Wyszkowski: nie jestem szczególnym celem Onetu. Tu chodzi o tresowanie i zastraszanie społeczeństwa
- Dziś wielu Polakom wydaje się normalne, że niemieckie media mogą u nas kreować politykę, kulturę, a także osądzać, jakich komentarzy wolno używać, a jakich nie. Ten stan rzeczy możemy zmienić - mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl Krzysztof Wyszkowski, działacz opozycji antykomunistycznej w PRL.
2021-03-18, 13:30
Krzysztof Wyszkowski, opozycjonista z czasów PRL i członek kolegium IPN, 15 lutego, komentując jedną z publikacji, napisał: "I strona Onet - każda poszczególna informacja może być uznana za dopuszczalny efekt punktu widzenia, ale całość przekazu gadzinówki to brudna woda po Der Stürmer. Tak jak kiedyś, napastliwy antypolonizm tym razem w wykonaniu polskich najemników antypolskiego właściciela".
"Co to jest Onet? To elektroniczna wersja gazociągu Ribbentrop-Mołotow czyli polskojęzyczna rura do gazowania Polaków!" - stwierdził w kolejnym wpisie.
Powiązany Artykuł
Joanna Lichocka o działaniach RASP wobec dziennikarzy: siłowe i przemocowe, to rodzaj cenzury ekonomicznej
Koncern Ringier Axel Springer poinformował, że zamierza skierować przeciwko Krzysztofowi Wyszkowskiemu pozew do sądu. Z kolei Członek Kolegium IPN przekazał pod koniec lutego, że RASP żąda za wspomniany wpis przeprosin i 150 tys. zł na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Działacz opozycji antykomunistycznej przeprosić nie zamierza.
- Jestem wręcz zaskoczony, że Onet zrozumiał mój komentarz jako porównywanie do prób zagazowania Polaków. A przecież to sam Radosław Sikorski nazwał ten rurociąg "drugim paktem Ribbentrop–Mołotow". Ja użyłem określenia "gazowanie", bo przecież tą rurą ma lecieć "gaz", a że Niemcom się to kojarzy z ich zbrodniami… - powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
REKLAMA
"Tu chodzi o proces kształtowania debaty publicznej w Polsce"
Zapytany, czy działania koncernu Axel Springer to próba cenzury, stwierdził, że "po latach komunizmu PRL nigdy całkowicie władzy nie utraciła i można było wychować całe pokolenie dziennikarzy o specyficznym nastawieniu do swojej pracy".
- Tak jak Daniel Passent nie wstydzi się swojej pracy w organie PZPR, tak wielu autorów nie wstydzi się pisania dla niemieckich gazet, które promują interes sprzeczny z polską racją stanu. Ich praca jest przepustką do życia na salonach, na świeczniku, a społeczeństwo w dużej mierze to akceptuje. Nie przewidziałem takiego ataku Onetu, ale wierzę, że oprócz straszenia, niewiele z tego wyjdzie - dodał.
Odpowiadając na pytanie, czy ewentualna przegrana w sądzie będzie oznaczała strach przed krytyką i częstszą "autocenzurę" wśród publicystów, stwierdził, że właśnie dlatego jest pewien, że to nie on jest szczególnym celem Onetu. - Tu chodzi o proces kształtowania debaty publicznej w Polsce, zastraszania, tresowania społeczeństwa, które często ulega pokusie "siedzenia cicho" - powiedział.
- W PRL-u ludziom się wydawało, że skoro nie ma dla nas innej rzeczywistości niż ta pod sowiecką okupacją, to trzeba się na nią godzić. I dziś też wielu Polakom wydaje się normalne, że niemieckie media mogą u nas kreować politykę, kulturę, a także osądzać, jakich komentarzy wolno używać, a jakich nie. Ten stan rzeczy możemy zmienić, możemy zbudować taką normalność, by wysługiwanie się obcym państwom stało się wreszcie wstydem - podsumował Wyszkowski.
REKLAMA
wpolityce.pl/koz
REKLAMA