Nie będzie aresztu dla "króla dopalaczy"
Łódzki sąd nie przychylił się do wniosku prokuratury o trzymiesięczny areszt dla Dawida Bratko, nazywanego przez media "królem dopalaczy".
2010-10-09, 14:37
Posłuchaj
Prokuratura postawiła mu trzy zarzuty w związku z naruszeniem ustawy o Państwowym Inspektoracie Sanitarnym oraz ustawy o zapobieganiu narkomanii.
Mecenas Dawida Bratko, Bronisław Muszyński zapowiada, że przygotowuje odwołanie od decyzji Głównego Inspektora Sanitarnego, który zakazał handlu dopalaczami i nie był pewny, że jego klient wyjdzie na wolność.
Najprawdopodobniej łódzka prokuratura będzie odwoływać się od sobotniej decyzji sądu.
Bratko szykanowany?
Dawid Bratko został zatrzymany przez łódzką policję w środę po południu. Mimo zakazu, zerwał plomby, otworzył jeden ze swoich sklepów w Łodzi i osobiście sprzedał dwóm osobom kadzidła o nazwie Voodoo. Tłumaczył, że sprzedał produkt kolekcjonerski, legalnie, wystawiając przy tym paragon. Tuż przed zatrzymaniem Dawid Bratko tłumaczył, że czuje się szykanowany i zamierza sprzedawać odczynniki chemiczne.
W magazynach należących do przedsiębiorcy przeprowadzono kontrolę i pobrano kolejne próbki do badań laboratoryjnych. Właściciel sklepów z dopalaczami szacuje straty na setki tysięcy złotych.
Za niezastosowanie się do decyzji państwowego inspektora sanitarnego grozi mu kara do dwóch lat więzienia.
REKLAMA
Dawida Bratko kontroluje blisko 10% krajowego rynku dopalaczy.
rk, sm
REKLAMA