznego odpadu. Kolejny skład w Mosonmagyarovar znajduje się zaledwie 100 metrów od 30-tysięcznego miasta.
rr
REKLAMA