Walka o życie Polaka w angielskim szpitalu. Ekspert: w klinice Budzik wybudzali się pacjenci podobni do niego
- W klinice Budzik w Olsztynie wybudzali się pacjenci podobni do Polaka w śpiączce mieszkającego w Wielkiej Brytanii - mówił Polskiemu Radiu członek rady nadzorczej kliniki, neurochirurg, profesor Wojciech Maksymowicz.
2021-01-22, 20:17
Profesor mówił, że mężczyzna, o którego przewiezienie do Polski stara się nasza dyplomacja jest chorym z uszkodzeniem mózgu, stopień uszkodzenia wykażą badania, ale Polak nie jest w stanie terminalnym.
Powiązany Artykuł
Robert Tekieli: szpitale, które miały leczyć, dziś zabijają
Wojciech Maksymowicz wskazywał na badania brytyjskich naukowców, z których wynikało, że w 40 proc. przypadków tacy chorzy byli błędnie zdiagnozowani. - Nie jest to wcale takie jednoznaczne w jakim on jest stanie. Na pewno żyje i na pewno żyje jego mózg. I to zupełnie wystarczy, żeby takim człowiekiem się zajmować - mówił neurochirurg.
Posłuchaj
REKLAMA
Profesor mówił, że w klinice Budzik chorzy w śpiączce są nie tylko podtrzymywani przy życiu, ale jest prowadzona odpowiednio dostosowana terapia. - Staramy się takich chorych obudzić na zasadzie bardzo intensywniej neurorehabilitacji z udziałem dużego zespołu ludzi zarówno od fizjoterapii, rehabilitacji ogólnej, mięśniowej jak i neuropsychologów, neurologopedów. To jest bardzo złożony proces wielomiesięcznych starań, który w pewnym procencie kończy się pomyślnie. 27 chorych w ciągu trzech lat udało nam się wybudzić, niektórzy byli w dosyć podobnym stanie - mówił profesor.
"To jest kuriozalne"
Wojciech Maksymowicz zwrócił uwagę, że Polak samodzielnie oddycha, do przeżycia nie potrzebuje maszyny z tlenem, lecz jedzenia. - To jest kuriozalne, że nie chodzi o żadne podłączanie nadzwyczajnej aparatury, o której często się mówi. To jest tylko kwestia żywienia i pielęgnacji. Trudno zrozumieć uzasadnienie zachowania godności pacjenta poprzez zastosowanie umierania z głodu - mówił profesor Maksymowicz.
Czytaj także:
- MSZ: podjęliśmy wszelkie działania ws. obywatela RP przebywającego w szpitalu w W. Brytanii
- Trwa walka o życie Polaka w śpiączce. Apel do Brytyjczyków podpisali przedstawiciele polityki i mediów
Polska stara się sprowadzić chorego do Polski. MSZ podejmuje działania, które mają nadać mężczyźnie status dyplomaty i tym samym wyjąć go spod jurysdykcji brytyjskich sądów. Dziś rano do Wielkiej Brytanii został wysłany paszport dyplomatyczny.
Polak, który od kilkunastu lat mieszka w Anglii, 6 listopada zeszłego roku doznał zatrzymania pracy serca na co najmniej 45 minut. W wyniku tego - według angielskiego szpitala - doszło do poważnego i trwałego uszkodzenia mózgu. W związku z tym szpital w Plymouth wystąpił do sądu o zgodę na odłączenie aparatury podtrzymującej życie. Zgodzili się na to mieszkający w Anglii żona i dzieci mężczyzny. Przeciwne są temu jednak mieszkające w Polsce matka i siostra, a także mieszkające w Anglii druga siostra i siostrzenica.
REKLAMA
15 grudnia brytyjski Sąd Opiekuńczy uznał, że w obecnej sytuacji podtrzymywanie życia mężczyzny "nie jest w jego najlepszym interesie" i w związku z tym odłączenie aparatury podtrzymującej życie będzie zgodne z prawem, zaś mężczyźnie należy zapewnić opiekę paliatywną tak, aby do czasu śmierci zachował jak największą godność i jak najmniej cierpiał. Aparatura podtrzymująca życie była dwukrotnie odłączana - najpierw na dwa, następnie na pięć dni - ale później była znów podłączana w związku z wnioskiem o apelację, którego nie przyjęto, a później w związku z nowymi dowodami przedstawianymi przez tę część rodziny, która walczy o podtrzymywanie życia mężczyzny.
Rodzina złożyła skargę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, ten skargę jednak odrzucił. To pozwala szpitalowi ponownie odłączyć podawanie mężczyźnie pożywienia i wody.
dn
REKLAMA